REKLAMA

Stellantis ma za dużo marek. Entliczek, pentliczek i bęc

Czarne chmury zbierają się nad markami będącymi pod zarządem koncernu Stellantis. Nowy szef postanowił sprawdzić, czy jest sens wszystkie trzymać. Szykują się dramatyczne chwile dla branży, a Chińczycy już wyciągają portfele.

Stellantis ma za dużo marek. Entliczek, pentliczek i bęc
REKLAMA

Stellantis ma obecnie pod swoimi skrzydłami 14 marek, na które średnio ma pomysł i które wręcz się kanibalizują. Zresztą, sami sobie odpowiedzcie, która marka ma być tą sportową, która luksusową, czym dla Stellantis jest Maserati i co wnosi do świata motoryzacji Lancia. I jeszcze, co słychać w DS, a czym pachnie Leapmotor. To jest pomieszanie z poplątaniem, na które uwagę zwracał już poprzedni szef koncernu Carlos Tavares. Rok temu miał powiedzieć, że zlikwiduje wszystkie marki, które nie przynoszą zysku, ale po nerwowych ruchach kursu akcji wyszedł do ludzi i powiedział, że został źle zrozumiany, bo chciał tylko zmotywować szefów marek do większego wysiłku i że nikomu włos z głowy nie spadnie w ciągu kilku najbliższych lat.

REKLAMA

Carlosa Tavaresa nie ma już w koncernie Stellantis, a sytuacji finansowej poszczególnych marek zaczął przeglądać się nowy prezes Antonio Filosa. Okazuje się, że nie jest dobrze.

Stellantis przygląda się swoim markom. Nikt nie wyjdzie stąd żywy

O sprawie informuje Reuters. Filosa zmienia taktykę, którą do tej pory kierował się koncern. Stellantis ciął koszty, podwyższał ceny i wycinał mniej marżowe modele. To skończyło się źle - producent może i coś zarobił, ale za to mocno spadł udział w rynku i nie ma widoków na poprawę tej sytuacji. W 2024 r. cala branża motoryzacyjna zanotowała 2,2 proc. wzrost sprzedaży, a Stellantis odnotował wtedy spadek o 15 proc. Był to główny argument za zwolnieniem Tavaresa. Klienci nie chcieli kupować drogich aut, woleli pójść do konkurencji. Dochodziło do takich absurdów, że w cenie niektórych aut marek przystępnych bez problemu dał się kupić odpowiednik z segmentu premium. Swoje robiło również mało korzystne finansowanie.

Nowy prezes doszedł do wniosku, że trzeba postawić na wolumen sprzedaży, a zyski same przyjdą. Sprzedaż ma się skupić na Europie, Ameryce Północnej i trochę na Ameryce Południowej, ale do niej zaraz wrócimy. Nową taktyką na USA ma być sprzedaż flotowa każdemu, kto tylko wyraz zainteresowanie - wypożyczalniom, agencjom rządowym itd.

Ma to na celu pozbycie się zalegających aut na stockach, tak żeby statystyki sprzedaży świeciły się na zielono, a dealerzy pozbyli się problemów. Do tego dochodzi aspekt reklamowy, o którym często pisał Tymon na naszych łamach - jeżeli auto jest widoczne na ulicach, to samo się reklamuje i nakręca sprzedaż kolejnych sztuk. Nie trzeba robić kosztownej kampanii marketingowej, żeby wytłumaczyć ludziom, że warto kupić dany samochód.

Koncern ma odejść od sprzedaży samochodów elektrycznych i skupić się na samochodach spalinowych, a najwięcej ma się ich sprzedawać w USA. Najlepiej, gdyby to były RAM-y i Jeep-y, bo klienci lubią te pojazdy, a ich wysoka sprzedaż mogłaby radykalnie poprawić wyniki marki. Jeep miał poważny problem, bo Tavares podjął decyzję o zwiększeniu cen i wycofaniu np. Cherokee. Filosa zamierza to jak najszybciej naprawić. Do tej pory firma obiecywała, że 50 proc. sprzedaży w ciągu najbliższych 5 lat to będą samochody elektryczne. To już nieaktualne. Większość pary idzie w spalinówki. Widać to chociażby po wprowadzeniu na rynek USA silnika V8.

A co z Europą?

I tu robi się problem. Filosa zauważył, że marki wzajemnie podbierają sobie klientów, że ich oferta nie jest przejrzysta i nie uzupełnia się. Analizuje ich przyszłość i ma rozważać pozbycie się tych, które nie rokują szans na przetrwanie. Zapewne w siedzibie Maserati i Lancii nagle zrobiło się bardzo, ale to bardzo gorąco. Ale i inne marki nie mogą czuć się bezpiecznie. DS zaliczył spadek rok do roku o 21 proc., Lancia - o 68 proc. Maserati o 17 proc. I to właśnie te trzy marki mają najgorszą sytuację i widoki na przyszłość. Opel, Peugeot i Citroen są całkowicie bezpieczne, Alfa Romeo też radzi sobie coraz lepiej. Fiat z kolei stoi w rozkroku, bo z jednej strony w Europie mogłoby być lepiej, ale jest ciągle mocnym graczem w Ameryce Południowej. W jego przypadku będzie raczej mowa o przełożeniu ciężaru albo na jeden albo na drugi kontynent.

REKLAMA

Filosa wgląda jak człowiek z planem, a to niebezpieczne połączenie, zwłaszcza dla marek, które mogą stać na przeszkodzie w jego realizacji.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-12-12T17:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-12T14:17:28+01:00
Aktualizacja: 2025-12-12T11:41:58+01:00
Aktualizacja: 2025-12-12T09:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-12T07:35:41+01:00
Aktualizacja: 2025-12-11T18:44:42+01:00
Aktualizacja: 2025-12-11T16:21:50+01:00
Aktualizacja: 2025-12-11T15:55:37+01:00
Aktualizacja: 2025-12-11T14:33:54+01:00
Aktualizacja: 2025-12-11T12:07:26+01:00
Aktualizacja: 2025-12-11T09:41:19+01:00
Aktualizacja: 2025-12-10T17:31:03+01:00
Aktualizacja: 2025-12-10T17:16:56+01:00
Aktualizacja: 2025-12-10T13:54:55+01:00
Aktualizacja: 2025-12-10T11:12:28+01:00
Aktualizacja: 2025-12-09T13:50:46+01:00
Aktualizacja: 2025-12-09T12:22:20+01:00
Aktualizacja: 2025-12-09T07:40:00+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA