REKLAMA

Kia Ceed 1.4 T-GDi: zrobić dobry, zwyczajny samochód to duża sztuka. Kii się udało

Ulubieniec policji i jeden z popularniejszych samochodów we flotach doczekał się nowej odsłony. Nowy Ceed jest zwyczajny. Ale oprócz braku charakteru, trudno doszukać się w nim większych wad. Przecież nie każdy samochód musi być teraz premium albo sportowy.

Kia Ceed 2018 test
REKLAMA
REKLAMA

Jakiś czas temu miałem okazję rozmawiać z osobą z mojej rodziny, która w ogóle nie interesuje się samochodami. Temat jakoś zszedł na motoryzację, a ja powiedziałem o pewnym aucie, że jest nudne.
- Nudne? To samochód może nie być nudny? Przecież to ma po prostu jeździć – skwitował mój rozmówca.
Rzeczywiście, dla sporej części osób auto jest tylko narzędziem. Takim jak lodówka, pralka czy suszarka do włosów. Ważne, żeby było dobrze zrobione, nie psuło się i nie kosztowało zbyt wiele. Emocje? Tradycja? To kompletnie nie ma znaczenia.

Rany, w Kii pewnie nie spodoba się to, co napiszę. Ale idealnym samochodem dla takich osób jest nowa Kia Ceed. Tym razem bez apostrofu w nazwie.

Doceniam wysiłki Kii, by zbudować charakter marki.

Widzę, jaki postęp zrobiła ta firma od czasów kiedy zaczęła pojawiać się na europejskim rynku. Widzę, o ile ładniejsze i lepsze są ich samochody. Doceniam wprowadzanie takich modeli jak Stinger. To obecnie mój numer jeden na liście aut, którymi chciałbym się przejechać.

Ale Ceed nie ma w sobie zbyt wiele charakteru. Tyle że… konkurenci też nie mają go za wiele. Czy Astra, Golf czy Auris są ciekawsze? Ani trochę. To po prostu taka klasa samochodów. Zwyczajna.

A zrobić dobry, zwyczajny samochód to prawdziwe wyzwanie.

Kia Ceed 2018 test

Na szczęście Kii się to udało. Nowy Ceed jest na tyle dobry, że gdy jeździłem nim przez kilka dni, musiałem się trochę wysilić, by znaleźć jego wady. W końcu mi się to udało. Choć tym razem zacznę od zalet.

Wygląd jest jedną z nich.

Kia Ceed 2018 test

Ceed nie wygląda porywająco i raczej nie sprawia, że przechodnie się za nim odwracają. Ale jego karoseria jest spójna i bardzo poprawna. Spójrzcie na to w ten sposób: do nowego Focusa można się przyczepić o to, że jest trochę nieproporcjonalny. Golf? Zbyt kanciasty. Civic? Udziwniony i przekombinowany. A z Ceedem wszystko jest w porządku. Choć nadal uważam, że najładniejszą Kią w historii był... poprzedni Cee'd w wersji trzydrzwiowej, z pakietem GT.

Kokpit też jest po prostu poprawny.

Samochody Kia z dawnych lat najmocniej odstawały od konkurentów w kwestii wykończenia i designu wnętrza. Albo miały twarde plastiki, albo nieładny kolor podświetleń i staroświeckie wyświetlacze. Albo wszystko naraz. Bywało też, że tworzywa użyte do wykończenia kokpitu nieprzyjemnie pachniały, dając uczucie obcowania z czymś tanim czy wręcz tandetnym.

Tym razem Ceed może spokojnie robić za wzór w swojej klasie.

Kia Ceed 2018 test

Zacznijmy – ponownie – od stylistyki. Tak jak w przypadku nadwozia (albo jeszcze bardziej), daleko jej do porywającej. Ale nie można jej też nic zarzucić. Ot, zwyczajne wnętrze samochodu klasy kompakt. Ważne, że jest funkcjonalnie. Chwała Kii za pozostawienie wielu normalnych przełączników (czytałem już gdzieś opinie o „nadmiarze przycisków” – dobre sobie!). Ekran jest duży i bardzo prosty w obsłudze. Ikonki są ogromne, wszystko jest na swoim miejscu i logicznie rozmieszczone. Tak to powinno wyglądać.

Co najważniejsze – materiały są bardzo dobre i miękkie.

