REKLAMA

Skoda Felicia ma 30 lat. Ten przegląd ofert możecie czytać do snu, bo uśniecie w połowie

Pierwsza Skoda zbudowana wspólnie z Volkswagenem kończy właśnie 30 lat – mowa o modelu Felicia, który był bestsellerem i w Czechach, i w Polsce, choć był mniej ciekawy od sterty jesiennych liści.

Skoda Felicia ma 30 lat. Ten przegląd ofert możecie czytać do snu, bo uśniecie w połowie
REKLAMA

Skoda Felicia zadebiutowała w październiku roku 1994 jako następca modelu Favorit i Forman. Otrzymała trzy wersje silnikowe: 1.3 konstrukcji Skody, 1.6 od Volkswagena o mocy 75 KM i diesla 1.9 o mocy 64 KM. Niezależnie od wersji, osiągi raczej nie porywały.

REKLAMA

Były też liczne wersje nadwozia: najpopularniejsza to oczywiście hatchback. W Polsce dobrze sprzedawało się też kombi, a straż miejska i drobni przedsiębiorcy kupowali pickupy. Najrzadsze odmiany to Fun, czyli pickup z przesuwaną ścianą grodziową i dwoma dodatkowymi miejscami oraz Vanplus – wersja z zabudową towarową, takie podwyższone kombi. Do 2001 r. wyprodukowano 1,4 mln sztuk wszystkich odmian.

Jedni ekscytują się Lamborghini Huracanem, ja lubię Skodę Felicię Vanplus

Skoro Skoda Felicia ma 30 lat, to powinna być youngtimerem

No nie wiem, ostatnio była akcja z Felicią – szczeciński aktywista Szymon Nieradka zakupił taki samochód, a następnie postawił go na warszawskim placu Pięciu Rogów żeby zwrócić uwagę na problem nielegalnego parkowania. Potem ja tę Felicię stamtąd zabrałem, doprowadziłem na Stadion Narodowy mimo braku ładowania i sprzedałem. Nawet film o tym jest.

No dobra, ale Felicia zamiast stać się youngtimerem, to trafiła na złomowiska, wybiło ją, zgniła (zaczynając od tylnej klapy) i zniknęła, i nikt nawet nie mrugnął. Podobnie zresztą jest ze starszymi Skodami. Kto marzy o Favoricie czy nawet stopiątce? Te auta mają groszowe ceny. Chociaż taką S110R to bym przygarnął. Ale Felicia? Ziew. Miałem nawet problem, żeby znaleźć pięć ciekawych rzeczy w Skodzie Felicii.

Czy są jeszcze jakieś Felicie na sprzedaż?

Pewnie tak, ale nikogo nie interesują. Raz na jakiś czas nawet na mojej giełdzie samochodów do 5000 zł pojawia się Felicia, przy czym od kiedy tę giełdę prowadzę, to była tylko jedna sztuka która wyglądała ładnie (srebrny hatchback za 4500 zł), która bardzo szybko znalazła nabywcę.

Zacząłem jednak od wpisania hasła „Felicia” w Facebook Marketplace. Sądziłem, że będą może 2-3 egzemplarze, a jest ich kilkanaście w cenach od 1200 do 5000 zł. Te najtańsze od razu odrzucam, bo dojeżdżą do najbliższego terminu badania technicznego i koniec. Pierwsza sensowna jaką znalazłem jest z Warszawy, ma czarne tablice i kosztuje 2490 zł.

Oto i ona. Autor zdjęcia: Piotr Pietrasiak vel Olszewski

Mógłbym na tym zakończyć przegląd. To najtańszy youngtimer jaki istnieje, nawet Seicenta już podrożały, a Felicie dalej za pięć złotych. Ale oto pan Oleg z Warszawy wystawia bardzo podobny egzemplarz, tylko że zielony, za 5000 zł. Czyli dwukrotnie drożej. Czy jest dwukrotnie lepiej w stosunku do tego czerwonego? Wątpię, ale próbować można, a nuż ktoś nie lubi czerwonych.

To i tak nie jest najdroższa Felicia w ogłoszeniach na Marketplace. Bo jest jeszcze taka, za jedenaście tysięcy złotych. Sprzedaje ją pan Mikołaj. Ktoś powie, że to szalona cena. Ja powiem: projekt szalony, a cena rozsądna. Silnik to standardowe 1.6 75 KM.

Zdjęcie: Mikołaj Beyer

Na OLX jest aż siedemdziesiąt Felicii

To by wskazywało na to, że te samochody są całkiem trwałe. Zresztą co ma się w nich psuć? Większość awarii można usunąć ze szwagrem na podwórku i jeździć dalej, co jakiś czas łatając tylko dziury w nadwoziu.

Trudniej jest o egzemplarze przedliftowe, tzn. bez czarnej kratki atrapy chłodnicy, ale jakieś się jeszcze zdarzają. Również i na OLX czy Otomoto nie brakuje egzemplarzy na czarnych tablicach od oryginalnych właścicieli sprzed 25 i więcej lat. Moją uwagę przykuł ten, głównie fantazyjnymi zdjęciami. Spójrzcie na tę wspaniałą kompozycję fotograficzną.

Fot. Jakub

Niektórzy, jak pan Dariusz, już ostro atakują temat Felicii jako samochodu kolekcjonerskiego. Jest błyszczący lakier, są czarne tablice – znaczy musi być drogo, konkretnie to 6200 zł. Brak wyposażenia i osiągów nie powinien stanowić problemu dla „prawdziwego znawcy”. Ale przecież można wystawić jeszcze drożej, np. za 8900 zł. Ten sam kolor, ta sama wersja, ale 2700 zł drożej - dopłaca się pewnie za tę tekturę zasłaniającą tablice. To już wolałbym tę za 11 000 zł, przynajmniej ma ciekawy kolor.

Bardzo trudno jest kupić ładne kombi. Jedyne, które znalazłem i wydaje się sensowne, kosztuje aż 4600 zł. Oczywiście ma czarne tablice – jeśli marzysz o aucie na czarnych, kup Felicię. Jest ich naprawdę masa. Kombi jak zwykle zginęło najszybciej w walce o dobrobyt polskich mikroprzedsiębiorców.

Auto wystawia pan Kazimierz

Pickupy wybiło niemal co do jednego. W ogłoszeniach trafiają się pojedyncze, niezbyt ciekawe egzemplarze. Są przede wszystkim terminalnie umęczone. Ewentualnie po jakimś tuningu typu malowanie raptorem itd. Vanplusa nie znalazłem żadnego.

No dobrze, a czy są jakieś ciekawe Felicie?

O jednej pisaliśmy – torowej. Jednak to jednostkowy przypadek. Sprawdziłem więc, jak kształtują się ceny modelu Fun, powstałego w zaledwie czterech tysiącach sztuk. Trafiają się one rzadko, więc nawet pojedyncza oferta sprawia, że interesują się nią media motoryzacyjne. Taka oto Felicia Fun w wersji na rynek angielski była ostatnio wystawiona za 4500 funtów. To 23,3 tys. zł. Dużo czy mało?

Raczej mało, bo w Niemczech ktoś wystawia bardzo zmęczony egzemplarz za 6500 euro (28 tys. zł), a taki w miarę ładny, choć oddalony od oryginału za sprawą tuningu to już 10 tys. euro. Strach myśleć, ile osiągnęłaby bardzo ładna, w pełni oryginalna Felicia Fun na jakiejś licytacji typu Barrett-Jackson. Ale wiem, że wtedy te zwykłe hatchbacki 1.3 podrożałyby jeszcze mocniej, a sprzedający pokazywaliby zrzut ekranu z tej aukcji na telefonie i mówili „widzisz pan po ile teraz chodzą?”.

REKLAMA

A ja bym do tego nawet nie dotrwał, bo bym usnął wcześniej.

Idealna.
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA