REKLAMA

Ford Mustang liderem sprzedaży. Tyle że Mach-E i w Norwegii

Kierowcy z Norwegii mają bardzo sprecyzowany gust, jeśli chodzi o kupowanie samochodów. Ma być nowy, duży, elektryczny i drogi. Majowym liderem został Ford Mustang Mach-E.

sprzedaż aut w norwegii
REKLAMA
REKLAMA

54 procent – taka część nowych aut, które wyjechały w 2020 roku z norweskich salonów sprzedaży, nie potrzebuje do jazdy ani kropli benzyny. W maju, który właśnie minął, udział „elektryków” wzrósł do 60 proc.

Czy inne kraje też niedługo będą jak Norwegia?

Takie byłoby być może marzenie unijnych ustawodawców, ale to trudne do spełnienia. Głównym powodem tak dużego udziału aut elektrycznych na norweskim rynku są zachęty podatkowe do ich zakupu – choć lepiej byłoby napisać, że ważniejsze są opłaty, które zniechęcają do kupowania wozu na benzynę albo olej napędowy. Modele spalinowe wypadają zwykle po prostu drożej, zarówno w zakupie, jak i w eksploatacji.

Norwegia ma też doskonałą sieć ładowarek, a spora część jej mieszkańców mieszka we własnych domach, w których mogą mieć gniazdka. Czy to wszystko da się powtórzyć i u nas? Wątpię. Ale jeśli tak ma wyglądać nasza przyszłość, to zerknijmy, co w niej słychać. Na pewno nie słychać pomruku silnika, chyba że mowa o dźwięku V8 emitowanym z głośników. Jest taki samochód, który to potrafi...

Sprzedaż aut w Norwegii: liderem Ford Mustang Mach-E

To się nazywa „dobry początek”. Elektryczny, duży Ford dopiero trafił na rynek, a już zdążył zdobyć żółtą koszulkę lidera norweskiego rynku. Mowa o sprzedaży w maju tego roku. Klienci zapłacili za 1384 egzemplarzy, co stanowi 10 proc. rynku.

Na drugim miejscu uplasował się – co ciekawe – samochód, który wymaga tankowania benzyną. Mowa o hybrydowej Toyocie RAV4. Wynik zapewne podbił debiut odmiany plug-in. Na trzecim: powrót do normalności, czyli znowu auto elektryczne. Skoda Enyaq. Tesla Model 3: „dopiero” na szóstym.

REKLAMA

Szef norweskiego oddziału Forda ostrożnie komentuje sukces Mach-E

„Nasz realistyczny cel to utrzymanie wiodącej pozycji przez kilka najbliższych miesięcy” – powiedział pan Per Gunnar Berg. Pewnie dobrze wie, że kolejny debiut drogiego, dużego samochodu na prąd – najlepiej SUV-a – może sprawić, że norwescy klienci rzucą się do salonów. Mają konkretny gust i lubią efektowne, elektryzujące nowości. Stawiam, że już niedługo liderem może stać się Audi Q4 e-tron. Nieźle pójdzie też Volvo XC40 Recharge P8. A potem nastanie czas Tesli Model Y. Pewnie nie tylko w Norwegii.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA