W życiu nie widziałem pojazdu, który wygląda jak połączenie ciągnika i trajki. To Lamborghini
Mówią, żeby nie wychodzić z domu, to siedzę i przeglądam dziwne pojazdy. To znam, tamto już widziałem, to nieciekawe, WTEM!!!
Ogólnie to wszyscy chyba wiedzą, że Lamborghini robi ciągniki i widok traktora z szarżującym bykiem nie jest jakiś przesadnie dziwny. Traktory robiło też Porsche i wiele innych znanych marek motoryzacyjnych specjalizujących się w samochodach osobowych – Ford, Fiat czy Renault. No ale ciągnik przeważnie wygląda jak ciągnik, z przodu ma małe kółka a z tyłu duże, nie ma tu nic ciekawego, proszę się rozejść.
To wygląda jakby ktoś zapytał „ej Ferruccio, mamy zaprojektować ciągnik, czołg czy trajkę?”, a Ferruccio odpowiedział „tak”. Tym sposobem pojazd posiada przednie koło podporowe, służące wyłącznie do stabilizacji podczas pracy, ale bez możliwości kierowania nim. Za ustawianie kierunku odpowiada system drążków sterujących gąsienicami, jak w ciągniku DT75, który miałem okazję prowadzić. To byłoby jeszcze względnie normalne, ale żeby wyjechać tym pojazdem na drogę, można było do niego domontować zewnętrzne koła z gumowymi oponami, które powodowały lekkie uniesienie się gąsienic. No dobra, ale co wtedy ze sterowaniem? Otóż nic, tzn. przód dalej jechał swoją drogą, a jedyne kierowanie polegało na przyhamowywaniu któregoś koła. Z tym że cały pojazd po dołożeniu kół – wyglądając wtedy jak trajka z piekła rodem – był trudny w kierowaniu, ponieważ stawał się niesłychanie szeroki. Przez to przyhamowując np. prawe koło, lewym rysowaliśmy ogromny okrąg. Wyobraź sobie pojazd, którym jedziesz do przodu na 3 kołach, ale kierować możesz tylko tylnymi. Tak właśnie jeździ ten ciągnik Lamborghini.
Pod maską oczywiście diesel
Wspaniałe parametry: 3 cylindry, chłodzenie powietrzem, moc 40 KM z 2,2 litra pojemności. Cztery biegi pracy i do tego dwubiegowy dyferencjał, czyli do wyboru było osiem bardzo niskich prędkości. Do tego mamy ławkę jak w dorożce i oświetlenie z Ursusa trzydziestki. Na liście wskaźników tylko obrotomierz i miernik ciśnienia oleju – nie ma cieczy chłodzącej, to i co tu mierzyć. Ogólnie pojazd wygląda jak hot-rod zbudowany przez połączenie Harleya Davidsona ze Stalińcem, i chyba to jest w nim najwspanialsze, nie wspominając oczywiście o logotypie Lamborghini, który sam w sobie podbija cenę o kilkaset procent. Pojazd kosztuje już 10 tys. dolarów, stoi w USA i w tym roku skończył 51 lat.
Z pewnością grzybieję, ale coraz bardziej podoba mi się sprzęt do prac rolnych i polowych. Jak tak dalej pójdzie, to będę prowadził Autobloga, jeżdżąc ciągnikiem po własnym polu. Muszę tylko jeszcze je kupić.