REKLAMA

Stalexport myśli, że nadal są lata 90. i wszystko mu wolno. Dlatego planuje podnieść opłaty za przejazd A4

Autostrada A4 na odcinku Katowice-Kraków od lat jest memem, tylko takim nieśmiesznym. Zawsze w remoncie, trzykrotnie droższa od fragmentów autostrady zarządzanych przez GDDKiA. Tym razem Stalexport postanowił w ramach kryzysu podnieść ceny za przejazd, a GDDKiA może najwyżej zaprotestować.

autostrada a4 opłaty
REKLAMA
REKLAMA

Relikty lat 90., jak ja je kocham. Jednym z nich jest właśnie należący do Stalexport odcinek autostrady A4, a konkretniej wiążąca się z nim umowa podpisana w 1997 r. między firmą i państwem. Chyba nie muszę tłumaczyć jak się wtedy robiło pieniądze na rządowych zleceniach. Pewnie słyszeliście o dziwnych zapisach w umowie, dzięki którym spółka od patologicznej autostrady nadal funkcjonuje w stylu lat 90. i dzikiego kapitalizmu. Podobno jeden z tajnych aneksów do tego dokumentu zawiera ustalenia dotyczące tego, że w razie rozbudowy dróg zastępujących A4, państwo będzie musiało zapłacić firmie odszkodowanie. 

Tym razem niepodzielny władca najszybszej drogi Kraków-Katowice postanowił znowu zatroszczyć się o wpływy. Firma, która odnotowała niedawno zysk roczny na poziomie 30 milionów zł uznała, że zarabia za mało i musi znowu podnieść opłaty za autostradę. To nie tak, że już w tej chwili przejechanie 61 km kosztuje 40 zł, a trasa jest w wiecznym remoncie. Ta ostatnia kwestia to zresztą ciekawy wątek. Prawdopodobnie firma ciągle coś remontuje, żeby przypadkiem nadmiernie nie wzrosło obłożenie drogi. To by sprawiło, że spółka musiałaby dobudować dodatkowe pasy. Utrudniłoby to utrzymywanie wysokiego poziomu zysków zanim autostrada, zgodnie z umową, przejdzie pod skrzydła GDDKiA.

Autostrada A4: wyższe opłaty od października?

REKLAMA

Firma Stalexport pod przewodnictwem byłego ministra skarbu, przedłożyła GDDKiA wniosek dotyczący podwyżki opłat za przejazd, zarówno przy płatności tradycyjnej, jak i automatycznej. Podobno jest to konieczne w związku ze zmniejszonym z powodu pandemii ruchem. W odpowiedzi GDDKiA wystosowała pismo, w którym protestuje przeciwko tej zmianie. Urząd stwierdził, że uzasadnienie ze strony spółki jest dość śmieszne. Stalexport wyssał sobie z palca przewidywania dotyczące wzrostu PKB na poziomie 7 proc., a ruch dobowy wyliczył prawdopodobnie obserwując gwiazdy. Dodatkowo GDDKiA nie spodobało się podwyższanie opłat w czasach pandemii i związanego z nią kryzysu gospodarczego. Bezrobocie rośnie, ludzie nie mają pieniędzy, a Stalexport koncentruje się na zyskach – wygląda to niesmacznie i urząd to dostrzegł. Dodajmy do tego wyższe opłaty automatyczne, które sprawiają, że Autostrada A4 wcale się nie odkorkuje, bo nie będzie zachęty do korzystania z czegoś innego niż bramki.

Co dalej? Nic. Autostrada A4 dalej będzie w ciągłym remoncie, a opłaty wzrosną. GDDKiA może tupać nóżką, a Stalexport zrobi co zechce. Zostało mu już tylko siedem lat. Potem umowa z państwem wygasa i firma będzie musiała oddać autostradę. Dlatego będzie wyciskać kierowców jak cytryny aż do samego końca i nikt nie może z tym nic zrobić. A zarząd firmy nie musi się niczego obawiać. Jeśli opisywane niegdyś przez Gazetę Krakowską tajne aneksy są prawdziwe, to Stalexport nie ma i nie będzie mógł mieć konkurencji.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA