REKLAMA

Jest niewidoczny, a bywa śmiertelnie groźny – czarny lód: jak go rozpoznać? Jak sobie z nim poradzić?

Gdy asfalt pokrywa zimowa breja, albo jest mokry i się błyszczy, to spodziewamy się, że może być ślisko i jedziemy ostrożniej. Ale to nie wtedy warunki są najbardziej niebezpieczne.

gołoledź w polsce
REKLAMA
REKLAMA

Gdy droga wygląda tak:

czarny lód gołoledź

to sytuacja jest oczywista – obecność zmarzniętego śniegu podpowiada, że przyczepność na drodze może być daleka od idealnej i odruchowo zdejmujemy nogę z gazu. Jedziemy ostrożnie, ze świadomością, że w takich warunkach hamowanie może trwać nieskończoność.

Ale bywa, że droga wygląda tak:

czarny lód gołoledź

albo co gorsza, śniegu nie ma też na poboczach, a mimo to jest o wiele bardziej niebezpiecznie. Niebezpiecznie, bo droga może być pokryta tzw. czarnym lodem, czyli gołoledzią.

Jak powstaje czarny lód/gołoledź

Mówimy o nim/niej, gdy warstwa cienkiego lodu z roztopionego śniegu, albo przymarzającego deszczu, czy mgły, równiutko pokrywa powierzchnię asfaltu i na pierwszy rzut oka, szczególnie w pochmurny dzień, gdy w lodzie nie widać odbicia świateł reflektorów, pozostaje zupełnie niewidoczna. Droga jest elegancko odśnieżona, warunki wyglądają na względnie bezpieczne, co może uśpić czujność kierowców. Tak najprawdopodobniej było w przypadku ostatniego karambolu w Wisconsin w USA. Jak widać na zdjęciach z tego miejsca, nigdzie nie leżał śnieg, nie było widać zbrylonego lodu, warunki na drodze wyglądały na bardzo bezpieczne. A skończyło się tragedią.

Gdzie powstaje czarny lód

Niestety może powstać wszędzie, gdzie wystąpią wspomniane wyżej warunki. Szczególnie zagrożone są okolice zbiorników wodnych, rzek i mokradeł, gdzie powietrze ma wyższą wilgotność i nawierzchnia zamarza najszybciej. Niebezpiecznie jest też w obszarach zalesionych, a także na mostach i wiaduktach, które schładzane przez zimne powietrze z góry i z dołu, szybciej doprowadzają do zamiany mokrej nawierzchni w lód.

Jak poznać, że pod kołami jest czarny lód?

Najlepiej jest obserwować otoczenie – jeśli widzimy wzdłuż drogi oblodzone znaki, drzewa, czy ogrodzenia, to bardzo prawdopodobne, ze na drodze też pojawił się niewidoczny wróg. Jadąc z niewielką prędkością na prostym odcinku można też testowo przyhamować auto i sprawdzić jak się zachowuje. Luz na kierownicy i brak reakcji samochodu na wciśnięcie hamulca jednoznacznie oznaczają, że jedziemy po lodzie. Oczywiście trzeba najpierw się upewnić, że za nami nikt nie jedzie.

Jak poruszać się po czarnym lodzie

Nie uwierzycie, ale OSTROŻNIE. Chodzi o to, by nie wykonywać gwałtownych ruchów. Nie wciskać mocno hamulca, nie próbować nagłych zmian kierunku jazdy. Należy ostrożnie zmniejszyć prędkość powoli zmniejszając dozowanie gazu (bez wciskania sprzęgła) i pozwalając hamować silnikowi dryfować we wskazanym kierunku. Wraz ze spadkiem prędkości można redukować przełożenia, by silnik dalej mógł stopniowo przyhamowywać auto.

REKLAMA

W sytuacji zagrożenia można próbować ratować się zjazdem na zaśnieżone pobocze, które powinno pomóc oponom odzyskać kontakt z podłożem. Gdy widzimy, że auto nie daje się opanować i istnieje ryzyko kolizji, najlepiej w miarę możliwości wybrać jak najbardziej miękką przeszkodę. Z dwojga złego lepiej wylądować w zaspie śniegu, czy zsunąć się do rowu, niż nagle zatrzymać na drzewie, czy zderzyć z innym pojazdem.

Ostatnio ciągle mamy temperatury bliskie zeru, co zwiększa szanse na gołoledź – jest wilgotno, mglisto, popaduje, a asfalt wciąż przymarza i odmarza. Więc jeśli siadacie za kierownicę po przeczytaniu tego artykuł, to... sami wiecie co.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA