REKLAMA

Czy kupiłbyś dwuletnie BMW serii 5 z przebiegiem 300 tysięcy plus w cenie Dustera?

Witam w nowym cyklu, który może nie doczekać się kontynuacji, czyli poniedziałkowej rozkmince. Dzisiaj zajmę się kwestią, czy używane dwuletnie BMW serii 5 z przebiegiem ponad 300 tysięcy w cenie Dustera w Prestiżu to interesująca oferta. Zapraszam.

Czy tanie dwuletnie BMW serii 5 z przebiegiem 300 tysięcy plus to okazja?
REKLAMA
REKLAMA

Jak przystało na prawdziwego posiadacza klasycznego i ostatniego prawdziwego BMW w cenie odpowiadającej równowartości czapki śliwek, po jego zakupie stałem się fanem marki. Oglądam ogłoszenia, czytam wieści ze świata BMW, przeglądam fora i grupy motoryzacyjne żeby wiedzieć, które silniki się psują, na co narzekają użytkownicy. Dzięki temu jestem w stanie starannie opracować strategię zakupową na najbliższe lata. Mogę również udawać w internecie, że wiem co w trawie piszczy. Moja strategia przedstawia się mniej więcej tak, że sprzedam E39, kupię E60 zrobione z przystanku, później F10 itd., aż w końcu będę zbyt stary na prowadzenie samochodów. Do tego momentu wszystkie plany zakupowe ułożyłem na osi czasu. Zakup G31 zaplanowałem w okolicach 2037 roku, ale właśnie rzuciło mi się w oczy ogłoszenie, które zmusiło mnie do ponownej analizy moich planów. Kto wie, może jednak kupię sobie G31 wcześniej niż na 50 urodziny. Wszystko dzięki temu profilowi.

Dwuletnie BMW serii 5 z przebiegiem 300 tysięcy plus w cenie Dustera?! Biorę

Auta pochodzą z Dubaju, prawdopodobnie jeździły we flocie linii lotniczych Emirates. Pełniły role taksówek poruszających się pomiędzy hotelem, a lotniskiem. Uwagę zwraca to, że co miesiąc były na serwisie olejowym. Nikt nie ryzykował wymiany oleju co 30 tysięcy kilometrów. Interwały zostały skrócone do 1o tysięcy. Miało to dużo sensu ze względu na trudne warunki w jakich przyszło im pełnić swoją służbę. Samochody musiały być utrzymywane w doskonałym stanie technicznym, nie oszczędzano więc na serwisie. Co ciekawe, lista czynności serwisowych wcale nie jest długa. Jedno auto miało poważniejszy problem, w wyniku którego trzeba było zmienić silnik przy 310 tysiącach przebiegu. Natomiast drugie pojawiało się w serwisie praktycznie tylko na wymianę oleju, klocków, tarcz i filtrów. Jedyny mankament to wytarty fotel kierowcy.

bmw 5 z przebiegiem 300 tysięcy
Zdjęcie z ogłoszenia, autor Quality Vehicles

Aktualnie na portalach ogłoszeniowych są dostępne dwa modele z tak dużym przebiegiem. Co ciekawe, autor jednego z ogłoszeń wprost informuje, że jego samochód pochodzi z Dubaju. Natomiast drugie ogłoszenie napisane jest w taki sposób, że nie podaje żadnej informacji o tym skąd pochodzi auto i jaką ma historię. Autor zawarł tylko jeden tajemniczy zwrot „samochód w kraju”. Jednak spojrzenie na zdjęcia pozwalają przypuszczać, że ten samochód również pochodzi z floty Emirates. Świadczy o tym identyczna wersja wyposażeniowa, identyczne felgi i opony, malowanie i podobny przebieg. Serio, możecie otworzyć oba ogłoszenia obok siebie i rozpocząć zabawę w „znajdź 10 różnic”. Sam znalazłem jedną - w jednym aucie przywieszono świnkę do lusterka wewnętrznego.

