REKLAMA

Nie wymienisz klocków hamulcowych poza ASO. Do tej prostej czynności potrzebna jest zgoda centrali producenta

Jeśli kupiliście nowy samochód, to mam dla was złą wiadomość. Być może – podobnie jak bohater poniższej opowieści – padliście ofiarą wątpliwych moralnie praktyk producenta, który złośliwie utrudnia naprawę poza serwisem autoryzowanym.

Nie wymienisz klocków hamulcowych poza ASO. Do tej prostej czynności potrzebna jest zgoda centrali producenta
REKLAMA

W Unii Europejskiej do 31 maja 2023 r. obowiązywało rozporządzenie Komisji Europejskiej numer 461/2010, które w punkcie 13. zmuszało producentów samochodów do zapewnienia warsztatom nieautoryzowanym nieograniczonego dostępu do części zamiennych i informacji technicznych. Ale to rozporządzenie już wygasło i od tej pory niewiele się w tej sprawie zmieniło. Wprawdzie Unia intensywnie pracuje nad dyrektywą Right-To-Repair (prawo do naprawy), jednak na tę chwilę według moich najlepszych informacji istnieje prawna dziura, która jest na korzyść producentów samochodów, a na niekorzyść klientów.

REKLAMA

Problem polega na tym, że nie da się wymienić klocków hamulcowych ani tarcz

To znaczy dawałoby się, ale program diagnostyczny ODIS S używany przy serwisie świeżych samochodów grupy VAG nie jest już w stanie cofnąć klocków hamulcowych w tylnych zaciskach, przez co nie da się tych zacisków wyjąć (z powodu silniczków EPB). Aby tego dokonać, trzeba połączyć się z centralą producenta i stamtąd uzyskać elektroniczną zgodę na tę operację. Oczywiście wszystko to wymaga wnoszenia opłat abonamentowych za odpowiedni program, który może taką czynność przeprowadzić. Wskutek tego wymiana hamulców w popularnych modelach bazujących na platformie MQB EVO odbywa się właściwie tylko w stacjach autoryzowanych. Warsztaty niezależne musiałyby właściwie wyspecjalizować się tylko w jednej marce (co jest niezbyt opłacalne) i uiszczać arbitralnie narzucane opłaty. Oczywiście lepiej po prostu odesłać klienta z kwitkiem i powiedzieć „jedź sobie pan do ASO”.

ASO za wymianę tarcz i klocków żąda 2200 zł

Warsztat nieautoryzowany byłby gotów zrobić to za 800-1000 zł, ale nie może, ponieważ producent to utrudnia w sposób nieuzasadniony. Wymiana klocków hamulcowych, nawet z tarczami, nie jest czynnością skomplikowaną i zmieniającą coś w ogólnej budowie samochodu. Po prostu wkłada się nowe klocki i samochód z niesprawnego zaczyna być sprawny. Producent jednak uznał, że ta operacja jest tak kluczowa, że żaden mechanik z warsztatu poza ASO sobie z nią nie poradzi. Żartuję, producent nic nie uznał, po prostu znalazł sposób na zarobienie pieniędzy i wykończenie warsztatów niezależnych.

Ale to niezgodne z rozporządzeniem, nie wolno tak robić

Rozporządzenie wygasło, więc nie ma problemu – teraz już można. Nie, oczywiście że nie stał za tym żaden lobbying producentów samochodów, podobnie jak nie stoją oni za strefami czystego transportu. Nic z tych rzeczy. Tu chodzi tylko i wyłącznie o bezpieczeństwo i o pewność, że wymiana klocków, którą w większości samochodów można ogarnąć pod blokiem na kobyłkach, będzie zrobiona w pełni profesjonalnie przez superwykwalifikowany zespół dysponujący najnowszą technologią komputerową.

Ktoś powie, że na pewno można to obejść. Oczywiście że można, hakerzy rosyjscy i chińscy z chęcią sprzedadzą nam obejście programu za jakieś 50 zł. Tylko że warsztaty niezależne nie chcą się w to bawić, bo nie marzą o problemach przy ewentualnej kontroli. Jak ktoś jest odważny, to może samemu zassać z internetu piracki program i bezczelnie, bez zgody producenta, wymienić sobie klocki hamulcowe z tyłu. A jeśli tego nie umie, nie chce i nie ma zamiaru się tym interesować, pozostaje mu tylko wizyta w ASO i zapłata ponad 2000 zł za tak banalną rzecz.

Nie trzeba być matematykiem, żeby dodać dwa do dwóch

Masz stary samochód – producent nic na tobie nie zarabia. A nie może być tak, żeby korporacja nie zarabiała na swoim produkcie 20 lat po jego sprzedaży. Dlatego trzeba wprowadzić zakaz użytkowania starych samochodów (który wchodzi w życie w Warszawie za 12 dni, a w Krakowie za rok), żebyś musiał/a jeździć nowym autem i serwisować je w ASO, bo cofnięcie zacisków wymaga komunikacji z komputerem w centrali.

Na tym polega odpowiedzialność za planetę.

Czytaj również:

Zdjęcie główne: GeraldOswald62, Pixabay.com

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA