To już. Ferrari wczoraj pokazało Purosangue, dzisiaj planuje nieodległe zamknięcie zamówień
Od debiutu Ferrari Purosangue minął jeden dzień, a szefostwo Ferrari już mówi, że prawdopodobnie będzie trzeba zaraz zamknąć listę zamówień.
Ferrari Purosangue można nazywać SUV-em albo tylko podniesionym coupe. Można się cieszyć, że wygląda całkiem „jak Ferrari” albo smucić, że nie jest tak rodzinne, jak np. Lamborghini Urus. Ale jedno jest pewne – klientów na ten model nie zabraknie. Wręcz przeciwnie – będzie ich za dużo.
Ferrari już myśli nad zamknięciem zamówień na Purosangue
„Istnieje ryzyko, że nie będziemy mogli zaspokoić popytu i być może niedługo zamkniemy zamówienia” – powiedział magazynowi Autocar Enrico Galliera, szef marketingu Ferrari.
Zamówienia na Purosangue ruszyły w 2018 roku. Nie było wtedy jeszcze wiadomo, czy auto na pewno powstanie, jak będzie wyglądać, jaki silnik dostatnie i jaką otrzyma nazwę, ale klienci i tak się zapisywali. Dziś wszystko już wiadomo – i chętni wciąż ustawiają się w wirtualnych kolejkach.
Wstrzymanie zbierania zamówień wynika z ekskluzywności…
…a raczej z chęci jej utrzymania. Ferrari mogłoby bez problemu sprzedać Purosangue każdemu chętnemu i zarobić ogromne pieniądze, ale to odbiłoby się na wizerunku marki. Żeby wozy z Maranello wciąż były pożądane, muszą być trudno dostępne.
Nowy model może stanowić najwyżej 20 proc. rocznej produkcji Ferrari wynoszącej teraz ok. 15 000 aut. Mówimy więc zaledwie o 3000 sztukach modelu ze zwiększonym prześwitem. Przewiduje się, że – tak jak pozostałe pozycje z gamy firmy – Purosangue pozostanie w produkcji przez 4-5 lat. Na drogi wyjedzie więc ok. 12-15 tysięcy tych aut.
Pierwszeństwo do Purosangue mają dotychczasowi klienci marki
Mogłoby się wydawać, że ten model jest idealny jako pierwsze Ferrari, bo wymaga od kierowcy nieco mniej wyrzeczeń w codziennej eksploatacji od niskich F8 Tributo czy SF90 Stradale. Ale żeby dostać swój egzemplarz, najlepiej byłoby mieć już jakieś Ferrari w garażu. Im więcej, tym lepiej. „Każdy właściciel Ferrari chciałby mieć Purosangue. Musimy ich wynagrodzić, ponieważ to oni sprawili, że marka jest teraz tym, czym jest” – zgrabnie ujął sprawę pan Galliera. To oznacza, że SUV Ferrari raczej nie stanie się nowym przebojem wśród Chińczyków bogatych od przedwczoraj. Może to i lepiej.