REKLAMA

Nie, twój samochód nie ma wizerunku. A tablice rejestracyjne nie są daną osobową

Regularnie dostaję maile od internetowych specjalistów od prawa. Pojawiają się w nich w różnej kolejności słowa: RODO, wizerunek, dane osobowe, naruszenie dóbr osobistych.

tablice rejestracyjne obowiązek wymiany likwidacja
REKLAMA
REKLAMA

Zawsze chodzi o to samo. O opublikowanie zdjęcia samochodu, na którym widać tablice rejestracyjne. W tym momencie w młodym znawcy prawa zaczyna gotować się krew, więc odpala z kopki Google i zaczyna wpisywać: publikacja zdjęcia samochodu tablice rejestracyjne RODO.

Wychodzi mu niewiele. Wychodzi mu wyrok NSA, który potwierdził, że tablice rejestracyjne nie są danymi osobowymi. Tam do licha. Co by tu zrobić? Szukać dalej. O, jest coś o wizerunku. Artykuł 81. ustawy o prawie autorskim.

Rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej.

Szlag by to trafił!

Czemu napisali „osoby”? A nie mogli napisać „samochodu”? Czy z tego wynika, zgodnie z zasadą nullum crimen sine lege, że co nie jest zakazane, jest dozwolone? Czyli ktoś MÓGŁBY faktycznie opublikować zdjęcie mojego samochodu i nie ponieść zasłużonej kary? O niedoczekanie! Szukamy dalej. Mamy ustawę o ochronie danych osobowych (UODO), a tam art. 107.

Kto przetwarza dane osobowe, choć ich przetwarzanie nie jest dopuszczalne albo do ich przetwarzania nie jest uprawniony, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.

Ale jak to ugryźć, skoro przed chwilą okazało się, że tablice rejestracyjne nie są danymi osobowymi? Koszmar, istny koszmar. Nie ma innej możliwości, jak tylko dokonać miksu tych wszystkich paragrafów i napisać tak (cytat oryginalny):

Jednocześnie informuje, że publiczne rozpowszechnianie zdjęć w celach zarobkowych bez zgody właściciela jest sprzeczne z Rozporządzeniem o Ochronie Danych Osobowych z dnia 28 kwietnia 2018 roku.

[facepalm]

Aha. A co z niepublicznym rozpowszechnianiem zdjęć? I co mają zdjęcia samochodów do RODO? Jakiego właściciela? Ja jestem właścicielem tego zdjęcia i mogę nim dowolnie rozporządzać.

Prawdą jest, że można fotografować wszystko, co jest publicznie widoczne, ale nie wszystko można publikować. Niektóre przedmioty lub wizerunki są objęte zakazem publikacji bez zgody osoby uwidocznionej na zdjęciu lub jej dzieła. To oznacza, że nie możesz publikować bez ograniczeń czyjegoś obrazu wywieszonego w prywatnej galerii, a już w szczególności nie możesz takiego zdjęcia sprzedawać. Nie możesz publikować wizerunku czyjejś twarzy, jeśli stanowi główną część zdjęcia, a nie jest tylko elementem tła (nie dotyczy osób powszechnie znanych w trakcie wykonywania ich obowiązków). Nie powinno się publikować elementów zamkniętych, niewidocznych powszechnie posesji bez zgody ich właściciela, w sposób umożliwiający identyfikację danego miejsca lub właściciela. Wyjątków jest więcej, ale na pewno nie należą do nich samochody zaparkowane na ogólnodostępnym parkingu.

Twój samochód nie jest daną osobową

Samochody zaparkowane na ulicy można publikować również z widocznymi tablicami rejestracyjnymi. Twój samochód nie jest twoim wizerunkiem, tak jak nie jest nim twoja golarka i twoja czapka z reniferkiem. Kupiłeś/aś te rzeczy, nie są one wytworem twoich rąk, są to zwyczajne rzeczy wystawione na widok publiczny. Kształt i wygląd samochodu nie dają się powiązać z człowiekiem (poza wyjątkowymi przypadkami, jak np. Kozmo). Nikt nie wie, że granatowa Skoda Fabia to auto pana Władka z Jaktorowa, a brązowym Clio jeździ pani Ania z Warszawy. Do tego dochodzi fakt, że wiele samochodów jest zarejestrowanych na banki, fundusze leasingowe lub firmy zarządzające flotami.

Również tablice rejestracyjne nie są ani twoje, ani nie są danymi osobowymi. Nie da się, korzystając z powszechnie dostępnych narzędzi, ustalić do kogo należy dany samochód. Takie możliwości mają jedynie bardzo nieliczne osoby należące do służb państwowych lub zatrudnione w firmach ubezpieczeniowych. A same tablice rejestracyjne nie są własnością kierowcy – wydział komunikacji wydaje je tylko na czas użytkowania samochodu.

„Ale moi znajomi...”

Jeśli masz nietypowy samochód, który jest rozpoznawalny, to... no właśnie, co? Za sprawą zdjęcia twoi znajomi dowiedzą się że nim jeździsz i można go spotkać w ruchu lub zaparkowanego. Czy to jest coś, czego nikt się nie spodziewał? Czy to jakaś wiedza, którą należy chronić? Wybierając charakterystyczny pojazd albo ozdabiając go w niecodzienny sposób robisz to dokładnie po to, żeby wzbudzać zainteresowanie. Nikt nie fotografuje granatowych Fabii, chyba że parkują w bezmyślny sposób i zdjęcia trafiają na grupy Facebookowe w rodzaju „święte krowy sochaczewskie”.

Są i wyjątki

REKLAMA

Są szczególne sytuacje, kiedy opublikowanie zdjęcia samochodu z widocznymi tablicami rejestracyjnymi może narazić nas na problemy. Na przykład jeśli są to tablice z nazwą firmy, a my napiszemy że ta firma to banda złodziei i oszustów. Albo jeśli fałszywie oskarżymy kierowcę danego, charakterystycznego pojazdu o wykroczenie lub przestępstwo drogowe. Jednak sytuacja, w której wrzucamy po prostu zdjęcie samochodu zaparkowanego w miejscu publicznym z widocznymi tablicami rejestracyjnymi i piszemy „fajny samochód” albo coś w tym rodzaju nie jest ani zabronione, ani nie da się podciągnąć pod naruszenie dóbr osobistych właściciela.

Zatem apeluję do was, drodzy nastoletni prawnicy z internetu, nie ośmieszajcie się pisząc do mnie napisane pseudoprawniczym językiem wywody, z których wynika że jeśli nie usunę zdjęcia, to spędzę resztę życia w więzieniu, a na wasze konto wpłynie oczkodowanie w wysokości 21 tys. zł (stąd nazwa oczko-dowanie).

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA