Pierwsza polska stacja tankowania wodoru stanie w Narnii, druga w Nibylandii. A kaktus wyrośnie mi na dłoni
Przyszedł Ci do głowy pomysł by kupić samochód na wodór i już przejrzałeś cały Youtube wyszukując Toyoty Mirai? A może obawiasz się stref czystego transportu i chcesz wykonać krok uprzedzający, kupując auto wodorowe? Drobny kłopot. Nie dość, że tankowanie wodoru jest niemożliwe z powodu braku stacji, to próba jej zbudowania może zakończyć się niepowodzeniem. Ale podobno do budowania są chętni, a niektórzy nawet nazywają nas wodorową potęgą.
W Ustawie o elektromobilności wodór jest wymieniony jako jedno z paliw alternatywnych. Ten akt prawny zawiera blisko 17 tys. słów, ale wyraz wodór pojawia się w nim zaledwie kilka razy. Jest to symboliczne dla stanu polskiego prawodawstwa w tej kwestii, które z grubsza rzecz biorąc kończy się na tej ustawie. Nie dowiemy się z niej kiedy będziemy mogli zatankować w Polsce nasze pojazdy samochodowe w rozumieniu art. 2 pkt 33 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym, wykorzystujące do napędu energię elektryczną wytworzoną z wodoru w zainstalowanych w nim ogniwach paliwowych. Również z innych aktów prawnych nie wynika, czy w ogóle da się w Polsce legalnie sprzedawać wodór do napędzania samochodów. Za to z licznych artykułów prasowych możemy dowiedzieć się, że...
...jesteśmy niepodległym księstwem wodoru.
To przykłady tytułów artykułów, na podstawie których można wnioskować, że gdzieś obok nas istnieje jakaś alternatywna rzeczywistość. Na przykład taka, w której opowieści z mchu i paproci stają się prawdą i można w niej zbudować stację tankowania wodoru. Spróbowałem poszukać drzwi w szafie, by wejść do tego królestwa, bo z lektury głównych rządowych dokumentów wynika, iż polski rząd nie planuje rozwijać infrastruktury tankowania wodoru. A bez tankowania o mobilność jest ciężko. W Polsce może i faktycznie produkuje się ok. 1 mln ton wodoru rocznie, ale niestety nie jest to wodór o odpowiedniej klasie czystości by zatankować nim pojazd.
„A już za 2 lata Polska będzie mistrzem świata”
Pierwsze informacje dotyczące możliwości tankowania wodoru w Polsce pochodzą z przełomu lat 2015/2016 i często dotyczą projektu Hit-2-Corridors, w którym jednym z partnerów był Instytut Transportu Samochodowego. Palmę pierwszeństwa w budowaniu przypisywała sobie PGE.
Według komunikatów z tamtego okresu do 2030 r. miało powstać 30 stacji tankowania wodoru, a dwie pierwsze w Warszawie i Poznaniu stanąć miały w ciągu dwóch lat. Minął rok, minęły i dwa, projekt zamknięty, a stacji brak. Nikt nie może wymagać by ITS samodzielnie wybudował stacje do tankowania wodoru tym bardziej, że koszt budowy jednej stacji wyceniany jest na 1 mln euro. Nieco bogatsze PGE też stacji nie wybudowało. Może jednak to nie pieniądze były głównym problemem, tylko stacje nie powstały, gdyż...
...nie ma podstaw do rozwoju punktów tankowania wodoru.
Art. 32 ust. 6. ww. Ustawy mówi, że Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad w planie (…) może ująć lokalizację punktów tankowania wodoru (…) jeśli lokalizacja takich punktów będzie uzasadniona. Trudno uznać, iż ten zapis zachęca do budowy punktów tankowania, o których nic więcej w tej ustawie nie napisano. Trudno również znaleźć uzasadnienia dla budowania takich stacji, gdy w Polsce nie ma pojazdów napędzanych wodorem i odwrotnie, po co kupować auto na wodór, gdy nie da się go zatankować. Wobec takiej zachęty, doszło do mini sporu z Komisją Europejską o niewdrożenie dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/94/UE w sprawie rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych, gdyż jej zapisy zobowiązały kraje członkowskie do nieco bardziej zdecydowanych ruchów przy budowie infrastruktury tankowania wodoru.
