Nowy Chevrolet Silverado: jak jeździ wielki pickup z czterema cylindrami?
Downsizing dotarł za ocean, choć przyjmuje się tam z kłopotami, a czasem nie chce przyjąć się wcale. Dzięki uprzejmości kolegów z hooniverse.com, publikujemy test najnowszego Chevroleta Silverado. Czterocylindrowego. Fuj!
Największa premiera Chevroleta w 2019 r. to wcale nie Corvette z centralnym silnikiem. To nowa generacja pickupa Silverado. Podobnie jak inne pickupy, także nowy Chevrolet jest dostępny w szerokim wyborze wersji kabiny, skrzyni ładunkowej i układu napędowego. Jednak wyróżnia go coś nietypowego: obecność czterocylindrowego silnika turbo. Gdy Ford pokazał swojego F150 z silnikami EcoBoost, tradycyjni fani pickupów pochowali się w swoich szoferkach, mamrocząc „po moim zimnym trupie odbiorą mi moje 8 cylindrów!”. Jednak spora grupa klientów ciepło przyjęła mniejsze, turbodoładowane V6-tki. Ale cztery cylindry w wielkim pickupie? Czy to jakiś nieśmieszny euro-żart?
Chevrolet Silverado - silnik
2,7-litrowa czwórka rozwija 310 KM przy 5600 obr./min, a moment obrotowy to 472 Nm już od 1500 obr./min. Moc jest przekazywana albo na oś tylną, albo na obie za sprawą ośmiobiegowej przekładni automatycznej. Start spod świateł wychodzi nowemu Silverado świetnie i mało kto zorientowałby się, że pod maską siedzi tak mały silnik. Oczywiście gdyby nie słyszał tego milutkiego, syczącego dźwięku dochodzącego z przodu, zamiast tradycyjnego bulgotania. Na autostradzie nowy pickup też radzi sobie nieźle, traci dopiero oddech przy próbach gwałtownego przyspieszania. Aby szybko zwiększyć prędkość, np. podczas wyprzedzania, trzeba poczekać najpierw aż skrzynia zredukuje bieg (albo trzy naraz), potem znowu poczekać aż turbo napompuje nadciśnienia w układ dolotowy, a potem wreszcie auto zaczyna jechać. Odpowiedź na wduszenie gazu zajmuje sporo czasu, ale w sumie w Fordzie z 10-biegowym automatem wygląda to podobnie, tyle że dzieje się płynniej, bez takiego „uderzenia”.
Drugi problem z silnikiem 2.7 to zużycie paliwa. Ta jednostka powinna sprawiać, że podczas tankowania będziemy zadowoleni z wyboru mniejszego silnika. Nie do końca tak jest, bo w ulotce reklamowej czytamy: silnik 2.7 zapewnia 14% więcej momentu obrotowego i 13% mniej zużytego paliwa w porównaniu do silnika 4.3 V6, który zastępuje. Możliwe, problem w tym że Silverado z silnikiem 5.3 V8 w podobnej konfiguracji zużywa podczas jazdy szosowej… mniej paliwa niż 2.7. Według danych fabrycznych, V8 spala 12,8 l/100 km, a 2.7 R4 – 13,5 l/100 km. Dopiero w ruchu miejskim 2.7 okazuje się oszczędniejsze. I znów dane fabryczne: 15,7 l/100 km dla silnika 4-cylindrowego, 17,7 l/100 km dla V6 i V8.
Chevrolet Silverado – uciąg przyczepy
Nie zdziwiło mnie, że Silverado z 4 cylindrami, nawet w wersji 4x4 i z podwójną kabiną, może ciągnąć tylko trzytonową przyczepę. To niewiele jak na pełnowymiarowego pickupa. Jeśli kupujesz taki samochód do ciągnięcia przyczep, pomiń wersję 4-cylindrową i postaw na większe silniki, z którymi zdolności uciągu przekraczają 5,4 tony. Po zapoznaniu się z nadzwyczaj rozbudowanymi danymi dotyczącymi ładowności dla poszczególnych modeli, udało mi się ustalić, że dla wariantu 2.7 4x4 z podwójną kabiną ładowność wynosi 1 tonę. Niestety, w trakcie testu najcięższą rzeczą jaką udało mi się przewieźć na pace był dzwonek do drzwi. Nie wiem więc, jak zachowuje się ten pickup z pełnym obciążeniem. Choć może to i lepiej, że tego nie sprawdziłem, bo w prasowym egzemplarzu i tak ciągle zapalała się kontrolka „check engine”, co miało coś wspólnego ze skrzynią biegów – gdy kontrolka świeciła się, skrzynia poszarpywała. Dorzucenie tony na pakę raczej by jej nie pomogło.