Kia Ceed 2018 test

Nie jestem fanem opukiwania tworzyw we wnętrzu i nie bardzo widzę sens robienia czegoś takiego. Ale w Ceedzie przełamałem się i to zrobiłem. Mój werdykt to: jest miękko. Plastiki nie trzeszczą i nie wydzielają nieprzyjemnego zapachu.

Co jeszcze warto tu zauważyć? Fotel kierowcy jest wygodny, ma odpowiednio długie siedzisko i przede wszystkim pozwala na to, by usiąść naprawdę nisko. Dokładnie tak, jak lubię. Zegary (klasyczne, a nie ekran) są czytelne. Kierownica dobrze leży w dłoniach. We wnętrzu Ceeda można się poczuć po prostu dobrze. Jak w funkcjonalnie urządzonym mieszkaniu albo pokoju hotelowym. Takim, gdzie nic nie denerwuje i nie przeszkadza.

Z tyłu myślałem, że wreszcie znalazłem pierwszą wadę. Czyżby było mało miejsca na kolana? Tylna kanapa w Ceedzie to ważne miejsce: całkiem możliwe, że będzie często używana przez… zatrzymanych przez policję. Ale po chwili zorientowałem się, że wcześniej nienaturalnie odsunąłem przedni fotel do tyłu, by coś sprawdzić. Gdy ustawiłem go pod siebie, wszystko było w porządku. Dużo miejsca na kolana, bardzo dużo na stopy, sporo na głowę. Nawet wysoki aresztowany będzie miał o jedno zmartwienie mniej.

Kia Ceed 2018 test

Również bagażnik na pewno nie jest wadą. Ma 395 litrów, co jest jednym z lepszych wyników w segmencie C.

Z ciekawością odpaliłem silnik. Może znajdę coś podczas jazdy?

Pod maską testowanego Ceeda pracuje najmocniejsza póki co jednostka dostępna w gamie, czyli 1.4 T-GDI o mocy 140 KM i momencie obrotowym 242 Nm. Moc na koła przenosi sześciobiegowa, ręczna skrzynia.

Kia Ceed 2018 test

W dzisiejszych czasach, takie silniki są typowe i chyba optymalne w klasie kompakt. Pojemność? W sam raz. Moc? Wystarczająca do codziennej jazdy, nawet całkiem żwawej. Przyspieszenie do 100 km/h w 8,9 s to wynik, który nie przynosi Ceedowi wstydu w porównaniu z konkurencją.

Kia Ceed 2018 test

Podczas jazdy, silnik cieszy bardzo dobrą dynamiką w górnym rejestrze obrotomierza. Jeżeli ktoś tęskni za silnikami wolnossącymi, Ceed mu się spodoba. Ta jednostka odżywa dopiero powyżej 3000 obrotów na minutę.

Czyżbym znalazł pierwszą wadę?

Jednak nie. Pewna ospałość Ceeda 1.4 T-GDI poniżej wspomnianych wartości na obrotomierzu nie jest na tyle silna, by zasługiwała na miano wady.

To może spalanie? Też nie. Średnia z całego testu to 7,2 litra na sto kilometrów. W mieście wynik to około 8 litrów, w trasie – 6,5. Całkiem nieźle.

Kia Ceed 2018 test

W dodatku Ceed z tym motorem przyjemnie brzmi. Zwłaszcza z zewnątrz, na wolnych obrotach i podczas powolnej jazdy, można pomyśleć, że to jakaś usportowiona wersja. Nie sądzę, by potencjalni klienci na ten model specjalnie zwracali uwagę na dźwięk wydechu, ale warto to zauważyć.

Wadą może być za to działanie skrzyni biegów.

Wreszcie – coś znalazłem! Ręczna przekładnia nie działa źle, ale na pewno mogłaby działać lepiej. Potrafi delikatnie haczyć, nie grzeszy precyzją, a kolejne przełożenia wchodzą z dość nieprzyjemnym odgłosem.

Kia Ceed 2018 test

Drugą wadę odkryłem gdy wrzuciłem bieg wsteczny i zacząłem cofać. Widoczność do tyłu na skos jest bardzo słaba. Dobrze, że miałem kamerę cofania. Powinna być seryjna w każdej wersji.

Na zakrętach znowu jest nieźle.

Układ kierowniczy jest poprawny, tak samo jak zawieszenie: wygodne i dość ciche. Ceed nie jest autem, które w jakiś sposób prowokuje do szybkiej jazdy. Nie daje dzikiej radości podczas pokonywania łuków, ale jak na swoją klasę, prowadzi się po prostu dobrze. I o niebo lepiej od poprzednika.