Dodatkowo, w kluczowym dla budowy niepodległego księstwa wodoru dokumencie Ministerstwa Energii, w Krajowych ramach polityki rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych, napisano, że Nie istnieje w Polsce infrastruktura do tankowania wodoru. Nie ma też podstaw do rozwoju punktów tankowania wodoru w Polsce w najbliższych latach. Zainteresowani kupnem Toyoty Mirai mogli się nieco zmartwić. Na pocieszenie zostaje im fakt, że pojazdy napędzane wodorem będą mogły wjeżdżać do stref czystego transportu. Oczywiście, jeśli dojadą tam bez tankowania. Cytowany zapis z Krajowych Ram zdaje się ucinać wszelkie spekulacje, czy doczekamy się w Polsce stacji tankowania wodoru, lecz o dziwo jest wciąż nadzieja.
Trzymamy się Ramy, choć Ramy zmieniamy
Ministerstwo Energii twierdzi, nie bez racji, że przepisy dyrektywy w zakresie infrastruktury tankowania wodoru dotyczą tylko krajów chętnych by ją rozwijać, więc sporu być nie powinno. Jednak w celu usunięcia wątpliwości Komisji Europejskiej i zamknięcia postępowania podjęło działania, by nad specyfikacją techniczną infrastruktury do tankowania wodoru się pochylić. Krajowe Ramy (…) zostaną uzupełnione o specyfikację urządzeń służących do tankowania wodoru w stanie gazowym oraz czystości wodoru. Wygląda to na spory krok naprzód, choć bezsensowny, skoro w tym samym dokumencie napisano, że nie ma podstaw do rozwoju tej infrastruktury. Ale skoro nikt wcześniej taką specyfikacją się nie zajął, to wniosek jest prosty. W Polsce nie ma przepisów, które pozwalają na wybudowanie stacji tankowania wodoru i wprowadzanie go do obrotu. A jeśli nie ma przepisów, to czy można je złamać i skąd wziął się wodór tankowany w trakcie pokazów prasowych, które można obejrzeć w sieci? Zapewne przyjechał ciężarówką, taką jak ta:
Czy można złamać przepisy, których nie ma?
Uwaga, zadanie praktyczne dla zwolenników teorii, że skoro nie ma przepisów to nie można ich złamać. Proponuję złożyć wniosek w odpowiednim urzędzie o rozszerzenie prowadzonej działalności gospodarczej o obrót wodorem do pojazdów samochodowych. Odpowiedni urząd da się wytypować, ale skąd wziąć wniosek i spis warunków koniecznych do uzyskania koncesji? A może koncesja na obrót wodorem w ogóle nie jest wymagana, albo wystarczy dotychczasowa na obrót paliwami gazowymi? Ale jak opodatkować taką sprzedaż i czy klienci mogą zgłaszać reklamacje z powodu niewystarczającej klasy czystości sprzedawanego wodoru? A czy osoba obsługująca stację powinna posiadać jakieś uprawnienia? Pytania można mnożyć. Można też zapoznać się normami ISO związanymi z magazynowaniem i czystością wodoru, bo na nich zapewne oprze się przywołany wyżej projekt zmian w Krajowych Ramach. Lecz same normy ISO to wciąż odrobinę za mało by otworzyć w Polsce stację tankowania wodoru, która zapewni wodór o odpowiedniej czystości i będzie go bezpiecznie magazynować.
Dlaczego to nikogo nie obchodzi
O dziwo, są duzi gracze, którzy wciąż nie tracą zainteresowania tematem. Orlen ma już stację do tankowania wodoru, ale niestety w Mulheim w Zagłębiu Ruhry. Ostatnio do postawienia dwóch takich stacji w ramach unijnych projektów zobowiązał się Lotos. Natomiast GDDKiA przedstawiła Plan lokalizacji ogólnodostępnych stacji (…) tankowania wodoru. Z zapisów planu wynika, iż zarządcy MOP-ów pozytywnie wypowiedzieli się o możliwości posadowienia stacji tankowania wodoru na 6 MOP-ach. Natomiast wśród pytanych o opinię przedsiębiorstw energetycznych zainteresowany nie był nikt. Niestety, gdy zagłębimy się w wyjaśnienia podmiotów „zainteresowanych” zobaczymy, że tak naprawdę nikt realnie nie rozpatruje takiego projektu.
Trudno się dziwić skoro przywoływane wcześniej Krajowe Ramy ewidentnie wskazują, że polski rząd infrastruktury tankowania wodoru rozwijać nie będzie, a wprowadzane do Ram zmiany wynikają wyłącznie z niechęci do drażnienia Komisji Europejskiej. Dodatkowo, liczba realizowanych w Europie projektów badawczo-rozwojowych związanych z koncepcją tankowania aut wodorem pozwala sądzić, że technologie pozyskiwania i magazynowania wodoru wciąż wymagają dopracowania. Polsce może jeszcze chwilę zająć stawanie się wodorową potęgą elektromobilności. Co gorsze, nikt nie wie jak to zrobić. Chwytliwy tytuł artykułu wymyślić było dużo łatwiej.