FSA? PCA? Koncern Fiata może połączyć się z Peugeotem. To będzie gigant
FCA nie ustaje w poszukiwaniach partnera, z którym zwiększy swoje szanse na przetrwanie na rynku. Teraz atakuje Peugeota.

Jeszcze wczoraj rzecznik prasowy francuskiego koncernu pytanie o rozmowy z włosko-amerykańskim konkurentem skwitował stwierdzeniem, że „nie komentuje rynkowych plotek”. Tymczasem dziś o 8 rano z serwisu prasowego Grupy PSA przyszedł jeden z najkrótszych komunikatów prasowych, jakie kiedykolwiek widziałem:
Francuzi potwierdzają w nim, że faktycznie są prowadzone rozmowy na temat stworzenia jednego z największych podmiotów w sektorze motoryzacyjnym.
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że chodzi o rozmowy pomiędzy PSA i FCA.
O tym, że włosko-amerykański koncern potrzebuje partnera do rozwoju mówił wprost już poprzedni prezes koncernu - Sergio Marchionne. I intensywnie szukał odpowiedniego partnera - robił podchody pod GM i Grupę Volkswagena, przez moment mówiło się nawet o możliwości wykupienia FCA przez Hyundaia. Następca Marchionnego - Mike Manley - kontynuował poszukiwania partnera i w maju wyglądało na to, że jest szansa na połączenie z Renault, ale FCA w czerwcu wycofało swoją ofertę. Jako przyczynę podano „niesprzyjające warunki polityczne we Francji”.
Wygląda na to, że te warunki znacznie się poprawiły.
Francuski rząd ma mniej do powiedzenia w PSA niż w Renault, co pewnie ułatwia rozmowy. W radzie nadzorczej ma dwóch członków, ale o połowę mniej głosów niż rodzina Peugeot i chiński partner koncernu - Dongfeng Motor Group.
Połączenie sił obu koncernów zdaje się mieć wiele sensu.
Mają mocno zróżnicowane portfolio produktów i odnoszą sukcesy na różnych rynkach. FCA radzi sobie świetnie w Stanach Zjednoczonych sprzedając z powodzeniem Jeepy i dostawcze Ramy. Za to nie bardzo może się pochwalić sukcesami w Europie - skromne gamy Fiata, Alfy Romeo i Maserati nie bardzo mają szansę sprostać konkurencji na bardzo dojrzałym rynku.
Za to PSA z Peugeotem, Citroenem, DS-em i Oplem jest drugim największym producentem samochodów na naszym kontynencie i podbija rynek kolejnymi crossoverami, do których dokłada modele elektryczne. I już w ubiegłym roku prezes Tavares zapowiedział, że chce wrócić na rynek amerykański. Sieć dealerska FCA mogłaby mu to zadanie ułatwić.
Oba koncerny mogłyby również wesprzeć się w walce o rynki, na których dotąd nie osiągnęły sukcesu.
Żaden z nich nie podbił dotąd skutecznie Chin. PSA straciło tam w pierwszej połowie 2019 r. już 302 miliony euro, FCA też zalicza spadki - w drugim kwartale tego roku w regionie Azji i Pacyfiku sprzedało o 34 proc. mniej aut niż w tym samym okresie poprzedniego roku. Na szczęście odbiło sobie na wyniku w Ameryce Łacińskiej, szczególnie w Brazylii, gdzie lideruje w rankingach sprzedaży.
FCA i PSA nie najlepiej radzą sobie też w Indiach.
W tym ogromnym kraju z jednym z najszybciej rosnących rynków motoryzacyjnych, Grupa Fiata ma zaledwie 85 punktów sprzedaży i w drugim kwartale tego roku sprzedała zaledwie 4 tys. samochodów, co oznacza prawie 45 proc. spadku w zestawieniu z tym samym okresem poprzedniego roku. Dla porównania - lokalne Maruti Suzuki ma w kraju 1328 punktów dealerskich.
Jednak FCA wciąż odniosło na tamtejszym rynku większy sukces niż PSA - Francuzi wycofali się stamtąd w latach 90., próbowali wrócić z Peugeotem w tym stuleciu, ale pogrzebali plany ponownie w 2012 r. Sedany i hatchbacki z lwem na masce okazały się zbyt drogie dla tamtejszej klienteli. W kwietniu Francuzi zapowiedzieli, że spróbują jeszcze raz - w przyszłym roku zaatakują rynek z Citroenem, a od 2021 r. mają co roku prezentować nowy model przygotowany z myślą o tamtejszych klientach.
Ocenia się, że nowy twór powstały z połączenia obu koncernów byłby warty jakieś 50 miliardów dolarów.
Zwarcie szyków pozwoliłoby na racjonalizację wydatków na badania i rozwój i ograniczenie kosztów produkcji. Prace nad rozwojem samochodów elektrycznych, postępującą autonomicznością i ogólnie walka o utrzymanie konkurencyjności pochłania ogromne ilości pieniędzy. Taki krok byłby pewnie bardzo pożądany przez dążących do maksymalizacji zysków inwestorów.
A czy przyniesie korzyści klientom?
Jeśli w wyniku połączenia sił FCA i PSA będą budować jeszcze lepsze modele w sensownych cenach, to chyba nikt nie będzie miał nic na przeciwko. A że jeszcze trudniej będzie je rozróżnić pod względem zachowania na drodze - a kogo to obchodzi…