Polski supersamochód: 25 000 zł za prototyp ze styropianu
Bardzo szanuję dążenia młodych projektantów aut do sukcesu. Nie jest też moją sprawą, na co ktoś wydaje swoje pieniądze. Ale pomysł sprzedaży kawałka styropianu za 25 000 zł aż trzeba skomentować. Nawet jeśli jest to styropian designerski i przypomina polski supersamochód.
Załóżmy, że odłożyłeś 25 tysięcy złotych i chcesz zrobić sobie przyjemność. Skoro czytasz ten wpis, prawdopodobnie interesujesz się motoryzacją. Wybór auta na weekend jest w tej cenie dość spory. Od polskich klasyków w stylu Fiata 125p, przez mocne BMW, aż po zadbaną Mazdę MX5 – coś na pewno się znajdzie.
A jeżeli zamiast samochodów wolisz sztukę, możesz kupić kilka plakatów młodych, obiecujących artystów. Albo obraz – za tę cenę może znaleźć się nawet Kossak. Przy okazji za kilka lat pewnie na tym zarobisz.
A gdyby tak kupić sobie za taką sumę prototyp... a dokładniej styropianową skorupę, która przypomina samochód ale nim nie jest, bo nie jeździ? Nie ma silnika, skrzyni biegów ani zawieszenia. Brzmi jak szaleństwo. Ale taki twór pojawił się właśnie w ogłoszeniach. Mowa o Cadrone, który jest – tu cytat - rzeźbą zewnętrzna pojazdu. Bazą jest metalowa platforma z kołami, na niej umieszczony jest blok styropianu, w którym wyrzeźbiona została forma. Następnie całość pokryta jest gipsem, włóknem szklanym, szpachlą i lakierem samochodowym.
Inspiracja dronami
Żeby nie było – nie mam nic do pana Łukasza Myszyńskiego, absolwenta mediolańskiej szkoły projektowania samochodów. Bardzo się cieszę, że spełnia on swoje marzenia z dzieciństwa i zajmuje się tym, o czym marzył – czyli właśnie projektowaniem samochodów. Widzę, że Cadrone wymagał wiele pracy i wysiłku. Mało tego – faktycznie widzę, że ten prototyp jest „inspirowany dronami, nowoczesnymi formami oraz aerodynamiką” (tu cytat z opisu z ogłoszenia). Wygląda jak samochód wyścigowy przyszłości - o to chodziło.
I chociaż ani kształt, ani styl tego projektu mnie akurat nie odpowiadają, to wierzę, że komuś pewnie przypadnie on do gustu. Ale czy ten ktoś zdecyduje się na wydanie równowartości wakacji życia, ładnego roadstera albo niezłego obrazu na taką skorupę?
Niestety, wątpię w to. Gdyby taki prototyp wyszedł ze studia Pininfariny czy Giugiaro, być może jego zakup miałby sens.
Ale studio pana Myszyńskiego dopiero rozpoczyna działalność i jeszcze nie zdołało wyrobić sobie marki. Może więc lepiej byłoby poczekać, aż zdobędzie rozgłos, a póki co ustawić Cadrone’a w hallu wejściowym studia?
Doskonała inwestycja?
Być może to, że nie kupię Cadrone’a, jest moim wielkim błędem. Wszystko jest możliwe – również to, że studio pana Myszyńskiego będzie za kilkanaście lat wiodącym przedsiębiorstwem w branży desingu, a sam prototyp będzie warty wielokrotnie więcej, niż obecne 25 tysięcy. Życzę tego temu projektantowi, bo lubię ludzi, którzy spełniają swoje marzenia, no i trzymam kciuki za Polaka w tej specyficznej branży.
Ale póki co widzę w tym pewien błąd, bo jeśli ktoś chce osiągnąć sukces na dużą skalę, to nie powinien sprzedawać swoich dzieł na Allegro za 25 000 zł. Znacznie lepiej ten pojazd przysłużyłby się mu jako element reklamy i promocji swojego studia designu. Chyba za wcześnie jeszcze na monetyzację.