REKLAMA

Europejczycy robili auta zbyt porządnie. Teraz chcą działać tak, jak Chińczycy

Volkswagen postanowił znacznie przyspieszyć prace nad nowym, niedrogim modelem elektrycznym. Chce dogonić Chińczyków, ale oni wciąż są szybsi.

VW ID.1
REKLAMA

Powoli przyzwyczajamy się już do nowej rzeczywistości rynku motoryzacyjnego - czyli takiej, w której chińskie marki prezentują jakiś nowy model średnio co osiem minut. „Przyzwyczajamy się” - czyli my, dziennikarze i fani motoryzacji. Klienci zapewne też. Gorzej z europejskimi producentami aut.

Dla nich takie tempo jest zabójcze

REKLAMA

Nic dziwnego - można odnieść wrażenie, że droga od pomysłu na stworzenie jakiegoś auta do chwili, w której wyjeżdża ono z salonu (w dodatku kosztując grosze) zajmuje w przypadku chińskich firm mniej więcej tyle czasu, co upieczenie pizzy. Chińczycy atakują właściwie w każdym segmencie, od aut małych aż po duże SUV-y.

Europa próbuje się bronić. Nie można powiedzieć, że wychodzi jej to fatalnie - elektryczne modele Volkswagena sprzedają się coraz lepiej, a w segmencie tanich aut na prąd z Chińczykami walczą np. Citroen e-C3 i uroczo kanciasty Fiat Grande Panda.

Volkswagen też planuje premierę w segmencie budżetowym

Ma walczyć np. z nowym BYD Dolphin Surf albo z Leapmotorem T03 za sprawą modelu ID.1. Nie wiadomo jeszcze, czy na pewno będzie właśnie tak się nazywał. W związku z nową strategią, marka może wrócić do starych nazw i przykleić je do aut elektrycznych. Możemy więc mówić o Up-ie albo o Lupo. Póki co, widzieliśmy prototyp o nazwie ID.Every1.

VW ID.1

Volkswagen ID.1 (czy jak mu tam...) to małe, elektryczne auto miejskie na platformie MEB, które ma kosztować poniżej 20 tys. euro, czyli ok. 85 tysięcy złotych (to tyle, co wspomniane wyżej wozy). Spodziewany zasięg to ok. 300 km. Premiera ma wydarzyć się przed 2027 rokiem. Prace nad tym modelem znacznie przyspieszyły.


Chińczycy motywują i inspirują

Volkswagen zauważył, że rywale z Chin działają znacznie szybciej i zapowiedział, że w ramach oszczędności musi skrócić czas potrzeby na opracowanie ID.1. Jak mówi główny inżynier marki w rozmowie z brytyjskimi mediami, dotychczas Volkswageny tworzono w 50 miesięcy. Teraz ma to być 36 miesięcy, czyli trzy lata. Skrócenie czasu ma być możliwe do osiągnięcia m.in. za sprawą tego, że całość prac ma przebiegać w Wolfsburgu, co przyspiesza wymianę informacji i skraca ścieżkę decyzyjną.

Niestety - 36 miesięcy to wciąż długo. Chińczycy potrzebują na to samo 24 miesięcy. Rok różnicy to prawdziwa wieczność. VW co prawda zapewnia, że będzie się starać dogonić rywali, stosując sztuczną inteligencję „na szeroką skalę”. Ale akurat w tej kwestii inżynierowie z Państwa Środka są mistrzami i dysponują jeszcze lepszą technologią, co oznacza, że pewnie znowu odjadą Europejczykom.

Teoretycznie, firmy z naszej części świata powinny podkreślać, że „jakość wymaga czasu” i wskazywać, że ich auta powstają może i dłużej, ale i są bardziej dopracowane. Trochę tak, jak tłumaczy się kucharz w restauracji, gdy klienci oczekują szybkości działania rodem z fast foodu. Ale - niestety - tak to nie działa. Kto jest powolny, przegrywa. To nie są dobre wieści dla Europy. Trzeba robić szybciej i gorzej, albo zniknąć. Jakość aut raczej się w najbliższym czasie nie poprawi. A i tak kiedyś była lepsza.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-22T18:19:23+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T16:37:08+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T14:09:09+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T10:54:22+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T10:14:08+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T09:03:38+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T15:50:19+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T10:45:10+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA