Jak to jeździ: Opel Vectra C z przebiegiem pół miliona kilometrów i rzadko zmienianym olejem
Wpisujcie w wyszukiwarki portali ogłoszeniowych: Opel Vectra C 2.2 dti duży przebieg. Oto dowód, że warto go kupić. Nawet nie musicie pytać o wymianę oleju.
Ten egzemplarz niebezpieczne psuje nowoczesny pogląd, że samochód to powinien być nowy, a później należy go wyrzucić, bo zaczyna przypominać śmiercionośną kupę złomu, a jak się zepsuje to już koniec, nie wypłacisz się do końca życia, amen. Użytkowanie jednego egzemplarza przez kilkanaście lat wydaje się być absurdem. Kto to widział, jeździć takim starym struclem, gdy producenci dwoją się i troją przygotowując kolejne, jeszcze lepsze modele? Widziała to rodzina, która od nowości ma Opla Vectrę C, a nowość była dawno temu.
Opel woził rodzinę, woził towary do sklepu spożywczego, teraz wozi córkę właściciela i mimo pół miliona kilometrów na liczniku, nie spieszy się na emeryturę. Opel Vectra C z 2004 roku zadziwił Turbodymomena i dał sobie o kilkaset procent życia więcej, niż ktokolwiek by się po nim spodziewał. Bo przecież życie samochodu kończy się po 300 tysiącach kilometrów. Tak mówią ci, którzy najwyraźniej nigdy nie mieli 16-letniego Opla.
Bohater dnia to Vectra C, która dopiero się rozkręca (metaforycznie, nie dosłownie). Silnik ma już wstępnie dotarty, przejechał ponad 500 tys. kilometrów i niekoniecznie był traktowany tak, jak to przewidziała instrukcja obsługi.
Używany Opel Vectra C
Opel Vectra C w wersji kombi dzielnie walczy o tytuł najbrzydszego samochodu świata. Ten egzemplarz to szczęśliwie liftback, który występował w tej lepszej wersji GTS, stąd obecne są gieteesowe aluminiowe felgi czy kubełkowe fotele. Można odgadnąć, iż wyższa wersja wyposażenia sprawiła, że przyjemniej nakręcało się kolejne kilometry, ale dlaczego tak rzadko zmieniano olej, to już jest większa zagadka.
Trudno dociec, co było przyczyną tak rzadkich wymian oleju silnikowego, ale przez całe życie pojazdu był wymieniany co kolejne 40-50 tys. kilometrów. Nie zaplątało mi się niepotrzebne zero, to nie amerykański styl, gdzie niektórzy pędzą wymieniać olej co 5 tys. kilometrów. Tu najwyraźniej nikt się nie spieszył.
Ten Opel nie dostawał też świeżej krwi między wymianami, bo dolewki wciąż nie są konieczne. Samochód potrafił pojawić się na wymianie oleju w grudniu 2013 roku i ponownie odwiedzić warsztat dopiero w marcu roku 2015, przejeżdżając przez te miesiące 50 tysięcy kilometrów i zaliczając swój ósmy przegląd w życiu. Na pierwszym stawił się w listopadzie 2005 roku i miał już wtedy przejechane 42 012 kilometrów. Ostatnio olej wymieniono przy przebiegu 495 tys. kilometrów i wlany został olej klasy 5W50. Początkowo jeździł na oleju Mobil 0W40, zaliczył też Castrol 5W30 Magnat i Elfa 5W50.
Tak długie interwały wymian zdają się na tym silniku nie robić wrażenia. To stary, dobry diesel 2,2 DTI o mocy 125 KM, który uniknął typowych usterek, o jakich donosi internet.
Opel Vectra C 2,2 DTI
Pompa wtryskowa - na pewno padła? Nie, wciąż jest ta sama. Uszczelniacze wtryskiwaczy też nie sprawiły kłopotów. Również rozrząd nie przejął się specjalnie swoim przebiegiem, łańcucha nie dotykano, wymiany doczekała się tylko pompa wody.
Poddała się turbina, ale nie z powodu upływu czasu i kilometrów. Zepsuła się dość wcześnie i wymieniono ją jeszcze na gwarancji. Oryginalne zawieszenie służyło bardzo długo, dopiero zamienniki zaczęły sprawiać problemy. Fabryczny jest też lakier, a karoseria nie straszy rdzawymi plamami. Drobne stłuczki naprawiane w ASO dotyczyły wyłącznie zderzaków. Większość wydatków wynikała ze zużycia układu zawieszenia, czy układu hamulcowego. Jakoś tak dobrze się ten Opel trzymał.
Stan 16-letniego Opla Vectra C
Tak dobrze nie trzyma się wnętrze. Skóra na kierownicy była już wymieniana, podobnie obicie gałki dźwigni zmiany biegów, czy podłokietnik. O wymianę prosi również mieszek, czy podarty skórzany bok fotela kierowcy. Łuszczący się plastik z boczków drzwi, czy nieznacznie przetarta tam skóra, to nie jest nic, czego zdolny handlarz nie przerobiłby wizualnie na 180 tysięcy kilometrów przebiegu, nabitego wyłącznie w drodze do niemieckiego kościoła. Z polerką przednich lamp mógłby mieć już lekki problem, bo polerowane były już kilka razy. Wnętrze miejscami trochę się zmęczyło, ale troski o wygląd zewnętrzny na pewno temu egzemplarzowi nie zabraknie, bo autor zdjęć Pan Tomasz, lubi pobawić się w detailing.
Ten Opel zaglądał także poza miejsca religijnego kultu, bo woził towary do sklepu spożywczego. Znalazło się miejsce dla skrzynek z piwem, w roli Prezesa zarządu występowały również ziemniaki. Teraz wozi córkę właściciela, która bez strachu odbywa nim wycieczki po Polsce. Obecnie ten Opel Vectra C 2.2 DTI z dużym przebiegiem przejeżdża dziennie 50-60 kilometrów. Przebieg wciąż rośnie i wyszedł już poza pół miliona. Właścicielka wraz narzeczonym lubią w weekend przejechać nim kilkaset kilometrów, do czego zachęca ich spalanie na poziomie 5,5 litra (według wskazań komputera). W mieście zużywać ma około 6,8 litra oleju napędowego na każdą setkę.
Następna generacja właścicieli, nie Opla
Skoro przebieg rośnie tak szybko, a samochód obsługuje już kolejne pokolenie za swą kierownicą, rodzi się pytanie, czy prowadzić będą go również wnuki obecnego właściciela? Brak problemów z kosztownymi usterkami i raczej mało stresująca eksploatacja, uprzejmie sugerują, że nie jest to niemożliwe. Któż to wie, może tego Opla spotkamy jeszcze na Autoblogu, gdy dobije do jednego miliona. Wiem, co powiecie, takich samochodów już nie robią. Może jednak robią, tylko trzeba trafić na dobry egzemplarz.