Seat Leon, rok czternasty. Przegląd ofert bez białego dymu
Z okazji wyboru nowego papieża zapraszam na niespodziewany przegląd ofert: Seat Leon, rok 2014.

Gdy piszę ten wpis, to kilka minut temu właśnie ogłoszono nowego papieża: został nim Amerykanin Robert Prevost z Chicago, który przyjął imię Leona XIV. Nie ma lepszej okazji na przegląd ofert Seatów Leonów z roku 2014 – to akurat całkiem znaczący rok, ponieważ od tego rocznika auta benzynowe mają nieograniczony czasowo wjazd do strefy czystego transportu w Warszawie (a docelowo pewnie też i w innych miastach). Sprawdźmy więc, co można kupić i za ile wśród kompaktowych Seatów, przypomniawszy przy okazji, że Leon zawsze jest dobrą alternatywą dla dużo droższego Golfa czy Octavii – a jego niższe ceny nie wynikają z gorszej jakości, tylko niższej rozpoznawalności.
Seat Leon z 2014 r. - ceny
Za Seata Leona z tego rocznika trzeba zapłacić mniej więcej od 28 do 45 tys. zł. Większość samochodów kosztuje ponad 30 tys. zł, natomiast wersja Cupra ma swoje zupełnie inne ceny, przeważnie dwa razy wyższe niż zwykłe pojazdy. Na samym OLX i Otomoto mamy ogromny wybór ponad 200 pojazdów (mówimy TYLKO o roczniku 2014!), w tym jednak połowa to diesle – mniej więcej tyle samo jest 1.6 TDI, co mocniejszych 2.0 TDI. Nie występuje zauważalna różnica cenowa między wersją hatchback a kombi, natomiast zupełnym ewenementem cieszącym się najwyraźniej znikomym zainteresowaniem nabywców jest wersja trzydrzwiowa. Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałem trzydrzwiowego Leona na ulicy. Zwracam uwagę, że przebiegi oferowanych Leonów są dość realistyczne i często przekraczają 200 tys. km.
Seat Leon III generacji miał niesłychanie dużo silników
Jednak nie wszystkie z nich znajdziemy w roczniku 2014. Z benzynowych można trafić na 1.2, 1.4 i 1.8 TSI (ten ostatni trafia najrzadziej), poza tym występuje wersja Cupra o mocy 265 lub 280 KM oraz diesle – 1.6 (90-110 KM) i 2.0 (150-184 KM). Gdybym miał coś wybierać, postawiłbym na 1.4 TSI, ponieważ jest to już wersja poprawiona z paskiem rozrządu. Ewentualnie rozważyłbym mocnego diesla do jeżdżenia w trasy. I proszę bardzo, mówisz-masz, Leon jak ta lalka macha do nas nie z balkonu, a z salonu, jest czerwony, ma sześć biegów i przebieg 222 tys. km.

Samochód powyżej wygląda atrakcyjnie i nadal może się podobać, a cena powyżej 35 tys. zł to odzwierciedla. Ale spójrzcie jak tanio można kupić Leona ze słabym dieslem w ubogiej wersji wyposażenia, za to jako kombi. Za niecałe 27 tys. zł jest to okazja. Mam nadzieję, że nie dymi na biało.

Wspomniałem o małym zainteresowaniu wersją trzydrzwiową. Nie przeszkadza to jednak sprzedającym oferować takie (nieliczne) pojazdy w całkiem wysokich cenach, właściwie takich jak za wariant 5d. Gdyby to jeszcze miało jakiś mocny silnik, to może można byłoby to zaakceptować, ale przecież Leon Cupra miał nadwozie pięciodrzwiowe. Po co więc istniał Leon 3d? Pewnie po to samo, co Polonez 3d – opracował im się niechcący, a potem to już jakoś poszło.

Od znajomego słyszałem, że nabywcy Leonów zwracają szczególną uwagę na to, czy dany egzemplarz posiada oświetlenie zewnętrzne LED. Jeśli nie ma, to jest skreślany jako ubogi i ogólnie obciachowy, stąd w ogłoszeniach nie brakuje opisów typu FULL LED, podkreślających jak bogatą specyfikację ma sprzedawane auto. I oto na przykład za niecałe 33 tys. zł można mieć Seata Leona 1.6 TDI FULL LED, cena niby okazyjna, ale potem dowiadujemy się z opisu że zbliża się wymiana „sprzęgła w skrzyni”, co oznacza po prostu remont DSG. Nie chodzi nawet o to, ile to będzie kosztować, tylko kto będzie umiał dobrze to zrobić.

Tego mocnego diesla nikt chyba nie oszczędzał. Ma przebieg 313 tys. km, ale nadal wygląda bardzo dobrze (głównie przez ten kolor). Szkoda, że opis nie ma ani jednego znaku interpunkcyjnego, przez co nadzwyczaj trudno go przeczytać. Do rzadkości należą wersje Leona z napędem na cztery koła. Spotkamy je prawie wyłącznie w dieslach, wśród wersji benzynowych tylko 1.8 TSI i Cupra miały z rzadka napęd 4x4. Jeśli ktoś mieszka w górach, to dobra alternatywa dla nudnego SUV-a. Na zdjęciu poniżej wersja X-Perience, można rozpoznać po tych terenowych nakładkach na nadkola.

Jeśli Leon ma być szybki, można poszukać wersji 1.8 TSI
Nie rzuca się w oczy tak jak Cupra, kosztuje znacznie mniej, a do 100 km/h rozpędza się w ok. 7 sekund. Jest to już ponoć „ten poprawiony” 1.8 TSI, który nie zjada tyle oleju co poprzednie jednostki z tej rodziny. Łączy się zawsze ze skrzynią DSG i bogatym wyposażeniem. Wygląda znakomicie, gdyby nie zalew chińszczyzny w ostatnich 2 latach, to powiedziałbym że to nowe auto (to jest ten „kilkunastoletni złom jeżdżący po polskich drogach).

Wśród Leonów dziwnych i nietypowych znalazłem wersję z fabryczną instalacją gazu ziemnego
Czyli CNG. W teorii taki pojazd ma wjazd do każdej strefy czystego transportu w Polsce, bo to wynika z ustawy. Napędza go silnik 1.4 TSI, auto ma dwa zbiorniki paliwa – 45-litrowy bak benzyny i butlę gazu, która zmieści 17 kg metanu. Starczy to na przejechanie 400-450 km. Pytanie po co, skoro gaz ziemny do napędzania pojazdów jest bardzo drogi i raczej nie ma to sensu ekonomicznego, zajmuje miejsce i zwiększa masę oraz koszt badania technicznego. Ale pewnie kiedyś w momencie swojej produkcji jakiś sens w tym był.

Pora jednak na jakiś mój typ
Oczywiście musi to być:
- kombi
- benzynowe
- najlepiej 1.4 TSI
- niekoniecznie z DSG
- bez przeginania z wyposażeniem
Nie jest to żaden supersamochód ani auto marzeń, więc ma jeździć i działać, niespecjalnie każąc na siebie zwracać uwagę. I proszę, oto on: Leon rozsądku. Leon umiarkowany, Leon, który nie szuka poklasku, nie unosi się pychą... przepraszam.

Na pewno uda się wam trafić dobrze, to naprawdę raczej rozsądny i bezpieczny wybór, taki Leon.
Zdjęcie główne: Pixabay - Leonard Niederwimmer