Oto nowa Corvette C8 w pełnej okazałości. Bez ręcznej skrzyni, ale nadal z V8
Uff, trochę to wszystko trwało. Po niekończącej się fali zapowiedzi, zdjęć szpiegowskich i plotek, teraz wszystko jest już jasne i oficjalne. Oto pierwsza w historii Corvette z centralnie umieszczonym silnikiem.
Jeszcze nigdy w swojej historii Corvette nie była samochodem z silnikiem w takim miejscu. Jego wprowadzenie zmienia charakter całego modelu, dlatego ósma generacja jest wyjątkowo istotna. W General Motors mówią wprost: to najbardziej rewolucyjny i zaawansowany technologicznie model całego koncernu od czasów prototypu z 1966 r. napędzanego wodorowymi ogniwami paliwowymi. I może jeszcze od 1971 r, kiedy GM zbudowało napęd i zawieszenie do łazika księżycowego. Sprytnie pominęli EV-1...
Co wiemy o Corvette C8?
Tym razem na szczęście nie musimy – jak przez ostatnie miesiące – opierać się na domysłach amerykańskich dziennikarzy. Wszystko jest oficjalne, bo premiera miała miejsce około godziny 5. naszego czasu. Na temat tego wozu przygotujemy jeszcze duży wpis, ale teraz postaram się wymienić to, co najważniejsze, w punktach.
Nadal ma wielkie V8.
Chciałem napisać, że ma je „pod maską”, ale bardziej adekwatnie będzie, jeśli użyje sformułowania „drzemie za plecami kierowcy”. W końcu jakoś muszę podkreślić, że jest to pierwsza generacja z silnikiem centralnie.
Tak czy inaczej, mówimy tu o ośmiocylindrowej jednostce 6.2. Moc to 502 KM (Amerykanie podają ją jako 495 HP), a moment obrotowy wynosi 639 Nm. Pojemność nie zmieniła się w stosunku do poprzednika, ale za to zastosowano nowy blok z niżej umieszczonym wałem korbowym. Ma to poprawiać prowadzenie auta na zakrętach.
Tymczasem na prostej bazowa Corvette ma być tak szybka, jak jeszcze nigdy wcześniej. 60 mil na godzinę osiągnie w czasie poniżej 3 sekund. Mocniejsze silniki mogą się pojawić, ale póki co jeszcze nic o nich nie wiadomo. Nikt nie mówi też nic o wersji hybrydowej ani o podobnych „dziwactwach”.
Nie ma skrzyni manualnej
Po raz pierwszy od czasów premiery, Corvette nie jest dostępna w wersji z ręczną przekładnią. To oznacza też, że pomysł na siedmiobiegowy „manual” odchodzi do lamusa. Wraz z nową generacją 911, zrezygnowało z niego Porsche, a teraz GM idzie w ich ślady. Podobno klienci nie lubili wrzucać „siódemki”. Z kolei „automat" to 8-biegowa skrzynia dwusprzęgłowa TREMEC. Przenosi moc na tylne koła. 4x4? Nie pod tym adresem.
Ma nowe, interesujące wnętrze
12-calowy ekran to jego główny punkt. Ma też kierownicę w trochę lotniczym stylu i dłuuugi rząd przycisków, który nie wygląda na specjalnie wygodny w obsłudze. Za to bagażnik nadal ma zmieścić dwie torby z kijami golfowymi.
Jest sztywniejsza i po prostu lepsza od poprzednika…
…przynajmniej zdaniem producenta. GM podkreśla, że konstrukcja auta jest wykonana z bardziej wytrzymałych materiałów, a prowadzenie ma być lepsze niż dotychczas. Wóz jest też relatywnie lekki – mimo że urósł w każdą stronę, bazowa wersja jest tylko odrobinę cięższa od poprzednika.
Ma kosztować poniżej 60 tysięcy dolarów.
Za wersję podstawową. Obecnie bazowa poprzednia Corvette została wyceniona w USA na 56 995 dolarów. Nowa podobno nie będzie o wiele droższa, choć oficjalnych cen jeszcze nie podano. To zawsze był znacząco tańszy samochód niż np. Porsche 911. I między innymi dlatego klienci go lubili. Tym razem można było się spodziewać, że ceny zostaną znacząco podniesione, by Corvette z centralnie umieszczonym silnikiem mogła konkurować z supersamochodami w stylu Ferrari. Jeśli rzeczywiście tak się nie stanie, będę miło zaskoczony. No i pozwolę sobie nie przeliczać tych amerykańskich, bazowych cen na złotówki. Możemy sobie tylko popsuć humor.
Na koniec, jeszcze jedna uwaga ode mnie: niestety, moim zdaniem Corvette C8 wygląda trochę jak „anonimowy” samochód z komputerowej gry o wyścigach. Przynajmniej na zdjęciach. Może na żywo będzie lepiej. Mam nadzieję!