Co to jest - białe, ciche i nie ruszy się z miejsca aż do wiosny? Elektryczny bus na Morskie Oko
Co za prezent pod choinkę dla wszystkich tych, którzy martwili się o losy koni obsługujących trasę na Morskie Oko. Właśnie przyjechały tam elektryczne busy, ale jest jeden problem - nie mogą jeździć.
To chyba najszybsze rozwiązanie problemu w dziejach naszego kraju. Wiosną na trasie do Morskiego Oka padł koń, a sieć obiegło nagranie, na którym widać jak góral uderza konia dłonią w pysk. Podniosły się głosy oburzenia, widzieliśmy nagłówki, które nawoływały do poprawy sytuacji koni, wśród komentatorów pojawiały się pomysły rozwiązania sprawy góralskiej, w tym radykalny, który zakładał bombardowanie Zakopanego. W sprawę zamieszali się absolutnie wszyscy - media, działacze, politycy, każdy wyczuł gorący temat. Postanowiono zastąpić konie elektrycznymi busami. Tak swoją drogą - dowiedziałem się później, że zachowanie górala było prawidłowe - trzeba jak najszybciej ocucić konia, żeby nie doprowadzić do tragedii.
Cóż to była za saga. Testowano kilka różnych rozwiązań, miałem wręcz wrażenie, że niczym innym się w tym kraju tak nie zajęto, jak końmi w Zakopanem. Po testach udało się odpowiedzieć na pytanie, jaka konfiguracja będzie najlepsza, więc ogłoszono przetarg i do Tatrzańskiego Parku Narodowego trafiły cztery elektryczne busy za kwotę 3,2 mln zł. Zapytacie, a cóż to są za busy, że kosztują 800 tys. zł i to za każdy, a nie łącznie, ale nie mam pojęcia. Zapewne to busy, które niosą na barkach ciężar marży.
Każdy z nich ma elektryczną windę dla osób niepełnosprawnych, posiada 19 miejsc siedzących i trzy stojące. Według TPN powinny wyjechać na trasę na przełomie kwietnia i maja 2025 r. I tu pojawia się problem.
Busy na Morskie Oko nie mogą jeździć, bo nie pozwala na to góralska tradycja
Starosta tatrzański, burmistrz Zakopanego oraz wójtowie Bukowiny Tatrzańskiej, Poronina, Kościeliska i Białego Dunajca sprzeciwiają się wprowadzeniu elektrycznych busów do Morskie Oko. Ten pierwszy w rozmowie z PAP mówi:
„Nie ma możliwości uruchomienia regularnych kursów na tej drodze. Odbyło się już wstępne spotkanie w tej sprawie z dyrekcją Tatrzańskiego Parku Narodowego, gdzie przedstawiono pomysł na program edukacyjny związany z tymi busami, ale nie ma tu mowy o regularnej linii” – dodał starosta.
Andrzej Skupień dla PAP
O co chodzi? Rzekomo o brak konsultacji ministry klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski z przedstawicielami samorządów, ale wszyscy wiemy jaki jest prawdziwy powód - dudki. Fiakrzy bronią swoich interesów, bo według rożnych źródeł są w stanie zarobić nawet 200 tys. zł rocznie na kursach i to też przy ostrożnych założeniach. A że świat w Zakopanem i okolicach jest mały, to każdy zna każdego i co tu będzie jakaś ministra z Warszawy pozbawiać rodziny zarobku. Niedoczekanie. I tak się żyje pomału w tym kraju, gdzie wszystko zależy teraz od decyzji starosty, bo konieczność uzyskiwania jednorazowych zezwoleń na wjazd na Morskie Oko zabije sensowność elektrycznych busów. Hej!
Więcej o Morskim Oku przeczytacie w:
- Do Morskiego Oka pojedziecie nowym środkiem transportu. Czy konie zostaną Zakopane?
- Oto rzecz brzydsza niż koń. Ten bus będzie kursował do Morskiego Oka
- Do jeziora Morskie Oko pojedzie chiński wynalazek. Najpierw pomęczą go testami
- Nowe testy nad Morskim Okiem. Tym razem brzydki, polski elektryczny busik denerwuje górali
- Konie dostaną wtyczkę, znowu. W drodze nad Morskie Oko wspomoże je elektryczny napęd
- Koniec testów busa na Morskie Oko. Wykazano dwa dziwne problemy