Oby to kiedyś trafiło też do Polski. Volvo w USA za darmo odholuje twój samochód - niezależnie od jego wieku
Możesz jeździć najnowszym modelem, który świeżo co zjechał z taśmy produkcyjnej. Możesz jeździć starannie pielęgnowanym klasykiem. Możesz jeździć 20-letnim, niezbyt zadbanym autem. Co łączy te wszystkie przypadki? Jeśli samochody te wyprodukowało Volvo i mieszkasz w Stanach Zjednoczonych, w przypadku awarii możesz liczyć na darmowe holowanie/lawetowanie. Zawsze i wszędzie.

Do tej pory Volvo w Stanach Zjednoczonych oferowało wprawdzie darmowe holowanie w przypadku awarii, ale dotyczyło to wyłącznie nowych aut w okresie trwania obejmującej je gwarancji. Kiedy gwarancja się kończyła, trzeba było zadbać samodzielnie o to, żeby mieć w dodatkowym ubezpieczeniu odpowiednią usługę. Albo szukać na własną rękę kogoś, kto przetransportuje nas do serwisu.
Teraz Volvo wprowadza program Tow for Life. Dla wszystkich. Absolutnie wszystkich.
Reguły i ograniczenia? Nie ma właściwie żadnych. Jeśli masz Volvo - absolutnie jakiekolwiek Volvo - i ulegnie ono w trakcie jazdy awarii, wystarczy zadzwonić pod odpowiedni numer. Do uszkodzonego pojazdu zostanie wysłana laweta, która - ponownie: bez żadnych kosztów - przetransportuje auto do najbliższego serwisu Volvo biorącego udział w programie Tow for Life.
Na wszelki wypadek jeszcze raz: nie ma znaczenia, czy jeździmy XC90 Excellence z T8 pod maską, przepięknym, klasycznym P1800, czy może najzwyklejszym i zmęczonym przez życie starym V40. Program dotyczy każdego Volvo. Koniec i kropka.
Oczywiście takie rozwiązanie ma też i swoje wady, a właściwie jedną - potencjalną cenę naprawy. Jeśli ktoś jeździ starszym, normalnym modelem Volvo, mało prawdopodobne, żeby z każdą usterką kierował się do autoryzowanego serwisu i tam wymieniał części na nowe i oryginalne. A program Tow for Life raczej nie przewiduje opcji podwiezienia auta do naszego taniego i zaufanego mechanika.
Zagrajmy w grę: kto wprowadzi podobne rozwiązanie w Polsce?
Moja odpowiedź na to pytanie była równie oczywista, co nierealna. Aczkolwiek nie da się ukryć, że z marketingowego punktu widzenia byłoby to ciekawe posunięcie, choć też z całą pewnością byłoby kolejnym powodem do żartów z tej marki. Póki co muszę więc zostać przy obowiązkowym ubezpieczeniu lawetowym osobno i odpłatnie.
A kto waszym zdaniem powinien wprowadzić w Polsce taką usługę albo kto jest na tyle odważny, że realne byłoby jej wprowadzenie? I czy skorzystalibyście z niej, czy wolicie serwisować auto gdzie indziej? Komentarze są do waszej dyspozycji.