REKLAMA

Lepsza skrętna tylna oś na abonament. Przestaniesz płacić, Mercedes EQS będzie gorzej skręcał

Dużo już było pomysłów na abonament w samochodach. Płatne aktualizacje map nikogo nie dziwiły, podobnie jak dostęp do niektórych usług online. Ale płatna lepsza skrętna tylna oś? To jest świeże.

Lepsza skrętna tylna oś na abonament. Przestaniesz płacić, Mercedes EQS będzie gorzej skręcał
REKLAMA
REKLAMA

W dużym skrócie - jak donosi Motor1 za Auto Motor Und Sport - klienci kupujący najnowszego Mercedesa EQS będą mieli w kwestii tylnej skrętnej osi do wyboru dwie opcje. Pierwsza jest wariantem bazowym, czyli tylna skrętna oś z maksymalnym kątem wychylenia na poziomie 4,5 stopnia. Druga opcja wymaga już dopłaty, w zamian za którą stopni będzie już 10. I ta dopłata jest ciekawa, bo można jej dokonać na kilka sposobów.

Ale najpierw - co daje te 4,5 albo 10 stopnia?

Podczas powolnej jazdy, np. manewrowania na parkingu, skręcenie kół tylnej osi w przeciwną stronę niż kół z przodu drastycznie zmniejsza promień skrętu. Dla ogromnej klasy S obecnej generacji, która wymiary ma zbliżone do EQS, promień skrętu z podstawową wersją skrętnej tylnej osi wynosi zaledwie 11,6 m. Przy wyższej opcji - już tylko 10,8 m. Różnica nie wydaje się wielka, ale czasem te kilkadziesiąt centymetrów (ok, prawie metr) mniej może sprawić, że chociażby zawracanie czy wjeżdżanie w ciasne miejsce parkingowe będzie wymagać dużo mniej zachodu.

Przy wyższych prędkościach (powyżej 60 km/h) system zaczyna już działać inaczej - koła tylnej osi skręcają się zgodnie z tymi z przodu, dzięki czemu ma być stabilniej i ogólnie świat staje się lepszym miejscem.

A skoro techniczne kwestie mamy już za sobą, można wrócić do opłat.

Mercedes pozwoli w EQS wykupić skrętną tylną oś... w abonamencie.

Który kosztuje 489 euro rocznie albo 1169 euro za trzy lata. Tak - pod względem sprzętowym każdy egzemplarz EQS będzie w 100 proc. gotowy na to, żeby oferować te 10 stopni - trzeba to po prostu odblokować. Możemy to zrobić w dowolnym momencie, po prostu wybierając odpowiednią opcję w serwiso-sklepie internetowym. 2 minuty i już - nasz EQS magicznie potrafi zawrócić na zauważalnie mniejszej przestrzeni.

Co ciekawe, teoretycznie klasa S też mogłaby oferować takie rozwiązanie, jeśli chodzi o dokupienie lepszej skrętnej osi tylnej. Podobno jednak nie zaoferuje ze względu na to, że pozycja ta nie może być oferowana w modelach z mieszanym ogumieniem. W przypadku EQS nie ma mieszanego ogumienia, więc nie ma problemu - kto chce, ten może sobie klikać i cieszyć się nowością, której nie miał w momencie zakupu.

Ale spokojnie, odłóżcie na razie pochodnie...

Bo jak najbardziej można sobie tę opcję dokupić tradycyjnie, w momencie konfiguracji samochodu i nikt nam jej potem nie dezaktywuje, jeśli przestaniemy płacić, bo w sumie to nie mamy za co przestać płacić. Kupione to kupione.

Ile kosztuje ta lepsza tylna oś skrętna przy jednorazowym zakupie? Około 1500 euro, co oznacza, że różnica pomiędzy 3-letnim abonamentem a zakupem za gotówkę jest pomijalna - szczególnie przy cenie całego samochodu.

Aczkolwiek...

Możecie jednak podnieść te pochodnie...

Szczególnie jeśli jesteście przeważnie n-tymi użytkownikami danego pojazdu. Jasne, mniej niż 400 euro (różnica między abonamentem a zakupem) to teoretycznie żadne pieniądze dla kogoś, kto kupi jako pierwszy EQS-a, ale... dlaczego miałby je tak naprawdę wydawać? Odsprzedażą i preferencjami kupującego nie musi się martwić, bo wyjeździ te swoje 3 lata i odda auto do dealera - niech on już szuka kolejnych kupujących. Po diabła miałby więc przepłacać?

I jeśli faktycznie takie rozwiązanie się przyjmie, to pewnie zobaczymy kolejne podobne opcje na abonament - w końcu coraz częściej bardziej opłaca się produkować jeden wariant auta, a potem odblokowywać albo blokować różne systemy.

W ekstremalnym scenariuszu coś takiego może doprowadzić do sytuacji, gdzie drugi kupujący dostaje niemal kompletnie gołe auto - poza tym, co jest w nim fizycznie zamontowane, i musi je sobie za ciężkie pieniądze wyposażać od nowa. A że nie planuje z nim zostawać na wieczność, to też weźmie je w kilkuletnim abonamencie, bo tak będzie taniej. Kolejny właściciel to samo, a potem kolejny i kolejny. W końcu pewnie ktoś ogarnie, jak to odblokować za 1/10 ceny producenta, ale producent do tego czasu zarobi już kilka razy na tym samym (w czym nie widzę nic złego).

REKLAMA

Oczywiście to ekstremalny scenariusz.

Ja wolę ten mój, w którym jednym kliknięciem w aplikacji dokupuję sobie lepsze reflektory i podgrzewane fotele do mojej 159. Niestety raczej tej fantazji nigdy nie uda mi się zrealizować - ale opcję zakupu poszczególnych systemów i opcji już po zakupie samochodu bardzo doceniam. Oczywiście tylko do momentu, kiedy istnieje nie tylko opcja subskrypcyjna, ale i możliwość zakupu na stałe. Ale że póki co nikt jeszcze nie usunął tej drugiej - jestem za.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA