Opel przypudrował Crosslanda, by wyglądał jak Mokka. I zabrał mu X-a
3 lata po debiucie, Opel Crossland przechodzi lifting, dzięki któremu ma wyglądać na auto dużo młodsze, niż faktycznie jest.
Nowa Mokka jeszcze nie zdążyła wjechać do salonów, a Opel już prezentuje kolejny model, który idzie w jej ślady. Następca Merivy, czyli zbudowany na francuskiej platformie Crossland, doczekał się adaptacji nowego frontu, który ma być znakiem rozpoznawczym Opli w kolejnych latach. Wygląda z nim tak:
Vizor, bo tak się nazywa ten nowy grill, jest w całości zamknięty, przykryty gładkim, błyszczącym plastikiem, więc w dolnej części zderzaka musiał pojawić się nowy wlot, przez który wpada powietrze wspierające działanie układu chłodzenia.
Bardziej gładko zrobiło się też z tyłu, a to za sprawą czarnej blendy między przyciemnionymi kloszami świateł. Podobno ten detal w połączeniu z czarnym dachem sprawia, że Crossland wydaje się szerszy i masywniejszy.
Z boku odświeżonego Crosslanda poznamy po dwukolorowych obręczach. O ile ktoś się na nie zdecyduje, bo to element opcjonalny.
Trudniej zobaczyć facelifting Crosslanda w kabinie
Nowe są przednie fotele – podobno jeszcze zdrowsze, z atestem niemieckiego stowarzyszenia na rzecz zdrowych pleców. Na wszelki wypadek nie pokazano ich na żadnym zdjęciu ze świeżo udostępnionego zestawu prasowego. Za to zrobiono zbliżenie na panel klimatyzacji, który wygląda o tak:
Obok dźwigni zmiany biegów, w wersjach z napędem IntelliGrip, pojawiło się pokrętło służące do wybierania trybu jazdy, który poprawia samopoczucie kierowy w trudniejszych warunkach, takich jak piasek, czy błoto. Oczywiście napędu na cztery koła wciąż tu nie uświadczymy. Bo i kto miałby za niego zapłacić.
Opel informuje jeszcze, że „kierowcy preferujący dynamiczna jazdę docenią szczególnie udoskonalenia wprowadzone w podwoziu Opla Crosslanda”. Nie wyjaśnia jednak dlaczego tacy kierowcy mogliby chcieć wybrać akurat ten model, ale na wszelki wypadek wspomina, że „inżynierowie z Rüsselsheim opracowali nowe sprężyny i amortyzatory kolumn McPhersona z przodu oraz belkę skrętną na tylnej osi”. Biorąc pod uwagę, że gama silnikowa nie ulega zmianie i w Crosslandzie wciąż będzie oferowane benzynowe 1.2 o mocy między 83 a 130 KM, albo wysokoprężne 1.5 o mocy 102 i 120 KM, raczej trudno przypuszczać, by Crossland stał się ulubionym modelem klientów wybierających wcześniej hot hatche.
A być może wręcz przeciwnie, o czym przekonamy się na początku przyszłego roku, gdy pierwsze Crosslandy trafią do salonów.
Aha, i nie trzeba już na nich stawiać krzyżyka – tak jak w Mokce literka X już się w nazwie modelu nie pojawia.