Skoda Felicia na ITB kręci się do 8 tys. obr./min. Misha Charoudin dał jej miodu w Zielonym Piekle
Skoda Felicia to samochód, którym jazda wzbudza emocje tak wielkie, jak jedzenie kanapki z serem podczas słuchania Lata z Radiem. Trafił się jednak pewien pozytwny wariat, który postanowił zrobić z Felicii torową zabawkę do zawstydzania bogaczy w ich Porsche i BMW.
Swoją przejażdżkę tym samochodem nagrał Misha Charoudin - twórca internetowy znany z przeganiania różnego rodzaju sportowych maszyn po legendarnym Zielonym Piekle - niemieckim torze Nurburgring. Pisaliśmy już o jego bliskim spotkaniu z nietypowym sleeperem na bazie Renault Twingo I genereacji o mocy 500 KM. Jazda nim wywołała u Mishy bardzo dużo radości, jednak nie aż tyle, co Skoda.
Czeska precyzja, niemiecki temperament
Skodę Felicię chyba każdy z nas powinien przynajmniej kojarzyć. Była pierwszym modelem czeskiego producenta, przy którego tworzeniu swoje palce maczał jego niemiecki właściciel - Volkswagen. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych była jednym z najchętniej kupowanych samochodów w naszym kraju i wpisała się w stały obraz naszych dróg.
Dzisiaj Felicie kojarzą się głównie z właścicielami w wieku emerytalnym, noszącymi okulary z grubymi szkłami i kapelusze. Ogólnie jednak coraz trudniej spotkać „feliczitę” na drodze - wymiotło je niemal do cna, a wszystko przez bliską przyjaźń jej karoserii z korozją. Charakterystycznym dla Felicji miejscem, gdzie szybko zaczynała się korozja była pokrywa bagażnika.
Więcej grubych projektów znajdziesz tutaj:
Jednak ta Felicia nie zardzewiała
Nie tylko nie zardzewiała, ale wręcz została przemieniona w bestię. Bohaterka została wyprodukowana w 1996 r., nosi popularny, ciemnozielony kolor, czeskie tablice rejestracyjne z lat 1996-2000, a pod jej maską znajdziemy silnik, którego poddano znacznym modyfikacjom. M.in. zamontowano cztery gaźniki z motocykla.
Moc to 154 KM. Może na początku nie robi to szczególnego wrażenia, lecz biorąc pod uwagę, że seryjnie najmocniejszy silnik Felicii miał dwa razy mniej koni, a ten egzemplarz po przeróbkach waży 890 kg, to szybko zmienimy zdanie. Na kołach znajdziemy tarcze hamulcowe z Renault Clio Williams, z zaciskami z Forda Mondeo.
Silnik kręci się aż do ok. 8 tys. obrotów na minutę - na seryjnym, wyskalowanym do 7 tys. obrotomierzu Felicii zabrakło skali. Prędkościomierz dochodził do ok. 190 km/h, ale patrząc na ruchy wskazówki, Skodę stać było na więcej.
Misha - zgodnie z dewizą, że najfajniej jeździ się wolnymi samochodami z dużą prędkością - miał z przejazdu „felką” ogromną zabawę i niemal przez całe okrążenie szeroki uśmiech nie schodził mu z twarzy. Dużo gorzej bawił się właściciel Skody - Jakub, który wyglądał jakby przeżywał wspomnienia z wojny w Wietnamie.
Po wszystkim youtuber stwierdził, że nieco ogłuchł, ale to i tak najlepszy samochód, jakim w życiu jeździł. Nic dziwnego - to naprawdę nietuzinkowy projekt, a jego autorowi należą się gratulacje zarówno za pomysł, jak i za wykonanie.