Przyszłość już nadeszła: w Arizonie jeżdżą autonomiczne ciężarówki
Zmarły niedawno Stephen Hawking często mówił o teorii równoległych wszechświatów. Wygląda na to, że miał rację – jeden z takich wszechświatów jest w Arizonie, gdzie nadeszła już przyszłość i jeżdżą tam autonomiczne ciężarówki.

Testy, które spędzają sen z powiek kierowców zawodowych są sprawką Ubera. To nie jest pierwsza przymiarka tej firmy do testowania samochodów autonomicznych. W 2016 roku po drogach Kalifornii jeździła flota specjalnie przerobionych Volvo XC90, ale ze względów na obowiązujące w tym stanie przepisy (albo, jak mówią przedstawiciele władz, ze względu na zaniedbania Ubera, który nie wystąpił o odpowiednie pozwolenia), testy musiały się zakończyć.
Teraz startują na nowo w bardziej przychylnej Arizonie. Ale Uber dał sobie spokój z nudnymi Volvo XC90. Teraz testowane są wielkie ciężarówki z ładunkiem.
Nie po mieście
Jak Uber widzi przyszłość transportu? Póki co, przedstawiciele firmy mają świadomość, że technologia nie jest doskonała – dlatego po pierwsze, nie chcą, by ich autonomiczne ciężarówki jeździły po mieście. Będą poruszać się jedynie po autostradach pomiędzy wielkimi centrami logistycznymi. Po rozładunku w takim centrum, towar będzie rozwożony po mieście przez mniejsze auta dostawcze, kierowane już przez „prawdziwych” ludzi.
Stróż w kabinie
Po drugie, dopóki technologia nie jest w 100% doskonała (czy kiedyś będzie?), w kabinie testowych pojazdów nadal siedzi człowiek. Kontroluje on na bieżąco działanie systemu i jest gotowy na przejęcie sterów na przykład podczas jazdy po terenie robót drogowych, bo w takiej sytuacji systemy mogą sobie nie radzić. A zapewne przez 90% czasu pracy po prostu się nudzi.

Protesty są kwestią czasu
Wygląda na to, że Uber bardzo chce mieć nowych… wrogów. Nienawidzą go już taksówkarze, a w miarę rozwoju technologii, gdy będą pojawiać się autonomiczne ciężarówki, znienawidzą go także kierowcy zawodowi. Owszem, póki co zaczyna się niewinnie – od jazdy wyłącznie po autostradach i z obecnością człowieka w środku. Ale pora pozbyć się złudzeń - pełna autonomizacja transportu drogowego nadchodzi. A te testy tylko nas do niej przybliżają.
Już za jakiś czas zaczną się odbywać pierwsze protesty kierowców, nad którymi zawiśnie widmo utraty pracy. To nie stanie się ani jutro, ani za 3 lata, ale za 5 lub 10 – bardzo możliwe. Czy powinniśmy kibicować Uberowi, czy raczej próbować powstrzymać ten trend? To trudne pytanie, ale nie można się dziwić firmom spedycyjnym, że czekają z utęsknieniem na pojazdy bez kierowcy. Autonomiczne ciężarówki nie wymagają pensji, nie muszą spać ani odpoczywać, (raczej) się nie zgubią i (raczej…) będą jeździć ekonomicznie i bezpiecznie. To oznacza czysty zysk dla przedsiębiorcy.
Dlatego tego postępu raczej już nie powstrzymamy. Tylko CB-Radia i klimatycznych, przydrożnych barów będzie żal…