Kia Ceed 2018 test

Ciekawostką jest zastosowanie układu wielowahaczowego z tyłu w każdym nowym Ceedzie, nawet tym najtańszym. W czasach, w których w pogoni za oszczędnościami nawet niektóre wersje Focusa mają belkę skrętną, to naprawdę interesujące.

Ale trzecią i największą wadą jest…

…wyciszenie wnętrza od szumów z drogi. Poprzednie odsłony tego auta nie słynęły z dobrego wygłuszenia kabiny. Ostatnio mój kolega, jeżdżący na co dzień służbowym Cee’dem drugiej generacji przejechał kilkaset kilometrów za kierownicą Toyoty Corolli z 2002 roku i opowiadał, że w Toyocie jest ciszej. To nie jest najlepsza rekomendacja.

Kia Ceed 2018 test

W nowym Ceedzie zdecydowanie poprawiono wyciszenie od szumu opływającego powietrza. Silnik też jest cichy, gdy jedziemy ze stałą (nawet wysoką) prędkością. Ale dlaczego ktoś zapomniał o wyciszeniu nadkoli? Odgłosy toczenia słychać za dobrze, a ja nie chcę ich słyszeć. W mieście – OK, to nie jest katastrofa. Ale jeśli ktoś jeździ dużo w trasie, to prędzej czy później zacznie mu to przeszkadzać.

Największą zaletą są z kolei doskonałe reflektory LED.

Kia Ceed 2018 test

Czymś, za co pokochałem ten samochód, są genialne LED-owe reflektory. Są lepsze od wielu droższych i bardziej zaawansowanych rozwiązań, które pamiętam z samochodów kosztujących pięć razy tyle. Zapewniają bardzo duży zasięg i mają idealną barwę światła. Tylko ze względu na to warto dopłacić do najbogatszej wersji Business Line.

Najtańszy Ceed kosztuje 61 990 zł.

Ma wtedy wolnossący, 100-konny silnik 1.4, który z pewnością spodoba się klientom ceniącym sobie klasyczne rozwiązania. Wyposażenie bazowej wersji S jest zaskakująco dobre: nie zabrakło m.in. asystenta pasa ruchu, tempomatu, systemu automatycznego hamowania czy elektrycznie sterowanych szyb nie tylko z przodu, ale i z tyłu.

Kia Ceed 2018 test

Ceed z tym samym silnikiem, ale we wspomnianej odmianie Business Line (z LED-ami), to wydatek 76 990 zł. Z kolei taki egzemplarz, jak testowany, ze 140-konnym motorem, został wyceniony na 85 490 zł.

Można do niego dokupić jeszcze np. lakier metalizowany, panoramiczny szklany dach, system bezkluczykowy i pakiet zimowy, w skład którego oprócz podgrzewanych foteli wchodzą też: podgrzewana kierownica i przednia szyba. Ale ja zamiast tego wolałbym dopłacić 6000 zł do dwusprzęgłowej, automatycznej skrzyni o siedmiu przełożeniach. Pozbyłbym się w ten sposób mało precyzyjnego „manuala” i zyskał nieocenioną wygodę w mieście.

Cenowo Ceed wypada więc korzystnie. Pamiętajmy, że ma w dodatku siedem lat gwarancji.

Podsumowanie

Jak widzicie, nie było mi łatwo znaleźć w tym samochodzie istotną wadę. Przyczepiłem się w końcu do skrzyni biegów, widoczności do tyłu i do wyciszenia, ale jeśli ktoś nie interesuje się motoryzacją, pewnie nawet nie zwróci uwagi na działanie przekładni. Gdy jest kamera cofania, nie patrzy się do tyłu na skos aż tak cżesto. A do hałasu z kół można się przyzwyczaić albo… podgłośnić radio.

REKLAMA

Poza tym, Ceed to bardzo dobry samochód. Jest po prostu dopracowany, a co najważniejsze – nie denerwuje. Nie ma żadnych zbędnych udziwnień, niepotrzebnych gadżetów ani niczego, co utrudniałoby jego obsługę.

Właściwie główną rzeczą, do której można się w jego przypadku przyczepić, jest wspominany na początku tekstu brak wyrazistego charakteru. Ale czy naprawdę tego oczekuje się od samochodu klasy kompakt? Większość klientów (zwłaszcza jeśli nie są czytelnikami Autobloga) traktuje taki samochód jak pralkę czy lodówkę. I na pewno będą zadowoleni.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA