Jedną z nich jest to, że nie musicie po niego lecieć do USA, Norwegii czy innego Hondurasu - auto czeka na klienta w Polsce. Nie jest to jednak zwykły Caddy.
Volkswagen Caddy, podobnie jak inne tego typu konstrukcje, to w zasadzie symbol praktyczności. I nic w tym dziwnego, w końcu po to był projektowany, wliczając w to już 1. generację, która ujrzała światło dzienne w 1979 r. (początkowo tylko na rynku amerykańskim jako VW Rabbit).
Pomijając wyjątkowe przypadki, jak choćby Dodge'a RAM SRT-10 czy różnorakie prototypy (np. Fordy SuperVan), w przypadku dostawczaków i pickupów nikt się szczególnie nie skupia na przyjemności z jazdy - a już na pewno nie kosztem praktyczności. Chcesz mieć frajdę - przerób furę sam.
FLY Garage tak właśnie kilka lat temu zrobiło
Budowa pojazdu ruszyła w 2016 r. Umyślnie używam tutaj słowa „budowa”, ponieważ jak swego czasu zaznaczono na fanpage'u FLY Garage, projekt zrealizowano od podstaw, nie ucierpiał tutaj żaden klasyczny Caddy, którego dałoby się odratować. Ale nadal nie wiecie, co takiego specjalnego jest w tym projekcie, więc pozwólcie, że nadrobię ten niedobór informacji.
To VW Caddy V8
I tak, zupełnie dobrze widzicie na zdjęciach - pochodzący z Audi A6 silnik 4.2 V8 zamontowano w miejscu, gdzie normalnie jeździłyby sobie różnorakie towary i ładunki. Macie więc już przy okazji odpowiedź, dlaczego to najmniej praktyczny VW Caddy na świecie - tym bardziej, że przestrzeń pod przednią maską bynajmniej nie jest pusta.
O ile więc VW Caddy V8 nie nadaje się na wielotygodniowe wakacyjne wojaże ani do przewożenia przedmiotów wielkogabarytowych znalezionych na grupach w rodzaju „Śmieciarka jedzie” lub na wyprzedażach w marketach elektronicznych, to ma inne zalety. Z tych może nie namacalnych, ale oczywistych, to choćby dźwięk silnika - tak się bowiem składa, że widlaste ósemki Audi nie mają się na tym polu czego wstydzić, a już w szczególności w porównaniu z konkurencją spod znaku Mercedesa czy BMW. Ponadto pojazd pozwolił na wypromowanie FLY Garage w kraju i za granicą i zdobył kilka nagród. Jest to zresztą idealny przykład na to, że jeśli ktoś ma ciekawy pomysł i zrealizuje go z należytą starannością, to może na tym zyskać.
Zapewne ciekawi was, skąd żółte tablice na aucie tak daleko odbiegającym od oryginału
Jak informuje FLY Garage, proces ich zdobycia był wyjątkowo żmudny, ale ostatecznie zakończył się sukcesem. Pojazd nie jest jednak zarejestrowany jako zabytek - takie tablice rejestracyjne posiada ze względu na fakt bycia elementem większej kolekcji.
Auto postanowiono sprzedać
Tak właściwie to decyzja o sprzedaży zapadła już w we wrześniu 2019 r., ale jak dotąd Volkswagen nie zmienił właściciela, na co zapewne spory wpływ ma cena (początkowo 35 tys. euro, obecnie 28 tys. funtów, jak wynika z ogłoszenia). Nie ma oczywiście sensu porównywanie tych kwot z seryjnymi, nawet idealnymi Caddy - najdroższy na Mobile.de ma 54-konnego diesla i kosztuje 16 tys. euro. Tu mamy do czynienia z autem zbudowanym od podstaw, z blisko 300-konnym V8. Nie mam pojęcia, ile to może być warte, ale z pewnością niemało. W każdym razie pozostaje mi trzymać kciuki - osobiście po stokroć wolę oglądać takie projekty niż kolejne paskudztwa od Mansory.
Zdjęcie główne: FLY Garage. Treść ogłoszenia może być niewidoczna dla osób, które nie należą do grupy Obscure Cars for Sale na Facebooku.