Oferował dotyk premium w zwykłym samochodzie. Teraz nie potrzebujesz nawet 10 tys. zł. Jeden silnik to pewniak
Nie był popularny jako nowy, nie jest popularny jako używany. Opel Signum to samochód, który podzielił los nieco podobnego w założeniach Renault Vel Satisa, ale ma pewne mocne punkty, które mogą przekonać potencjalnego kupującego. Oto wszystko, co powinieneś wiedzieć, jeśli zerkasz z zainteresowaniem na ten model Opla.

Historia Opla Signum sięga 1997 r. W zasadzie to pewnie nawet 1996, ale w Genewie w 1997 r. zwiedzający mogli obejrzeć prototyp o tej nazwie. Samochód wyglądał, jakby miał nadmuchany przód Astry G, a do tego wyjątkowo pokaźny rozstaw osi i, cóż, odwłok. W 2001 r. światło dzienne ujrzał Signum 2 Concept, którego nadwozie było już bardzo zbliżone do auta seryjnego z 2003 r., ale nadal różniło się stylistyką - zwłaszcza przodu, który mógł przypominać niektóre modele Chevroleta.

W zamyśle Opel Signum miał zastąpić w gamie Opla Omegę, która właśnie w 2003 r. przestała być produkowana, ale trudno powiedzieć, by ten pomysł udało się zrealizować. Owszem - Signum był zwykle lepiej wyposażony od Vectry, na której bazował (podobnie jak np. VW Bora był taką lepszą wersją Golfa), ale pod względem technicznym w zasadzie się od niej nie różnił - miał więc napęd na przednią oś, a długi rozstaw osi (pokaźne 2,83 m - tj. o 10 cm dłuższy niż w Omedze B/C - i to przy długości auta wynoszącej niespełna 4,64 m) nie był bynajmniej lepszy niż w Vectrze.

To znaczy... tak, był, ale tylko przy porównaniu z sedanem i liftbackiem. Cały trik w tym, że Opel Signum korzystał z płyty podłogowej Vectry C kombi, która miała o 13 cm dłuższy rozstaw osi od pozostałych dwóch wariantów.

Opel Signum przejął niemal całą paletę silników z Vectry C
Jednym z wyjątków była 100- lub 105-konna jednostka 1.6, ponieważ uznano, że no kurde bez przesady. Można było sobie jednak zamówić np. 122-konne (później 140-konne) 1.8 czy 100-konnego diesla (początkowo 2.0 DTI, później pojawił się 1.9 CDTI, również dostępny w takim wariancie).

Ponieważ Signum nie występował w wersji usportowionej OPC, w jego gamie zabrakło także 255- i 280-konnych odmian silnika 2.8 V6 Turbo, które były w Vectrze. Można było natomiast zamówić 250-konnego Signuma 2.8, a przed jego wprowadzeniem - 211-konną, wolnossącą wersję 3.2 V6. Niestety Irmscher nie wypuścił signumowego odpowiednika Vectry i35 z 3,2-litrowym silnikiem z kompresorem, osiągającym 302 KM - choć biorąc pod uwagę, jak te auta się prowadziły, to może to i dobrze.
Polecanych wersji nie ma szczególnie wiele, zwłaszcza po latach, gdy te auta często są już dosyć zużyte. Z jednostek benzynowych najpewniejszy wybór to 1.8, szczególnie oszczędniejsza, nowsza wersja 140-konna. Chętni na coś mocniejszego mogą poszukać 2-litrowej jednostki z turbodoładowaniem (Z20NET) o mocy 175 koni, ale trudno będzie o zadbany egzemplarz. 3.2 V6 ma opinię silnika nieco bardziej niezawodnego od nowszego 2.8 V6 Turbo, ale oba są skomplikowane i drogie w serwisie (rozrząd!) i naprawach.

W przypadku diesli w zasadzie nie ma sobie co zawracać głowy czymkolwiek innym niż 1.9 CDTI w różnych wersjach mocy (najmocniejsze miały 150 KM, poza tym była jeszcze odmiana 120-konna i wcześniej wspomniana 100-konna). Silniki 2.0 i 2.2 DTI są zajeżdżone, poza tym i tak nigdy nie były do tego stopnia niezawodne co 1.9, a mocne 3.0 V6 CDTI to mina, szczególnie w starszej, 177-konnej odmianie.
Zależnie od wersji silnikowej, można spotkać samochody ze skrzyniami manualnymi (5- lub 6-biegowymi; najpewniejszy wybór, choć wymiana sprzęgła i dwumasy w V6 ze skrzynią manualną i tak potrafi zaboleć portfel), automatycznymi (ponownie 5- lub 6-biegowymi), zautomatyzowaną 5-biegową (w 1.8 140 KM - unikajcie tej przekładni, jak każdej innej o podobnej konstrukcji), a nawet... CVT (w 1.8 122 KM; tu też nie byłbym przekonany co do sensu zakupu, chyba że zakładacie muzeum nudnych aut w dziwnych konfiguracjach).
Największym problemem w Oplu Signum jest układ elektryczny

Po latach sprawia on dość sporo problemów, od rozkodowania kluczyka zaczynając, na niedziałającym panelu klimatyzacji kończąc. Często psują się przełączniki zespolone kierunkowskazów. Poza tym trwałością nie zachwyca zawieszenie, to samo można powiedzieć o przekładni kierowniczej. Szybko matowieją klosze reflektorów.

Szczęśliwie Opel Signum, podobnie jak Vectra C, jest względnie przyzwoicie zabezpieczony przed korozją. Oczywiście szału nie ma, zwłaszcza biorąc pod uwagę wiek tych aut (najmłodsze mają obecnie 17 lat), ale zarówno jeśli mówimy o nadwoziu jak i o podwoziu, to bardzo zły stan elementów metalowych nie zdarza się często - zwłaszcza przy porównaniu z takimi rodzynkami, jak np. Passat B6.

Czy warto kupić Opla Signum?
Powiedziałbym, że odpowiedź na to pytanie jest dokładnie taka sama, jak w przypadku Vectry. Signum pomimo pierwotnych planów producenta nie powinien być traktowany jak auto segmentu E, to zwyczajnie nie ten poziom, co np. Renault Vel Satis - to po prostu coś w rodzaju Vectry hatchback z dłuższym rozstawem osi. Działa to jednak korzystnie w przypadku wielu napraw - ceny nie są z kosmosu, jeśli nie kupi się jednego z niepolecanych silników. Jeśli ta odpowiedź cię nie zraża, to zapewne coś ciekawego na rynku jeszcze znajdziesz - niech cię tylko nie zmyli mnogość odmian silnikowych, bo realnie polecić można zaledwie kilka, szczególnie w przypadku diesli.
Ile takie auta w ogóle kosztują?
Jeśli na OLX zaznaczymy, że interesują nas tylko nieuszkodzone Signumy z kierownicą po lewej stronie, to będziemy mogli pokopać w 90 ogłoszeniach. Oczywiście realnie aut spełniających te kryteria jest więcej, i to pewnie niemal dwukrotnie (łącznie nieuszkodzonych Signumów jest w tej chwili 178), ale umówmy się: na potrzeby tekstu nie ma potrzeby, by sprawdzać każde auto, czy ma kierownicę z dobrej strony i braki w opisie.
Najtańszy Opel Signum opisany jako sprawny kosztuje w tej chwili 2000 zł i ma ważne opłaty i świeży przegląd - całkiem nieźle jak na tę cenę, choć po silniku 2.2 z bezpośrednim wtryskiem to za wiele dobrego bym się nie spodziewał. Są i dwa Signumy wystawione za ponad 20 tysięcy - szczególnie rozczula mnie ten egzemplarz za 25 patyków, bo jest nieźle wypacykowany, oLEDowany, ma zawieszenie gwintowane, ale jednocześnie jeździ na chińskich Goodride'ach. No ludzie złoci...
Typowym przedziałem cenowym dla egzemplarzy, które nie wyglądają jak ze śmietnika, jest 6 do 11 tysięcy złotych. O ile tę górną granicę można oczywiście nagiąć przy szukaniu auta dla siebie, szczególnie jeśli mowa o polecanym dieslu czy 2.0 Turbo, to z dolną niżej bym raczej nie schodził. Jednym z ciekawszych ogłoszeń na jakie trafiłem jest np. taki Opel za 9000 zł - mamy tu silnik 1.9 CDTI, trochę rdzy i uszkodzoną klimatyzację, ale też rzetelny opis. A jeśli ktoś marzy o wymianie swojego roweru elektrycznego na używanego Signuma, to proszę bardzo, też ma ku temu okazję. Ceny generalnie nieszczególnie odbiegają od tych, za które wystawiane są bliźniacze konstrukcyjnie Vectry C - wszystko zależy od stanu auta, wersji silnikowej i widzimisię sprzedającego.
Jeśli poczułeś się zachęcony do zakupu Opla, to bardzo przepraszam - ale przy wyborze odpowiedniego egzemplarza tu nie bardzo jest co odradzać. No, chyba że wybierzesz nieodpowiedni, to inna rzecz...