Chevrolet Silverado - wnętrze
Skoro to zupełnie nowy model, powinien mieć też zupełnie nowe wnętrze. Faktycznie, zostało wystylizowane inaczej niż w poprzedniej generacji, ale żeby docenić jak bardzo jest nowe, musiałem znaleźć zdjęcie przedstawiające deskę rozdzielczą obecnego i poprzedniego modelu pod tym samym kątem. Tak naprawdę obie są bardzo podobne i utrzymują styl, który General Motors rozwija od wielu lat. Nie sposób się pomylić, w jakim aucie siedzimy. W niektórych miejscach widać przesadne oszczędności, ale ogólnie nie ma na co narzekać. Dopiero kiedy przejedziemy się Fordem F150 albo nowym RAM-em 1500, zobaczymy że nawet ten zupełnie nowy kokpit Chevroleta ustępuje swoim amerykańskim rywalom jeśli chodzi o wygląd i użyte materiały. Ciekawostką w testowanym egzemplarzu było środkowe miejsce z przodu zamiast konsoli centralnej. System audio Bose brzmiał dość dobrze.
Z zewnątrz ten wielki pickup wygląda przede wszystkim agresywnie. Właśnie agresywnie, a niekoniecznie nowocześnie. Wielu mężczyznom spodoba się ten rodzaj stylizacji. Kiedyś wzornictwo zewnętrzne pickupów traktowano drugorzędnie, jako pochodną walorów użytkowych, ale to już minęło i teraz „trucki” muszą wyglądać, jakby były wściekłe. Testowana wersja z podwójną kabiną ma tylne drzwi otwierane tradycyjnie, czyli z zawiasami z przodu i klamką z tyłu. To lepsze rozwiązanie niż drzwi „do szafy”, czyli tylne otwierane do tyłu, jak w Fordzie F150. Również przestrzeń dla pasażerów z tyłu wydaje się większa niż u rywala z owalnym logo. Ale jeśli ktoś naprawdę chce wozić komplet pasażerów, musi zainwestować nie w podwójną kabinę (Double Cab), a w wydłużoną (Crew Cab) o typowo osobowym charakterze.
Chevrolet Silverado – cena
Skrzynia ładunkowa została pokryta czarnym, chropowatym gumo-lakierem. Zamontowano w niej 12 przydatnych haków, podświetlenie LED i gniazdko 120V. Na zamykanej tylnej burcie znalazło się też oświetlenie okolic haka, ułatwiające przyłączanie przyczepy po ciemku. Burta nie ma już klamki, otwiera się ją naciskając przycisk. Oto nowoczesność po amerykańsku!
Niestety gdy spojrzałem na cenę, zacząłem się drapać w głowę. Czy to na pewno cena do tego samochodu? Mowa o w pełni wyposażonej wersji LT. W hierarchii linii wyposażenia Chevroleta LT znajduje się gdzieś pośrodku, a mimo to Silverado 2.7 4x4 Double Cab LT wyceniono na 48 590 dolarów, czyli 187 500 zł. To propozycja producenta, którą dealerzy pewnie obniżą, oferując rabaty – ale to i tak sterta pieniędzy.
Ostatecznie 4-cylindrowy Chevrolet Silverado trochę mnie rozczarował. Wygląda zbyt wściekle, a mały jak na ten rodzaj pojazdu silnik to jedynie ciekawostka, bo oszczędność paliwa względem wersji V8 właściwie nie istnieje. Wnętrze zaś za bardzo przypomina to z poprzedniego Silverado. Podobnie jak Nissan Titan, którego też testowałem, sam Silverado nie jest złym pickupem. Po prostu rynek pickupów w Stanach Zjednoczonych to arena najsilniejszej konkurencji, jaką można sobie wyobrazić i każdy, kto nie jest bezwzględnie najlepszy, przegrywa. Silverado, choć jest tak zupełnie nowe, wciąż odrobinę brakuje do Forda i RAM-a.
Zdjęcia i tekst: Kamil Kaluski, Hooniverse. Tłumaczenie: Tymon Grabowski