Na te marki chińskie czekacie. Na Zachodzie już są, a do nas dopiero pełzną
Albo wcale nie czekacie, a one i tak przyjdą i będą chciały nas zjeść. Do obecności MG wszyscy w Polsce się już przyzwyczaili, BYD dopiero raczkuje, ale na zachodzie tych marek jest dużo więcej i na pewno niektóre z nich trafią do nas.
Obecnie w Polsce mamy kilka chińskich marek samochodów, które mają to do siebie, że oferują jeden model. To na przykład Beijing, Forthing, Jaecoo czy Omoda. Oprócz tego mocną pozycję rynkową zdobył już MG należący do koncernu SAIC (choć realnie oferuje trzy modele), a BYD atakuje aż pięcioma modelami. Jednak wciąż wielu producentów chińskich nie „wynalazło” jeszcze Polski, lub po prostu na razie zbiera siły na dalszą ekspansję, zaczynając ją od krajów zachodnich. Oto kilka z nich, od tych najbardziej oryginalnych i niszowych aż do tych, które z pewnością prędzej czy później nas nawiedzą.
Chińczycy weszli do Włoch już lata temu z marką DR Motor i co najlepsze, nie tylko przetrwali, ale nawet rozszerzyli gamę aż do ośmiu modeli (!). Wszystkie z nich to klony samochodów chińskich marki Chery sprzedawane w bardzo atrakcyjnych cenach. Model 3.0 zaczyna się od 17 400 euro (73 430 zł), większy 5.0 jest zaledwie o 500 euro droższy. To zupełny nokaut, w tej cenie nie kupi się we Włoszech nawet Dacii. W gamie jest i malutkie auto elektryczne, ale kosztuje od 18 900 euro (79 760 zł), i pickup, i dwa duże SUV-y w wersji hybrydowej plug-in. Wszystkie auta DR Motor wyglądają niezbyt porywająco i w środku, i na zewnątrz, to taki motoryzacyjny odpowiednik Temu – ale pewnie w okresie gwarancji jeżdżą i działają. Czego chcieć więcej?
Marka spotykana (z rzadka) w Holandii i niektórych innych krajach Europy Zachodniej ma w ofercie dwa modele: U5 i U6. Nie jestem gotów zadeklarować, czy są to minivany, crossovery, czy może SUV-y, a może po prostu duże hatchbacki. Z cenami trochę poszaleli, bo najtańszy U5 kosztuje 172 800 zł w przeliczeniu z euro, a jedyne co może zaoferować, to silnik elektryczny o mocy 204 KM i zasięg ok. 410 km. Holendrzy, mimo przywiązania do oszczędności, wychodzą z salonu i idą po Teslę – niewiele droższą, dużo mocniejszą i o jeszcze większym zasięgu. O dziwo, większy i droższy model U6 przypominający wizualnie nowego Forda Capri ma silnik o mocy 218 KM, ale za to mniejszy zasięg. Aiways to marka z Chin, ale z rynku chińskiego się wycofała z powodu zbyt silnej konkurencji. W 2024 r. groziło jej bankructwo, została jednak przynajmniej tymczasowo uratowana pieniędzmi rządu chińskiego.
XPeng
XPeng śmiało poczyna sobie m.in. w Norwegii, a ich samochody są drogie, piękne i zachwycające. Ta marka nie bawi się w żadne małe autka, tanie crossoverki w stylu MG i inne przejawy motoryzacyjnej zwykłości. Oczywiście wszystkie XPengi są w pełni elektryczne, a osiągi czy zasięgi można nazwać wyłącznie imponującymi. Na przykład wielki sedan P7 do stu km/h rozpędza się w 4,1 s, a na jednym ładowaniu pokona nawet 576 km. SUV G9 jest jeszcze szybszy – setkę robi w 3,9 s. Ceny: G9 z napędem na tył kosztuje ok. 183 tys. zł, jeśli dołożymy AWD – 223,5 tys. zł. Jedyne 172 tys. zł przyjdzie zapłacić za P7 z napędem na cztery koła, co powinno wprawić Teslę w niepokój. W pierwszym półroczu 2024 r. model G9 był najchętniej kupowanym SUV-em w swoim segmencie w Norwegii z udziałem prawie 22 proc.
Podobnie jak XPeng, Nio nie próbuje konkurować z Dacią, tylko idzie od razu wyżej – w dodatku jest to jedyna chińska marka samochodów elektrycznych, która na poważnie poszła w temat możliwości wymiany akumulatora głównego na specjalnej stacji, dzięki czemu zamiast czasu ładowania mamy czas podmianki. Genialne, choć też trochę przerażające, bo nigdy nie znamy stanu akumulatora, który akurat nam się trafił. Nio oferowane jest w Niemczech czy Norwegii, nie ma go jednak we Francji czy krajach śródziemnomorskich. Niemiecka gama Nio obejmuje już sześć samochodów, wszystkie z napędem elektrycznym. Poza standardowymi SUV-ami i sedanami, Nio ma też coś wyjątkowego: elektryczne kombi o nazwie ET5. To zdecydowanie mój ulubiony pojazd w ich ofercie. Ma 560 km zasięgu WLTP, cztery sekundy do setki, 4,8 metra długości i kosztuje niebagatelne 47 500 euro (200 450 zł). A to i tak nie jest najdroższe Nio: duży SUV EL8 kosztuje... 350 tys. zł. Z jednej strony kibicuję Nio, że zamiesza w segmencie premium, z drugiej – popłynęli z tymi cenami...
Smart
Smart to obecnie marka chińska, chociaż dziwi mnie że przy tak niezłej rozpoznawalności w Europie nie decyduje się na szerszą ekspansję. Jej głównym udziałowcem jest grupa Geely, a siedzibą – miasto Ningbo, chociaż Mercedes wciąż zachowuje swoje udziały w tym przedsięwzięciu. Obecnie w ofercie ma tylko samochody elektryczne o mało porywających nazwach: #1, #3 i #5, przy czym ten ostatni nie ma jeszcze cennika, na razie zapowiedziano jedynie jego europejski debiut. Parę dni temu dowiedzieliśmy się, że duży crossover #5 otrzyma też odmianę plug-in hybrid.
Najtańszy Smart, tj. model #1 kosztuje od 36 990 euro na rynku niemieckim, co przekłada się na 156 100 zł. Ostatnio byłem w Niemczech w wakacje i przez 4 dni widziałem jedną sztukę. Jeśli nawet w Niemczech średnio im idzie, to w Polsce sprzedaż byłaby pewnie homeopatyczna.