Z Dubaju pochodzi również starsze BMW serii 5 model F10 z 2017 roku za 57 500 zł. Sprzedający nie ukrywał w ogłoszeniu pochodzenia pojazdu. Świetna cena jak za trzyletni samochód z segmentu premium, który był regularnie serwisowany. Tak swoją drogą, zastanawia mnie, czemu akurat rude skóry cieszą się takim powodzeniem we flocie Emirates?

Obłędne auto

Czy kupiłbym takie BMW serii 5 z przebiegiem powyżej 300 tysięcy?

Oczywiście, ale nie z tych ofert. Ale do tego zaraz dojdę. Zacznijmy od jednej istotnej rzeczy, którą warto często powtarzać. Zdecydowana większość klientów kupuje samochody w celu jeżdżenia nimi. Dlatego wysokie przebiegi to normalność. Przyjęło się z różnych powodów uważać, że po 200 tysiącach samochód robi zgrzyt i umiera. Na takie przekonanie nałożyła się niska kultura serwisowa na początku wieku oraz obcowanie z polskimi wyrobami samochodopodobnymi, które jak przejechały 100 tysięcy, to był powód do radości. Obecnie prawidłowo serwisowany samochód jest w stanie bezproblemowo przejechać setki tysięcy kilometrów. Dlatego najważniejszym argumentem przemawiającym za samochodem powinny być udokumentowane przebiegi i historie serwisowe. Dokładnie, tak jak ma to miejsce przy autach z Dubaju, które służyły jako taksówki na trasie hotel – lotnisko. Warto więc interesować się takimi ofertami, ale trzeba szukać ich w innym miejscu niż na portalach ogłoszeniowych.

Zapytacie, dlaczego niby?

Z prostej przyczyny, te auta które możemy kupić od ręki mają wliczoną w cenę olbrzymią marżę. Odtwórzmy historię tych BMW. Flota Emirates wystawia ogłoszenie sprzedaży samochodów. Niestety dla klienta nie robią tego pojedynczo, tylko w pakietach po 10 – 12 sztuk, w cenie od 10 do 12 tysięcy dolarów za egzemplarz. Dlatego popularną praktyką jest ogłaszanie przez firmy, które zajmują się sprowadzaniem aut z tamtych regionów zapisów na auta. Po zebraniu 10, 12 chętnych, firma kupuje paczkę samochodów i zajmuje się ich transportem do Niemiec. Najczęściej do portu Bremerhaven, w którym odprawa celna i opłaty importowe są najbardziej korzystne pod względem finansowym. Następnie auta trafiają do klientów, którzy opłacają akcyzę (w tym przypadku niską, bo tylko 3,1 proc. ze względu na pojemność poniżej dwóch litrów) i rejestrują samochody. Koszt całkowity zakupu auta kształtuje się w okolicach 60 - 65 tysięcy złotych. Łatwo policzyć ile zarobku na jednym egzemplarzu mają osoby sprzedające auta już zarejestrowane w Polsce.

Gdzieś tu jest kontener z moim BMW

I takie auto poważnie rozważyłbym. Jeszcze jakby mi się trafił egzemplarz taki jak z Facebooka, który miał wymieniony silnik po przebiegu 310 tysięcy, to byłbym w siódmym niebie. Lałbym olej i jeździł na przeglądy co 10 tysięcy, a auto służyłoby jeszcze długo. Wymieniłbym tylko przetarty fotel kierowcy i śmigał piękną BMW serii 5 z przebiegiem ponad 300 tysięcy w komforcie i prestiżu w cenie jednego nowego Dustera, też w prestiżu. Czego chcieć więcej? Warto przeglądać Facebooka, żeby wypatrzeć zapisy na takie auta, bo to naprawdę ciekawe oferty. Właściwy serwis jest ważniejszy niż parę cyfr na wyświetlaczu.

REKLAMA

Tak swoją drogą te samochody są doskonałym argumentem do obalenia tezy, że teraz robią dziadowskie silniki z turbo. Takie, co się zepsują po 100 tysiącach kilometrów, nie to co kiedyś. Guzik prawda. Wystarczy myśleć, dbać i można jeździć.

Co myślicie o serii 5 G31 za ułamek wartości? Hot or not?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA