Co tam piszczysz, biedaku, kliencie? U producentów samochodów kryzysu nie ma
Ty płaczesz, że samochody są słabo dostępne, drogie i opóźniają się ich dostawy. Niby kryzys jest. No na pewno nie w portfelach producentów, którzy notują rekordowe zyski.
Oto kilka spraw, które dotyczą klientów chętnych na zakup nowego samochodu.
- samochody są trudno dostępne,
- samochody podrożały,
- czas dostawy się wydłuża, czasami do niewiadomo kiedy będzie,
- trzeba brać co jest, a nie konfigurować,
- lepiej nie zamawiać niektórych opcji wyposażenia, bo czas oczekiwania na produkcję może sięgnąć następnego wieku,
- atrakcyjna cena to taka, która się nie zmieni w trakcie realizacji zamówienia.
Wiadomo, dlaczego tak jest. Kryzys w dostawach półprzewodników, rosyjski atak na Ukrainę, 2137 artykułów już o tym powstało. Trudno jest, co zrobić, tyle że nie wszystkim. Oto lista tych samych problemów, które utrudniają zarabianie producentom samochodów:
- ...
- ...
- <wieje wiatr>
- .
Na bank tak jest, skoro biją rekordy w osiąganych zyskach.
Nie ma przypadków, są tylko znaki. A znaki mówią, że producenci samochodów niby mają problemy, ale tak naprawdę to są wyzwania, z którymi najwidoczniej dają sobie świetnie radę. To nie jest przypadek, że kilku producentów zanotowało rekordowe zyski. Klienci mają kłopoty, producenci mają pieniądze. Jest na to kilka przykładów.
Stellantis ogłasza, że pierwsze półrocze było rekordowe pod względem zysków. Dobre wyniki sprzedaży zostały wsparte sprzedażą wysokomarżowych produktów, w tym elektrycznych.
Zysk operacyjny wzrósł o 44 proc. Potwierdzają jednak, że problem z półprzewodnikami istnieje i jeszcze będzie trwał. Także tego, martwcie się, bo oni nie muszą.
Wzrosło także u Mercedesa, a konkretnie drugi kwartał tego roku. Może i spadła sprzedaż, bo aż o 7 proc., ale to zupełnie przeciwnie do zysku operacyjnego, który skoczył o 20 proc. Mój znajomy czekał prawie na rok nowego Mercedesa, no trudno, kłopoty są.
W Porsche też nie klepią biedy, bo, no nie zgadniecie, odnotowali rekordową sprzedaż w Polsce w pierwszej połowie tego roku. Przyczynił się do tego 40-proc. wzrost rejestracji, a łatwo nie było, bo przecież już rok temu rok 2021 był najlepszym w historii obecności tej marki w Polsce.
Jest taka książka Miłość w czasach zarazy, czekam na kontynuację Sprzedaż w czasach zarazy napisaną przez producentów samochodów, to mógłby być bestseller. Może chwilowo niech do grona autorów nie dołącza Volkswagen. A nie, czkawka z drugiego kwartału to tylko wypadek przy pracy.
Grypa Volkswagen widzi dobre perspektywy, ale zysk operacyjny spadł im w drugim kwartale o 28 proc., mimo że przychód wzrósł o 3,3 proc. Są jednak dobrej myśli, bo chcą ograniczyć problem w łańcuchu dostaw części, od wiązek przewodów po mikrochipy. Niby smuteczek, ale za całe półrocze to jednak odnotowali wzrost zysków i to o 16 proc. Liderem rentowności zostało Lamborghini, gonione przez Bentleya. Wcale nie trzeba sprzedawać dużo samochodów, wystarczy, że będą drogie.
Kliencie jacyś tacy nieporadni
Nie wiem, jak to jest, niby kłopoty są dla wszystkich takie same, a to klienci sobie z nimi nie radzą, płacą więcej, czekają dłużej. Mogliby się nauczyć od producentów, jak zarządzać kryzysem, na jakieś szkolenie pójść, czy coś. Widać, że wystarczy chcieć i wszystko mimo kryzysu się układa.
Smutne trochę jest to starcie klientów z niewidzialną ręką wolnego rynku. Kryzys to może i jest, ale nie dla wszystkich.