REKLAMA

Toyota Highlander — test. Wsuva siedem osób na śniadanie bez popijania

Jeździłem Toyotą Highlander po drodze ekspresowej, żebyście wy nie musieli. A także po mieście, żebyście mi zazdrościli. I ciągle patrzyłem na zużycie paliwa.

Toyota Highlander — test. Wsuva siedem osób na śniadanie bez popijania
REKLAMA

Niezwykły prosty to jest test, bo od razu na początku można wyjaśnić, do czego jest stworzona Toyota Highlander, a z jakimi pomysłami lepiej jej nie wiązać. Jeśli ktoś pragnie mieć wielkiego pożeracza autostrad, SUV-a drogowego dominatora, który będzie wszystkich spychał z drogi, w trakcie niekończących się podróży z wysokimi prędkościami, to oczywiście może myśleć o Toyocie Highlander, tylko po co. Są lepsze wybory na stanowisko. Ale ktoś, kto lubi łączyć sprzeczności, niekoniecznie musi dalej szukać. Duży, pojemny samochód i niskie zużycie paliwa, te sprawy rzadko idą w parze. W przypadku Toyoty Highlander zgodnie maszerują rączka w rączkę i jeszcze w koszyczku niosą skromne, ale zawsze przydatne, zdolności terenowe.

REKLAMA

Toyota Highlander — do jazdy podmiejskiej stworzona

Powiedzmy to od razu na początku, do przemierzania setek kilometrów po autostradzie z wysokim prędkościami, Toyota Highlander jest po prostu zbyt głośna i traci tam swoje walory. Nie dramatycznie głośna, nie w życiu, nie przenigdy nie wsiądę, po prostu nie do tego została stworzona i nie jest to jej atut. Spakujecie do niej pół domu na wakacje i jeszcze dzieci sąsiadów, bo jest siedmioosobowa, ale w wyścigu z innymi dużymi SUV-ami na tym torze nie startujcie. Startujcie, jeśli RAV4 jest dla was za mała, ale ciągle chcecie się cieszyć układem hybrydowym.

Zużycie paliwa w Toyocie Highlander

Nawet ta Toyota, prawie największa w osobowej gamie, ma układ hybrydowy, który pozwala jej uzyskiwać dobre wyniki zużycia paliwa. W trakcie jazdy miejskiej i podmiejskiej będziemy zadowoleni. Autostrada, nie nasz dom.

Mocy Toyocie Highlander nie brakuje, ma jej 248 KM (8,3 s do setki). Na autostradzie przestanie nas cieszyć zużycie paliwa, które już na drodze ekspresowej potrafi sięgnąć 8,5 l na setkę. Na autostradzie nawet nie próbowałem. Zalety układu hybrydowego trochę tu nikną, by pojawić się w zupełnie innych okolicznościach przyrody.

W mieście ucieszy nas nawet 6 litrów z haczykiem. Cierpliwa prawa noga pewnie nawet zawalczy o więcej. W mieście i w trakcie jazdy podmiejskiej będziemy się radować. Jak dorzucimy do tego, że mimo swych gabarytów Highlander jest dość zwrotny, to już możemy sobie wyobrazić jego przeznaczenie, nie jest to niemiecka autostrada.

Tak, dostaniesz swoją przestrzeń.

To jest dość oczywiste, osoba kupująca Toyotę Highlander raczej pragnie dużej przestrzeni. Tak, to jest atut tego samochodu. Jest jej tu naprawdę sporo. Możemy też cieszyć się brakiem tunelu środkowego, co sprawia, że nogi pasażerów drugiego rzędu mają wygodne życie. W trzecim będą miały się słabiej, ale chyba nikt nie chce tam siedzieć dłużej niż w czasie dojazdu do szkoły. Nikt nie chce, prawda?

Wchodzi się tam, do tego ostatniego rzędu, w miarę przyzwoicie. Oparcie poprzedzającego fotela da się mocno odchylić — jego nachylenie jest regulowane — a cały fotel przesunąć.

Nie ma wspierającej nas elektroniki, ani nawet przycisku do zwalniania blokady, powodującego samodzielny opad oparcia. Z oparciami trzeciego rzędu musimy radzić sobie sami. Są za to uchwyty na napoje i nawiewy nad głową. Żeby posługiwać się ustawieniami klimatyzacji dla tylnej części pojazdu, raczej trzeba zgłębić instrukcję obsługi.

Bagażnik naszego autobusu

658 litrów pojemności powinno zadowolić każdego. Po złożeniu oparć to 1909 l. Nawet po rozłożeniu obecnych tam foteli wciąż zmieszczą się jakieś bagaże i nie będzie to tylko torebka.

To dobre wrażenie psuje brak uchwytów, a najbardziej psuje je roleta. W swym potężnym i niezbyt tanim SUV-ie Toyota jednak mogła zamontować coś, co nie wygląda jak niegodne nawet Toyoty Yaris. Na szczęście roletę da się zdjąć i schować w wyznaczonym miejscu pod podłogą bagażnika.

Płytkie kieszenie i spółka

W tej Toyocie możemy poczuć się wygodnie, tak się rozgościć. Fotele są masywne, wizualnie robią dobre wrażenie, ale są też wygodne. Towarzyszy nam poczucie, że nie siedzimy w tanim samochodzie. Obecność skóry jednak robi swoje. To są odczucia nieznane z jeżdżenia Corollą do przewozu osób.

Wsiadamy więc z rodzinką, cali w prestiżu i jest fajnie, a tu małe zgrzyty. Kieszenie w bocznych drzwiach są płytkie, duża butelka się nie mieści. Na parkingu okazuje się, że trzeba poprawić zamknięcie drzwi po dziecku, bo skrzydło jest tak długie i ciężkie, że samo nie da rady porządnie ich zatrzasnąć.

Gdy już wyrwiemy się z codziennego kieratu i ruszymy w podróż nad morze, odkrywamy też, że podparcie podudzi mogłoby być dłuższe. Cieszy nas oczywiście regulacja układu klimatyzacji za pomocą pokręteł, ale dźwięk silnika przy wyższych prędkościach i dochodzeniu do nich, generowany dzięki obecności bezstopniowej skrzyni biegów, przypomina, że droga do szkoły to jednak jest nasz matecznik. Możliwość zmiany wirtualnych biegów za pomocą łopatek umieszczonych przy kierownicy nie jest żadnym pocieszeniem.

Uczucia z rozsądku

Zaletą tego pojazdu jest też napęd na wszystkie koła. Nie da się kupić Toyoty Highlander z napędem tylko na jedną oś. Do zjeżdżania z asfaltu służą oddzielne tryby jazdy, ale na wielki off-road bym się nie porywał. Możemy pociągnąć 2-tonową przyczepę hamowaną. Nie jest to zły wynik, ale są mniejsze SUV-y, które potrafią więcej.

Jeśli to auto na coś cierpi, to jest to trochę brak elementów do kochania. Jest to dość rozsądny wybór, gdy dobrze zdiagnozujemy swoje potrzeby. Dzieci raczej nie będą krzyczeć, tatusiu, chodźmy się przejechać jeszcze raz wkoło domu nasza tojcią. Przypominam, że w tym rodzinnym aucie, nie ma nawet haczyków na siatki z zakupami. Dostajemy to, po co przyszliśmy — dużo przestrzeni, w tym bagażowej. I nie rezygnujemy przy tym z niskiego zużycia paliwa.

Najtańsza Toyota Highlander kosztuje 261 400 zł, a najdroższa może przekroczyć 300 tys. zł, jeśli w porę nie zostanie ogłoszony rabat. Żeby mieć podgrzewane skrajne fotele w drugim rzędzie i wentylowane przednie, trzeba się zbliżyć do tej kwoty. No i te wentylowane fotele praktycznie nie działają, miałem wrażenie, że są zepsute, ciąg powietrza był tak słaby. Za kwoty tego rzędu można mieć elektryczne auto dużych rozmiarów lub hybrydę typu plug-in, a 7-osobowego SUV-a da się kupić w cenie poniżej 200 tys. zł. Nie będzie tak przestronny i hybrydowy, ale się da. Wypada więc powtórzyć, że jest to auto dla osób, dla których Toyota RAV4 to za mało. Tylko musi być to bardzo za mało, żeby chcieli dopłacić prawie 100 tys. zł.

Toyota Highlander 2.5 Hybrid Dynamic Force 248 KM AWD-i E-CVT - zalety

  • przestrzeń, w tym bagażowa
  • niskie zużycie paliwa poza drogami szybkiego ruchu
  • komfortowe zawieszenie
  • 7 miejsc i układ hybrydowy w standardzie
  • pokrętła klimatyzacji i przyciski
REKLAMA

Wady:

  • dobrze wyposażona Toyota Highlander kosztuje prawie 300 tys. zł
  • dość głośna przy wyższych prędkościach
  • drobne niedociągnięcia typu marna roleta w bagażniku auta za 300 tys. zł.
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA