REKLAMA

Unia daje producentom trochę oddechu. Przedstawiono plany łagodniejszych celów emisji CO2

Na początku tego miesiąca Ursula von der Leyen zapowiedziała „bardziej elastyczne wdrożenie” celów emisji CO2 dla przemysłu motoryzacyjnego. Teraz obietnice zamieniły się w konkrety, ale jeszcze jest za wcześnie, by odetchnąć z ulgą.

emisja co2
REKLAMA

Za mocno, za szybko, za dużo - tak można streścić uwagi, jakie przemysł motoryzacyjny miał do Komisji Europejskiej w kwestii norm emisji CO2, jakie muszą spełnić nowe modele samochodów, by ich producenci nie narazili się na gigantyczne kary. Dziś, w dobie chińskiej inwazji konkurentów, nieprzesadnie wielkiego zainteresowania klientów autami elektrycznymi i coraz gorszego klimatu gospodarczego, spełnianie nowych norm Euro nie jest łatwe. Zbyt mocne dociskanie producentów w tej sprawie z jednej strony może spowodować dalszy wzrost cen do absurdalnych poziomów (a i tak są drogie) i z drugiej problemy branży, która i tak nie ma lekko.

Teraz Komisja Europejska trochę łagodzi kurs

REKLAMA

Na początku marca to zapowiedziano, a teraz nabiera kształtów. Nowy, 29-stronicowy dokument nosi nazwę „Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady zmieniające rozporządzenie (UE) 2019/631 w celu uwzględnienia dodatkowej elastyczności w obliczaniu zgodności z normami emisji CO2”. Co z niego wynika? Same cele CO2 zostają (przynajmniej jak na razie) niezmienione, ale ze względu na nowe metody liczenia, ma być je łatwiej osiągnąć.

Poza tym producenci powinni nadal wypełniać swoje zobowiązania w kwestii obniżania emisji, ale dostaną na to więcej czasu. Ursula von der Leyen, przewodnicząca KE podkreśliła jednak w wypowiedzi na ten temat, że „należy zachować uczciwość wobec producentów, którzy już stworzyli warunki do spełnienia wymagań”.

W dokumencie zapisano, że zgodność emisji w game producenta z założonymi, unijnymi celami będzie poddawana ocenie dopiero pod koniec trzyletniego okresu, a nie corocznie, jak wcześniej planowano. Kary za przekroczenia mają być również odpowiednio dostosowane.

Zostaje też możliwość wspólnego liczenia emisji

To oznacza, że firmy, które dużo emitują, mogą łączyć swoje wyniki z firmami, które emitują mało, bo np. produkują wyłącznie auta elektryczne. To dobry biznes i świetne źródło dochodów dla wielu producentów. Taka opcja ma pozostać w grze co najmniej do końca 2027 roku.

Czy można się już cieszyć? Zanim nowe przepisy wejdą w życie, zarówno Parlament Europejski, jak i Rada Europejska muszą je zatwierdzić. Reforma jest częścią większego planu działania i czegoś, co można określić mianem dialogu na temat przyszłości przemysłu motoryzacyjnego. W jego skład wchodzą też dyskusje na temat surowców akumulatorowych i zachęt do zakupu pojazdów elektrycznych. Wygląda jednak na to, że producenci będą mogli trochę odpuścić. Klienci raczej na tym nie stracą.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-28T18:25:26+01:00
Aktualizacja: 2025-03-28T15:21:12+01:00
Aktualizacja: 2025-03-28T11:31:11+01:00
Aktualizacja: 2025-03-28T10:47:23+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T19:06:26+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T11:15:05+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T19:23:10+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T17:25:02+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T10:04:31+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T08:59:16+01:00
Aktualizacja: 2025-03-25T17:30:00+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA