Możesz jechać na powtórkowe badanie techniczne bez dowodu. Absurd prawny usunięto
Powtórkowe badanie techniczne do niedawna nie było możliwe bez dowodu rejestracyjnego. Tego samego, który diagnosta na pierwotnym badaniu zabrał. Obecnie ten kuriozalny stan prawny został naprawiony.
Przykładowa sytuacja: jedziemy sobie na coroczne badanie techniczne naszym samochodem, ale diagnosta zauważa terminalnie skorodowany przewód hamulcowy. W związku z poważną usterką pojazdu diagnosta zabiera dowód rejestracyjny, ale nie może trzymać go ze sobą na SKP. Musi odesłać go do starostwa powiatowego.
Kierowca jedzie naprawić usterkę i za kilka dni wraca z wymienionymi przewodami hamulcowymi. Wszystko jest świetnie, więc diagnosta mógłby zrobić badanie poprawkowe i oddać dowód, ale po pierwsze nie może oddać dowodu bo go nie ma, a po drugie nie może zrobić badania poprawkowego, bo nie ma dowodu i nie ma jak zidentyfikować pojazdu. Kierowca musi więc udać się do wydziału komunikacji po miękki dowód na 30 dni, na tym dowodzie przyjechać na SKP, zrobić badanie i znowu pojechać do wydziału po swój stały dowód. Wszystko dlatego, że przestała obowiązywać karta pojazdu. Diagnosta nie miał zatem dokumentu, na którym mógł się oprzeć podczas badania. Innymi słowy, w ramach upraszczania systemu skomplikowano go i stworzono sobie nowy problem do rozwiązania.
Ej, ale przecież teraz mamy komputery
Nie wiem czy wiecie, ale wszystkie samochody w Polsce wpisane są do Centralnej Ewidencji Pojazdów (nawet te nieistniejące). Ktoś wpadł więc na genialny pomysł, aby umożliwić diagnoście identyfikację pojazdu po danych w CEP. Zgodnie z nowym rozporządzeniem zmieniającym rozporządzenie w sprawie badań technicznych pojazdów, diagnosta będzie mógł zupełnie legalnie wpisać nr VIN w komputer i tam mu się pokaże na ekranie, kto jest właścicielem pojazdu i jaki jest status dowodu rejestracyjnego (zabrany fizycznie lub wirtualnie). Swoją drogą, pokazuje to też absurd fizycznego zabierania dowodu rejestracyjnego. Nie ma absolutnie żadnego powodu, żeby kierowca, któremu odebrano dowód za usterkę, a potem usterkę usunął, miałby być narażony na konieczność udawania się do wydziału komunikacji. Odbieranie i przywracanie ważności dowodu powinno odbywać się całkowicie elektronicznie. Wyrywanie z ręki papierowego dokumentu to relikt przeszłości.
Również reliktem przeszłości jest wożenie ze sobą dowodu rejestracyjnego na badanie techniczne
Nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby nie wozić ze sobą dowodu na badanie okresowe. Przyjeżdżamy pojazdem, diagnosta identyfikuje go z danych z CEP (nowe rozporządzenie na to pozwala), dopuszcza go do ruchu lub nie i drukuje stosowne zaświadczenie. Jeśli byłyby jakieś nieprawidłowości, wyszłyby w bazie danych. Dowód rejestracyjny jest tylko przedłużeniem tej bazy. Nie wspomnę już o tych śmiesznych miejscach na pieczątki w dowodzie, których kiedyś było 10, potem 8, potem 6, a teraz już nie trzeba wbijać ich w ogóle w dowód, ani wymieniać dowodu jak się skończą. Tak samo jak nie trzeba byłoby w ogóle jeździć z dowodem na badanie techniczne, skoro nie musimy mieć go przy sobie podczas kontroli policyjnej.
Czytaj także:
Zdjęcie główne: Shutterstock