REKLAMA

Kierowca domaga się usunięcia filmu pokazującego co odwala na drodze. Zgłosił sprawę na policję

Fascynuje mnie konstrukt tej sytuacji, jaki powstał w głowie kierowcy ciągnika siodłowego. Wyprzedzał na przejściu dla pieszych i został nagrany, a nagranie upubliczniono. W swoim mniemaniu jest on jednak niewinny i pokrzywdzony do tego stopnia, że sprawę zgłosił na policję – oczywiście o ile wierzyć opisowi filmu. Jednak z mojego doświadczenia z ludźmi wynika, że to bardzo prawdopodobna wersja wydarzeń.

Kierowca domaga się usunięcia filmu pokazującego co odwala na drodze. Zgłosił sprawę na policję
REKLAMA

Miałem kiedyś stłuczkę. Stałem na światłach, kobieta jadąca Peugeotem najechała na mój tył. Nie minęło pół minuty, jak przeszła od przepraszania do zgrywania ofiary: ja za szybko hamowałem, ona ma pożyczony samochód i nie może napisać oświadczenia. Później przeszła do gróźb, że jak ja się nie przyznam do winy, to ona poda mój numer telefonu swojemu zięciowi i on do mnie zadzwoni. Jednak perspektywa mandatu i punktów karnych po przybyciu policji przekonała ją do podpisania oświadczenia o winie.

REKLAMA

Kierowca ciężarówki żąda „usunięcia filmu z internetu”

W tym przypadku mamy jeszcze ciekawszą sytuację. Oto kierowca auta osobowego upublicznił za sprawą kanału „Bandyci drogowi” nagranie, na którym widać jak kierujący ciągnikiem siodłowym wyprzedza go tuż przed przejściem dla pieszych w skrajnie niebezpieczny sposób. Nagrany tirowiec nie tylko zażądał usunięcia nagrania, ale też podobno sam zgłosił się na policję. Bynajmniej nie w celu odpowiedzenia za swoje wykroczenie, tylko żeby ukarano osobę, która opublikowała nagranie. Twierdzi, że przedstawia ono jego wizerunek i tablice rejestracyjne, a to go zniesławia.

Podobno na policję wybrał się też szef firmy, do której należy ciężarówka. Nie chcę nic mówić, ale gdyby pan Paweł nie miał za szybą tabliczki ze słowem „PAWEŁ”, to może nie wiadomo by było kto prowadził.

Czy doszło do zniesławienia lub bezprawnego opublikowania wizerunku?

Podejrzewam, że ani pan Paweł, ani jego szef nie mają pojęcia ani przepisach dotyczących zniesławienia, ani publikowania wizerunku. Są to dwie zupełnie różne sprawy.

Zniesławienie, czyli przestępstwo z art. 212 kodeksu karnego nastąpiłoby wtedy, gdyby autor nagrania lub osoba, która je opublikowała, obrzuciłby pana Pawła wyzwiskami, nazwał go słowami wulgarnymi i obraźliwymi. Nie musiałby nawet podawać nazwiska, wystarczy że osoba jest identyfikowalna za sprawą podanych informacji – pan Paweł pracujący w firmie transportowej XYZ z miasta ĄĘ, tyle wystarczy żeby mogło dojść do zniesławienia. Ale w żadnym filmie dokumentującym to zdarzenie nie dopatrzyłem się wyzwisk. Poza tym w sprawie o zniesławienie to się nie zgłasza sprawy na policję, tylko kieruje się prywatny akt oskarżenia do sądu. Nie wróżę więc sukcesu w tej kwestii. Co do „nielegalnego udostępnienia tablic rejestracyjnych” to już nawet szkoda strzępić klawiatury. Skoro auto jest zarejestrowane na firmę, a dane firmy są publiczne, to...

A co z tym wizerunkiem?

To prawda, że ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych nakłada konieczność uzyskania zgody od osoby, której wizerunek publikujemy. Tyle że w tym przypadku „wizerunek” ma postać ledwie zarysu twarzy widocznej za szybą i nie jest głównym elementem filmu, stanowi tylko fragment jego tła. Nie jest więc konieczne uzyskanie takiej zgody, więc i w tym przypadku nie doszło do złamania prawa.

Zupełnie osobną kwestią jest samo opublikowanie takiego filmu i ciągnięcie z niego przychodów reklamowych. Z jednej strony to bardzo dobrze, że takie nagranie zostało upublicznione, bo stanowi ono ostrzeżenie dla społeczeństwa przed niebezpiecznie jeżdżącym kierowcą, z drugiej – dyskusyjna jest sprawa, czy na tym można zarabiać. Nie ma w tej kwestii jeszcze za bardzo żadnych twardych przepisów. Na razie kanały typu Stop Cham, Stop Pirat czy Bandyci drogowi korzystają z sytuacji w rodzaju „co nie jest zakazane, jest dozwolone”. Gdybym to ja nagrał taki film, to nigdy bym go nie upublicznił, tylko od razu bym wysłał na policję – ale ja nie prowadzę kanału Youtube o wyczynach kierowców ciężarówek.

Najważniejsze pytanie brzmi: co zrobi policja?

Bo jak dla mnie, to powinna skierować wniosek o ukaranie pana Pawła do sądu, a sąd po obejrzeniu nagrania (zabezpieczonego przez policję jako dowód w sprawie) wymierzy mu karę. Nie bardzo rozumiem, co miałoby wnieść do sprawy usunięcie filmu – kierowca i tak może zostać ukarany. Pewnie chodzi o lincz na firmie transportowej, której logo widać na naczepie. Tyle że jest to lincz dosyć słuszny, takie zachowania należy piętnować, a nie przymykać na nie oko.

Oliwy do ognia dolewa twierdzenie kierowcy ciężarówki, że do takiego wyprzedzania został sprowokowany. Gdybym nie był wyprzedzany w ten sposób przez „truckerów” dziesiątki razy tylko dlatego, że próbowałem jechać zgodnie z przepisami, to nawet bym mu uwierzył. Tutaj mamy do czynienia z oczywistą sytuacją, gdzie kierowca ciągnika siodłowego zdenerwował się, że „idiota się wlecze” i postanowił go wyprzedzić, nie patrząc ani na ograniczenie prędkości, ani na przejście dla pieszych, ani na ciągłą linię, ani nawet na pojazdy nadjeżdżające z naprzeciwka. Pech, że się nagrało. A może to dobrze, może choć jeden tirowiec powstrzyma się od tego manewru, bo pomyśli że też będzie musiał błaznować w internecie, żeby bronić swojej zniszczonej reputacji.

Mam rewelacyjną propozycję dla pana Pawła i jego szefa

REKLAMA

Siedźcie cicho, ludzie zapomną. Pan Paweł zapłaci mandat, pójdzie na szkolenie redukujące punkty karne i jakoś to będzie. A jak nie wierzycie, to zapoznajcie się z efektem Streisand.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA