REKLAMA

Niewinna zabawa staje się patologią. Moda na zbieranie resoraków wymknęła się spod kontroli

Kupowanie sobie resoraków teoretycznie jest bardziej niewinne niż wszyscy osadzeni w zakładach karnych razem wzięci. Cóż interesującego może być w tych małych zabawkach? Okazuje się, że miniatury samochodów w skali 1:64 stały się dla niektórych pasją, fenomenem, sposobem na zarobek, a nawet nałogiem.

resoraki Hot Wheels
REKLAMA

Najpierw poznajcie słowo, które dla niektórych będzie nowością: skalper. Kim jest skalper? To ktoś, kto wykupuje najlepsze autka ze sklepów tylko po to, żeby sprzedać je drożej w internecie i jednocześnie nie zostawia na półkach nic dla pozostałych. A jest na co polować, bo Mattel – właściciel marki Hot Wheels – przerażająco skutecznie tworzy ofertę w taki sposób, aby ludzie cały czas chcieli gonić za nowościami oraz za wyjątkowymi skarbami. Spirala nakręca się sama.

Zbieranie Hot Wheels – zacznę od siebie

REKLAMA

Zacząłem je zbierać jakieś dwa lata temu. Najpierw bardzo niewinnie – kupowałem przypadkowo pojedyncze autka, nie przykładając do tego większej uwagi. Pierwsze większe zakupy zrobiłem na wakacjach – chciałem mieć pamiątkę. Intuicyjnie zacząłem wybierać to, co wydaje mi się ciekawe. Odrzucałem modele ze świata fantazji, nabyłem kilkanaście miniatur prawdziwych autek i po raz pierwszy kupiłem kilka „modeli premium” po ok. 50 zł za sztukę, choć nie były to jeszcze świadome zakupy. Oprócz tego znajomy poprosił mnie wtedy, żebym przywiózł mu jakiś samochodzik. Tak zrobiłem, a potem spotkaliśmy się u niego w garażu i pokazał mi swoją kolekcję. Pamiętam, że w tamtym momencie pomyślałem, iż to nie jest normalne, oraz że facet ma problem. Fajny problem, ale jednak problem. W podzięce za upominek dostałem od niego resoraka, o którym powiedział coś w stylu „masz, na początek kolekcji”.

Nie rozumiałem, co miał na myśli, ale sprawy szybko eskalowały. Zacząłem się wkręcać. Znalazłem w sieci grupki, a na YouTube są całe kanały na ten temat. Zrozumiałem, że sprawa nabrała ogromnego społecznego tempa. Organizowane są targi resoraków, a nawet powstają sklepy z resorakami dla dorosłych kolekcjonerów. I wszyscy uwikłani w to hobby są od niego uzależnieni.

Na czym polega fenomen zbierania resoraków?

Marką, która rozdaje karty na rynku resoraków, jest Hot Wheels. Na ich popularność składa się kilka czynników. Przede wszystkim w Polsce urosły sieci sklepów wielobranżowych. W każdym z nich stoją kosze pełne resoraków, a wśród nich teoretycznie są prawdziwe maleńkie motoryzacyjne skarby, na które polują dzieci i dorośli. Za 7-8 zł można kupić samochodzik warty kilkadziesiąt, a teoretycznie nawet kilkaset złotych. Dzieje się tak z kilku powodów, ale opiszę to w telegraficznym skrócie. Np. wśród autek są dwie linie ze skarbami tzw. TH (Treasure Hunt) oraz STH (Super Treasure Hunt). Jeżeli ktoś upoluje STH, to może kupić go za 8 zł i z reguły od ręki sprzedać w sieci za ok. 300 zł (w zależności od modelu). Po drugie, niektóre zwykłe modele są bardzo rzadkie i poszukiwane, przez co momentalnie kosztują w internecie kilkadziesiąt złotych.

Powodów, dla których w koszach z autkami grzebią wszyscy, jest tak wiele, że można by o tym napisać poradnik w formie książkowej. Na dodatek hobby ma bardzo niski finansowy próg wejścia oraz wśród dorosłych budzi ogromne sentymenty, gdyż sami bawili się resorakami, gdy byli dziećmi. I tutaj zaczyna się patologia.

Patologia

Czy teoretyczna możliwość zakupu resoraka za 8 zł i odsprzedania go za 300 zł rozpaliła waszą wyobraźnię? No to nie tylko waszą – wieści na ten temat rozeszły się jak świeże bułeczki i polują na nie wszyscy. Nie tylko kolekcjonerzy i dzieciaki. Polują ekspedientki w sklepach, polują magazynierzy w centralach dystrybucyjnych i pracownicy transportu. Obecnie sytuacja wygląda tak, że jak karton resoraków opuszcza magazyn Mattel, to pierwsze niezależne ręce, w jakie wpada, momentalnie go szabrują. Doprowadza to do sytuacji, że najlepszych kąsków próżno szukać w sklepach detalicznych. Bo zanim autka trafią na sklepowe półki, to najlepsze rzeczy są już dawno zabrane. To powoli staje się standardem, choć zdarzają się jeszcze wyjątki.

W dużym łódzkim centrum handlowym otworzył się niedawno wielki sklep z zabawkami. Na miejsce przyjechała ogromna dostawa resoraków bezpośrednio od producenta i jakimś cudem jeden skarb STH trafił na ekspozycję. Ktoś go kupił, ale zrobił to niedyskretnie i teraz już każdy pracownik sklepu wie, o co chodzi. Jak myślicie, czy jakikolwiek resorak z poszukiwanej serii skarbów STH trafi jeszcze na półkę? Ja nie wiem, ale się domyślam.

SPRAWDŹ OFERTĘ
Allegro
Hot Wheels
Allegro

W przypadku zwykłych autek bez wyjątkowego oznaczenia STH jest niewiele lepiej

Te poszukiwane modele znikają ze sklepów w mgnieniu oka. Nie można tak po prostu wejść i sobie ich kupić. Jest konkurencja i trzeba je zdobywać. A nawet, gdy to się uda, to satysfakcja nie trwa długo. Dlaczego? Producent co chwilę wypuszcza nowe serie, ktoś je kupuje, nagrywa i wrzuca do sieci. Następnie wszyscy widzowie momentalnie czują FOMO (skrót od "fear of missing out", co znaczy "lęk przed przegapieniem”) i wyruszają do sklepów. Ja łapałem się na tym, że swój czas wolny spędzałem na jeżdżeniu od sklepu do sklepu, żeby grzebać w koszach z resorakami.

REKLAMA

Doszło do tego, że nieefektywnie zarządzałem swoim czasem oraz zaczęło mi się kończyć miejsce w szafie. I co dalej? Szczerze... nie wiem. Liczę, że moda minie i w końcu będzie można w spokoju kupić fajnego resoraka – teraz to prawdziwe szaleństwo.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-18T12:23:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-17T12:53:58+02:00
Aktualizacja: 2025-04-17T07:55:18+02:00
Aktualizacja: 2025-04-16T20:03:37+02:00
Aktualizacja: 2025-04-16T16:04:54+02:00
Aktualizacja: 2025-04-16T11:40:48+02:00
Aktualizacja: 2025-04-16T09:40:58+02:00
Aktualizacja: 2025-04-15T15:31:18+02:00
Aktualizacja: 2025-04-15T13:34:49+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA