Jaki jest pierwszy elektryczny samochód Jaguara? Bez wątpienia... pomarańczowy. A przy okazji zaskakująco praktyczny.
W dodatku jest szybszy od Tesli. Ale nie w kwestii przyspieszenia od 0 do 100 km/h (4,8 s zapewniane przez 400 KM przekazywanych na obie osie), a wejścia na rynek. Podczas gdy na niemal wszystkich rynkach hitami sprzedażowymi są małe, średnie i duże SUV-y, Tesla wprowadziła - zresztą dość niemrawo - do salonów Model 3, czyli małego sedana.
I-Pace jest natomiast tym, co się obecnie sprzedaje - średniej wielkości SUV-em, którego już można konfigurować i zamawiać. Dinozaury potrafią jednak czasem wygrać wyścig.
A jaki jest Jaguar I-Pace przy pierwszym kontakcie? Odrobinę dziwny, żeby nie powiedzieć - cudaczny.
Dyfuzor ulokowany z tyłu oczywiście nikogo nie dziwi, ale dla I-Pace to zdecydowanie zbyt mało.
Walką z opływającym auto powietrzem zajmuje się też specjalny... otwór w masce.
Powietrze do niego dostaje się przez odpowiednio ukształtowany grill, tym samym - przynajmniej w teorii - zmniejszając opór aerodynamiczny.
Przy takich zabiegach ukrycie klamek w karoserii wydaje się być oczywistością.
Podobnie jak i tylny spoiler.
Zaskakujący jak na niskie, niezbyt długie (4682 mm) i dość fantazyjnie nakreślone nadwozie jest natomiast bagażnik.
Ma wprawdzie wysoki próg załadunkowy, ale ok. 640 l pojemności z opcją powiększenia przez złożenie foteli robi robotę.
Wnętrze cierpi natomiast na standardowy problem wielu współczesnych aut - palcolubność.
Niemal na każdej powierzchni, która jest w zasięgu naszych dłoni, możemy zostawić, cóż, niezbyt piękny odcisk palca.
Do tego sam projekt kokpitu wydaje się być nieproporcjonalnie ciężki i masywny w porównaniu do wizualnie lekkiej i zwinnej karoserii. A otoczenie sporego ekranu gigantycznymi ramkami w ogóle nie pomaga. Dobrze chociaż, że ekrany wyświetlacze są trzy i tylko centralny ulokowano w tak nieciekawym położeniu.
Serio, nie można było tutaj upchnąć większego wyświetlacza? Dużo większego? W samochodzie, który wygląda jak pojazd prosto z przyszłości?
Są jednak rzeczy, które można polubić. Chociażby minimalistyczny wyświetlacz zamiast zegarów.
Albo bonusowy ekran do sterowania klimatyzacją. Najciekawsze są jednak ekrany umieszczone wewnątrz pokręteł klimatyzacji.
Kiedy pociągniemy je do góry, a potem pokręcimy pierścieniem - regulujemy temperaturę.
Kiedy natomiast wciśniemy przycisk i będziemy nim kręcić - zmienimy ustawienia prędkości wentylatora.
Zbędny gadżet? Jak najbardziej. Ale cieszy. Choć jeśli się zepsuje...
Co ciekawe, nawet mając do dyspozycji 3 wyświetlacze (i dwa w pokrętłach), Jaguar nie zdecydował się zrezygnować z fizycznych przycisków.
Niestety za ich pomocą zmieniamy też tryb jazdy (Drive, Neutral, Reverse, Park), więc możemy zapomnieć o efektownej, wysuwanej dźwigni zmiany biegów z innych Jaguarów.
Na pocieszenie dostajemy dodatkowy schowek, np. na telefon. Jaguar I-Pace w ogóle jest zaskakująco praktycznym samochodem - między fotelami umieszczono gigantyczny schowek, a i ten przed pasażerem nie jest powodem do wstydu.
Podobnie jest w kwestii miejsca na nogi. Nawet długonodzy powinni znaleźć dla siebie miejsce. Trochę gorzej będzie z miejscem na głowy, ale to dość oczywiste, biorąc pod uwagę kształt nadwozia.
Jaguar ma więc swojego elektrycznego średniego SUV-a na długo przed Teslą, którą takiego produktu jeszcze nawet nie zapowiedziała. I nie jest to żaden model koncepcyjny, tylko samochód, który można zamówić i za jakiś czas cieszyć się jazdą nim, niekoniecznie ustawiając się w długiej na setki tysięcy osób kolejce.
Spodziewajmy się, że nie będzie to jedyny taki przypadek w najbliższych miesiącach i latach. Targi w Genewie pokazały, że dinozaury przestały wreszcie spać i zamierzają pokazać Tesli, do czego są zdolne.