REKLAMA

Jak to jeździ? 11 lat i 227 tys. km z Mitsubishi Grandis 2.0 DID

Mitsubishi Grandis nie stało się przebojem, gdy było nowe. Nie jest nim też teraz, na rynku wtórnym. Niektórzy nie pamiętają o tym modelu, a inni go odradzają. Ale porozmawialiśmy z kimś, kto kupił taki samochód 11 lat temu, jeździ nim do dziś i jest zadowolony.

Jak to jeździ? 11 lat i 227 tysięcy kilometrów z Mitsubishi Grandisem
REKLAMA
REKLAMA

To był czas mody na minivany. Dlatego gdy w 2003 roku Mitsubishi Grandis trafił do salonów, miał całkiem sporą konkurencję. Rok wcześniej Renault pokazało nowego Espace’a, a później także Grand Scenica. Dostępny był już wtedy Avensis Verso, a niedługo potem do peletonu dołączyli też inni japońscy producenci – m.in. Mazda z modelem 5 i Honda z FR-V.

Grandis był produkowany do 2011 roku.

To całkiem spore auto – mierzy 4765 mm, czyli więcej niż wspomniana Honda czy Mazda. Jest jednak „po japońsku” dość wąskie. W zależności od wersji, może pomieścić sześć lub siedem osób (układ 2+2+2 lub 2+3+2). Pod maską mógł pracować albo dwulitrowy diesel konstrukcji VW (początkowo 136, później 140 KM) albo 165-konny benzynowy silnik 2.4 konstrukcji japońskiej.

Mitsubishi Grandis 2.0 DI-D opinie

Nabywcy nie pokochali Grandisa. Po części ze względu na wysoką cenę, po części – zapewne za sprawą kontrowersyjnej stylizacji, a później przez koniec mody na minivany. Dziś nabywcy na rynku wtórnym boją się niesławnego 2.0 TDI, a silnik 2.4 odstrasza spalaniem. Można co prawda zamontować do niego LPG (nie ma bezpośredniego wtrysku), ale pozostaje problem z umiejscowieniem butli. Wnęka pod autem na koło zapasowe jest mała, a butla za ostatnim rzędem siedzeń zlikwiduje bagażnik. Z drugiej strony, to dość tanie auto (ceny: od 9 do 21 tysięcy zł). Może się podobać. Czy w takim razie warto interesować się Grandisem? Aby to sprawdzić, porozmawiałem z właścicielem takiego samochodu i przejechałem się jego egzemplarzem.

Historia

Wszystko zaczęło się od Toyoty Avensis drugiej generacji. To taki samochód kupił bohater naszego tekstu, gdy stwierdził, że może pozwolić sobie na nowe auto. Tyle że tuż po zakupie auta dowiedział się, że jego rodzina powiększy się o czwarte dziecko. Avensis miał więc lada chwila zrobić się za ciasny. Właściciel zaczął myśleć o sprzedaży wozu, ale tuż po zakupie byłoby to przecież zupełnie nieopłacalne. Problem „rozwiązał się” sam: gdy Toyota miała dwa miesiące, została skradziona.

Po uzyskaniu odszkodowania rozpoczęły się poszukiwania samochodu z większą liczbą miejsc. Początkowo padł pomysł zakupu Peugeota 307 SW, ale oczywiście jego nadwozie okazało się za ciasne. W końcu znajomy podpowiedział, że jego zdaniem dwa najlepsze samochody z sześcioma lub siedmioma miejscami dostępne na rynku to Chrysler Grand Voyager lub Mitsubishi Grandis. Wybór padł na drugiego kandydata. Niestety, ceny w polskich salonach były naprawdę wysokie, przekraczające 140 tysięcy złotych.

Mitsubishi Grandis 2.0 DI-D opinie

W końcu właścicielowi udało się znaleźć okazyjną ofertę na fabrycznie nowe samochody w salonie w Niemczech. Mowa o egzemplarzach przeznaczonych tylko na eksport. Początkowo było ich kilka, w różnych kolorach i nasz bohater wymarzył sobie czarny. Na miejscu okazało się, że został tylko jeden, w kolorze widocznym na zdjęciach. Miał sześć miejsc, 136-konny dwulitrowy silnik Diesla i prawie najbogatsze wyposażenie – bez skórzanej tapicerki i odtwarzacza DVD dla pasażerów z tyłu. Nawet po doliczeniu obowiązkowych opłat, całość wyszła o wiele mniej, niż przy kupowaniu samochodu w polskim salonie. Od zakupu w grudniu minie 11 lat, a samochód przejechał w tym czasie 227 tysięcy kilometrów.

Nadwozie

Charakterystyczna – niemal sportowa, jak na minivana - linia Grandisa nadal może zwracać na siebie uwagę na ulicy. Zwłaszcza że nie jest łatwo spotkać drugi taki egzemplarz.

Mitsubishi Grandis 2.0 DI-D opinie

Jak mówi właściciel, „ten samochód jest dla niektórych chyba za długi – co chwilę ktoś wyjeżdżając z miejsc parkingowych obciera mi albo jeden albo drugi róg”. Jego długość może być dokuczliwa też dla kierowcy (zwłaszcza dla początkującego) podczas manewrów, zwłaszcza że w wyposażeniu nie ma czujników cofania. Stąd poobcierany tylny zderzak („dzieło mojej córki”, jak mówi właściciel). Widać też rysy na dole przedniego zderzaka, zrobione prawdopodobnie od krawężników. No cóż – ponad dekada spędzona na warszawskich drogach i parkingach pozostawiła ślady na lakierze Grandisa. Co istotne, samochód jednak nadmiernie nie koroduje. Niewielkie, rdzawe ślady widać właściwie tylko w miejscach, w których auto miało jakąś obcierkę.

Mitsubishi Grandis 2.0 DI-D opinie

Wnętrze

Mitsubishi Grandis 2.0 DI-D opinie

Minivany kupuje się przede wszystkim dla wnętrza – Grandis nie jest tu wyjątkiem. Ogromną zaletą tego samochodu jest sześć osobnych foteli. Takie rozwiązanie ma duże znaczenie zwłaszcza przy montowaniu fotelików dziecięcych.

Mitsubishi Grandis 2.0 DI-D opinie

Co ciekawe, nawet przy rozłożonym trzecim rzędzie pozostaje jeszcze trochę miejsca na bagaże. Właściciel odbył Grandisem wiele podróży „w pełnym składzie” – w tym kilka razy do Włoch. Zdarzyło mu się nawet jechać w trzecim rzędzie i nie narzekał na przestrzeń, a co najwyżej na gorsze wyciszenie szumów z kół.

Mitsubishi Grandis 2.0 DI-D opinie

Ja (185 cm wzrostu) usiadłem na chwilę w trzecim rzędzie i o ile rzeczywiście nie miałem zbyt wiele miejsca na głowę (myślę, że wytrzymałbym jakieś 100 km, później byłoby mi już ciężko), to byłem miło zaskoczony ilością miejsca na nogi. Było lepiej, niż się spodziewałem.

Mitsubishi Grandis 2.0 DI-D opinie

Fotele można dowolnie składać i rozkładać. Trzeci rząd składa się niemal na płasko, a zagłówki pomysłowo się ze sobą łączą po wyjęciu.

Mitsubishi Grandis 2.0 DI-D opinie


Można nawet odwrócić tylny rząd tyłem do kierunku jazdy i usiąść przy otwartej klapie bagażnika, z nogami na zewnątrz. W sam raz dla… wędkarzy. Można tez podnieść siedziska drugiego rzędu i wtedy przewozić coś szerokiego.

Mitsubishi Grandis 2.0 DI-D opinie

Właściciel używa czasami tego auta w swojej firmie do przewozu większych gabarytowo ładunków i jest bardzo zadowolony z jego możliwości. Jak mówi, „mieści się więcej niż do Peugeota Partnera”.

Mitsubishi Grandis 2.0 DI-D opinie

Jeżeli chodzi o kondycję wnętrza po latach, nie można powiedzieć, by całość wyglądała jak z salonu. Z drugiej strony, samochody rodzinne mają naprawdę ciężkie życie – zwłaszcza przy tak licznej rodzinie. Ciągłe wyjmowanie i wkładanie fotelików, przesuwanie siedzeń, dzieci kopiące w fotele… Wnętrze ma prawo trochę się „zmęczyć” i to w Grandisie i tak wcale nie wygląda źle. Upływ lat najmocniej widać po zużytej kierownicy i gałce zmiany biegów, która kiedyś była pokryta skórą. Za to trzeba docenić, że nawet na wybojach nic nie skrzypi i nie trzeszczy.

Usterki

Volkswagenowski diesel 2.0 TDI na pompowtryskiwaczach – to brzmi jak klątwa. Problemy z psującą się pompą oleju, kłopoty z głowicą, panewkami, pompowtryskiwaczami… W ogólnej opinii jest to silnik nieudany i awaryjny. Czy w takim razie właściciel opisywanego Grandisa wydał majątek na naprawy?

Odpowiedź jest prosta: nie. Mimo wspomnianego przebiegu wynoszącego w tej chwili 227 tysięcy kilometrów, wszelkie „podejrzane” elementy silnika 2.0 TDI (tu nazwywanego DI-D), takie jak głowica czy pompowtryskiwacze nie przysporzyły żadnych kłopotów. Ostatnio właściciel co prawda obawiał się awarii tych ostatnich, ale okazało się, że za niepokojące objawy odpowiadał zużyty przewód paliwowy.

Mitsubishi Grandis 2.0 DI-D opinie

Po 2,5 roku i 90 tysiącach kilometrów (samochód na początku jeździł więcej, niż obecnie) – czyli tuż po upływie gwarancji – wystąpiła pierwsza usterka. Rozsypał się docisk sprzęgła, został więc wymieniony.

Przy 120 tysiącach kilometrach nadeszła pora na wymianę rozrządu. Przy okazji wykryto problem z zaworem EGR. Serwis Mitsubishi obliczył koszt wymiany tego elementu na 4 tysiące złotych. Właściciel zdecydował się więc na zlecenie zaprzyjaźnionemu mechanikowi oczyszczenia zaworu. Co prawda od tamtej pory nieustannie świeci się kontrolka „check engine”, ale minęło już 7 lat, a samochód jeździ zupełnie normalnie, nie dymi i nie stracił mocy.

Mitsubishi Grandis 2.0 DI-D opinie

Oprócz tego, hamulec ręczny nie „trzyma” tak, jak powinien. Jakiś czas temu został także wymieniony rozrusznik. Więcej awarii nie stwierdzono, co jest naprawdę przyzwoitym wynikiem jak na wiek samochodu.

Jazda

Jak wiadomo, opisywany silnik (słusznie lub nie) nie cieszy się najlepszą sławą. Jeżeli jednak działa bez problemów, jest to udana jednostka. Bardzo sprawnie radzi sobie z rozpędzaniem sporego Grandisa i przy okazji niewiele pali. Jak mówi właściciel, jazda wyłącznie w cyklu miejskim, w godzinach szczytu i na krótkich odcinkach oznacza wyniki na poziomie 8,9 l/100 km. Jazda w cyklu mieszanym pozwala jednak zejść już do około 7 litrów na sto.

Mitsubishi Grandis 2.0 DI-D opinie

Główną wadą tego silnika z punktu widzenia jazdy jest to, co sam właściciel wymienia jako największą wadę całego samochodu w ogóle. Chodzi o dość głośny, natarczywy klekot, szczególnie dokuczliwy przy zimnym silniku.

Mitsubishi Grandis 2.0 DI-D opinie

Jeżeli jednak wybaczymy Grandisowi tę kwestię, okazuje się on wygodnym i przyjemnym w jeździe samochodem. Zawieszenie jest dość miękko ustawione, ale w żadnym wypadku nie powoduje „pływania” auta na drodze, jak w niektórych amerykańskich vanach. Bardzo dobrze działa skrzynia biegów – jest precyzyjna, drogi prowadzenia drążka są krótkie, a całość działa z lekkim, miłym oporem. Grandisa można szybko wyczuć i się do niego przyzwyczaić, a niezbyt pokaźna szerokość – która mogła zniechęcić część nabywców szukających ogromnego wozu – na drodze i na parkingu jest tylko zaletą.

Czy warto kupić Grandisa?

Jak mówi właściciel, „nie sprzedam go, dopóki do reszty nie zardzewieje”. To dobra rekomendacja dla tego modelu. Czy jednak możemy go polecić? Jest wygodny, przestronny i ma dobrze rozplanowane wnętrze.

Mitsubishi Grandis 2.0 DI-D opinie
REKLAMA

Jeżeli chodzi o silnik to warto pamiętać, że aut z takim motorem powstało po prostu mnóstwo. To normalne, że znajdzie się wśród nich także część egzemplarzy, na które ludzie będą narzekać – a na rynku wtórnym sporo z nich będzie też dodatkowo zaniedbanych. Nie można jednak z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że to bezpieczny wybór. Z kolei silnik benzynowy 2.4 jest po prostu paliwożerny. W ten sposób wracamy do punktu wyjścia i możemy sobie wytłumaczyć, dlaczego na ulicy widać niewiele Grandisów. Mimo wszystko, jeżeli mamy do czynienia z zadbanym egzemplarzem, wygląda na to, że warto zaryzykować.

Właścicielowi dziękujemy za pomoc w przygotowaniu materiału i życzymy długiej, bezawaryjnej jazdy. Niech żyją niestandardowe motoryzacyjne wybory!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA