Nadchodzi kara nie tylko za wypadek po alkoholu, ale i za alkohol po wypadku. I dobrze
W szykowanej nowelizacji kodeksu karnego, sprawca wypadku odpowie za spowodowanie go pod wpływem alkoholu nawet wtedy, gdy napił się już po fakcie.
Dochodzi do wypadku. Samochód uderza w barierki, niszczy znaki drogowe albo – co najgorsze – wjeżdża w auto innego uczestnika ruchu lub w pieszych. Od sprawcy czuć alkohol, a badanie alkomatem to potwierdza. „Panie władzo, ja przecież napiłem się dopiero po wypadku. Byłem w szoku, musiałem strzelić sobie setkę na odstresowanie” – słyszą funkcjonariusze.
To bardzo częsty scenariusz
Oczywiście policjanci wiedzą, że sprawca wypadku coś kręci. Niestety, tego typu „manewr” rzeczywiście utrudnia im udowodnienie jazdy pod wpływem alkoholu. Dlatego jest tak chętnie stosowany przez kierowców, którzy nie są w stanie odmówić sobie kieliszka przed wejściem do auta. Niektórzy rzeczywiście piją „na dokładkę” po wypadku, a nawet ostentacyjnie wychodzą z wraku i przechylają butelkę. Tak, by widzieli to wszyscy dookoła.
Czy da się z tym coś zrobić? Artykuł o planowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmianach, po których karalne byłoby też picie po zdarzeniu, pojawił się na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” już w 2018 roku. „Sądy zbyt często dają się nabrać na takie absurdalne tłumaczenia” – podkreślał wtedy cytowany w tekście wiceminister sprawiedliwości.
Jak donosi Autokult, teraz prace nad odpowiednią nowelizacją kodeksu karnego rzeczywiście trwają.
Już dziś wypadek po alkoholu może oznaczać podwyższenie kary
Wyrok dla sprawcy katastrofy w ruchu lądowym jest automatycznie przedłużony o połowę (czyli np. zamiast 8 lat więzienia grozi 12), jeśli taka osoba będzie pod wpływem alkoholu, środków odurzających lub po prostu ucieknie z miejsca zdarzenia. Jeśli więc ktoś porzuci wrak i np. pieszo uda się do domu, a policjanci znajdą go tam pijanego, żadne tłumaczenie o „setce na odstresowanie” nie pomoże w obniżeniu kary, bo i tak wyrok będzie surowy ze względu na ucieczkę. Nowe przepisy będą jednak batem na tych, którzy piją „dla zmyłki”, pozostając na miejscu zdarzenia, czekając na policję.
Kara ma być więc zwiększona, gdy sprawca nie tylko spowoduje wypadek po pijanemu albo ucieknie z jego miejsca, ale i wtedy gdy „spożywał alkohol, lub zażywał środek odurzający po zdarzeniu określonym w art. 173, lub art. 177, a przed poddaniem go przez uprawniony organ badaniu w celu ustalenia w organizmie zawartości alkoholu lub obecności środka odurzającego”.
Myślę, że to dobry krok
Trudno mi znaleźć słabe strony takiego rozwiązania. Być może w jednym przypadku na milion ktoś rzeczywiście prowadził trzeźwy i napił się dopiero po wypadku. Teoretycznie, takie prawo w niego „uderzy”, ale jeśli ktoś nie jest w stanie powstrzymać się od picia nawet do czasu przyjazdu policji, nie powinien w ogóle siadać za kółkiem.