REKLAMA

Czy są Mercedesy 190 droższe niż 95 tys. zł? Oczywiście, i to niekoniecznie te wzmocnione

Oferta sprzedaży znanego z telewizji i internetu Mercedesa 190 pani Dagmary budzi liczne komentarze. 190-tka za 95 000 zł? To nawet nie jest szczyt cenowy tego modelu.

Czy są Mercedesy 190 droższe niż 95 tys. zł? Sprawdziłem u Niemca
REKLAMA
REKLAMA

Pamiętacie pewnie tę historię – Mercedes-Benz Polska odrestaurował samochód, który od nowości posiadała pani Dagmara. Czerwony W201 został całkowicie odnowiony, tyle że przy okazji przerobiono go wizualnie na nowszy model, tj. na „szeroką listwę” lub „sacco-panel”, co nie spodobało się purystom i członkom VIN-Polizei. Mnie tam akurat zupełnie nie przeszkadzało, przecież w PRL regularnie przerabiało się samochody na nowsze. To nie jakieś Bugatti, żeby trzymać się oryginalności za wszelką cenę. W 2016 r. samochód prezentował się tak:

mercedes pani dagmary

Jest czerwony i brakuje mu jednej małej listewki. Całkiem ładny egzemplarz z dosyć ciekawą historią. Trudno mi ocenić, czy renowacja podniosła jego wartość, czy naruszyła jego oryginalność. Może jedno i drugie. W każdym razie samochód jest na sprzedaż na OLX i kosztuje 95 tys. zł.

Kolekcjonerowi antycznych samochodów...

Nie bardzo wiem, czy kolekcjonerzy antycznych samochodów są zainteresowani pojazdem z 1985 r. Może to już czasy antyczne, każdy może przecież zdefiniować je inaczej. Widzę większy problem, mianowicie brak zdjęć w ogłoszeniu. Trudno jest spodziewać się, że ktoś kupi Mercedesa 190 przerobionego na nowszy model za 95 tys. zł tylko na podstawie nieaktualnego zrzutu ekranu z Youtube. Nie bardzo wiem na czym polega problem ze zrobieniem zdjęć, skoro auto wyjeżdża na przejażdżkę raz na 3 tygodnie. Czy odbywa się ona tylko w bezksiężycową noc czarną jak noc listopadowa? Proponuję też zdecydować się, czy auto odremontowała fabryka Mercedesa, czy niezależny diler w Polsce, bo teraz jestem już trochę zmieszany.

Zanim jednak będę nabijał się z ceny...

...postanowiłem sprawdzić ile takie Mercedesy kosztują w ich ojczyźnie. Takie, to znaczy nie wersje sportowe. Nie 2.3 16V, nie 2.5 16V i nie EVO, bo to jest zupełnie inna półka i zupełnie inna liga. Mówimy o samochodach zwykłych, względnie standardowych. Dla pewności rozszerzyłem poszukiwania na mobile.de o oferty z innych krajów, żeby mieć lepszy ogląd.

Na przykład na Węgrzech mamy 190-tkę z przebiegiem 10 tys. km. Cena to 114 tys. zł. Odważny plan, ale chyba kwalifikuje się to na „Stan 1”, a to wśród klasyków rzadkość. Tyle samo kosztuje równie niezużyty egzemplarz 2.6 Sportline z automatyczną skrzynią biegów. Są to dwa najdroższe W201 w europejskich ogłoszeniach, poza oczywiście sportowymi. Potem pojawia się jeszcze kilka „szesnastozaworówek” w niezłym stanie, i to ze skrzynią Getrag z jedynką do tyłu.

A potem już są oferty za mniej niż 95 tys. zł. Na przykład taki oto Mercedes z automatem i przebiegiem 69 000 km kosztuje sobie ok. 91 tys. zł. Odważny jest ten, kto za te same pieniądze proponuje egzemplarz, który pokonał już 287 tys. km. Wśród drogich 190-tek, które nie mają 4 zaworów na cylinder można znaleźć prawdziwe perły, na przykład tego kabrioleta, którego ktoś wielkim nakładem sił i środków przerobił na 2-drzwiowego (takiej wersji w W201 nigdy nie było).

REKLAMA

Nie zmienia to faktu, że „polski Mercedes” pani Dagmary to trzeci najdroższy egzemplarz w Europie

I jedyny z dieslem w tej cenie. Napisałem do sprzedającej z prośbą o kilka zdjęć, może dostanę jakąś odpowiedź. Auto ma na pewno ciekawą historię, ale czy jest ona „95 tys. zł-ciekawa”, jak powiedzieliby po angielsku? A może lepiej popatrzeć na Peugeota 605 – też ma czarne blaszki i jest dziewięć razy tańszy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA