Twoja Toyota Yaris Hybrid drży ze strachu, że wymienisz ją na nowe MG3
Nie pytajcie mnie skąd wiem. Nowe MG3 jednoznacznie celuje w hybrydowego Yarisa, atakując go dodatkowym cylindrem.
Mam całą kolekcję takich zdjęć, że jadę Yarisem, a przede mną na światłach stoją dwa kolejne Yarisy. Jest to samochód tak popularny, że już go nawet nie zauważamy – i to nie tylko w Polsce, ale w wielu innych krajach Europy również. Nic więc dziwnego, że Chińczycy z SAIC działający w Europie pod marką MG biorą go na celownik ze swoim najnowszym miejskim autem pod nazwą MG3. Tu wypada wspomnieć, że oferowano już samochód o nazwie MG3, ale jego dostępność ograniczała się do wersji z kierownicą po prawej stronie na rynku brytyjskim, więc z naszego punktu widzenia można go pominąć.
Nowe MG3 ma napęd hybrydowy z... trzybiegowym automatem
Silnik benzynowy o pojemności 1,5 litra i czterech cylindrach łączy się tu z napędem elektrycznym. Całość nazwano niezbyt finezyjnie „Hybrid+", a opis całego układu napędowego sprawił, że zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem nie pomyliłem się i nie czytam prospektu Toyoty. Benzynowa jednostka 1.5 działa w cyklu Atkinsona i rozwija 101 KM, a silnik elektryczny ma chwilową moc maksymalną aż 136 KM. Oczywiście te wartości nie dodają się w prosty sposób, ale podobno chwilowa moc całości ma sięgnąć aż 195 KM. Producent obiecuje dość niesamowite jak na takie auto osiągi, czyli 8 sekund od 0 do 100 km/h i zaledwie w 5 sekund od 80 do 120 km/h. Podobno duży akumulator trakcyjny (1,83 kWh) ma pozwolić uwalniać znaczne ilości energii naraz. Nie mogę się doczekać jazdy testowej.
Najbardziej fascynuje mnie jednak zastosowanie trzybiegowej skrzyni automatycznej. W czasach gdy standardem jest siedem czy osiem przełożeń, MG stawia na trzy biegi. Zapewne uznano, że ogromny moment obrotowy silnika elektrycznego pozwoli uprościć konstrukcję automatu i dzięki temu auto będzie tańsze oraz lżejsze, bez straty dla osiągów. Jeszcze bardziej nie mogę się doczekać jazdy testowej.
Wizualnie MG3 jest postarane na 41 procent
41 procent ma też wynosić sprawność silnika spalinowego, co jest całkiem wysoką, choć nie rekordową wartością. Z zewnątrz sylwetka MG3 przypomina... wszystko i nic, nie ma jakichś charakterystycznych linii czy rozwiązań stylistycznych. Zapewne to właśnie klucz do sukcesu, bo ten produkt celuje w klientów, którzy nieszczególnie są zainteresowani wyjątkowym wyglądem, wolą po prostu auto, które będzie jeździło i mało paliło. No właśnie, a ile będzie palić takie MG3? Producent utrzymuje, że zużycie paliwa to 4,4 l/100 km, więc porównywalnie z oszczędnie traktowanym Yarisem. Stawiam, że ta wartość jest nieco optymistyczna i dotyczy delikatnej jazdy miejskiej, a nie darcia po autostradzie w zimie. Ale miło z ich strony, że nie napisali czegoś absurdalnego typu 3,6/100, bo w to bym nie uwierzył. Do wyboru będą trzy, równie niefinezyjnie nazwane wersje wyposażenia: Standard, Comfort i Luxury. Tylko w najtańszej nie znajdziemy ekranu centralnego o przekątnej 26 cm.
Na koniec warto wspomnieć, że to wcale nie będzie mały samochód
411 cm długości, rozstaw osi 257 cm. Cztery centymetry będą różnić MG3 od Golfa IV w kwestii długości, rozstaw osi jest większy o 6 cm, a i tak chcemy nazwać ten wóz autem miejskim. Moim zdaniem to raczej typowy kompakt, chociaż teraz wszystko się już zamieszało, zamazało i nikt nie potrafi przypisać aut do danych segmentów. Wszystko się wyjaśni, gdy chiński producent poda cenę tego auta. Wtedy będziemy wiedzieli z kim dokładnie konkuruje, a póki co Toyota może tylko mówić „nie no, to nie jest żadna konkurencja dla Yarisa, przecież ludzie kupują nasze auta z powodu ich renomy i niezawodności”. W Detroit też tak mówili, tyle że o Toyocie.