Nowe testy nad Morskim Okiem. Tym razem brzydki, polski elektryczny busik denerwuje górali
Mogło wydawać się wam, że na froncie walki z góralami i ich tradycją używania koni na trasie o Morskiego Oka zapanował rozejm, ale to złudzenie. Swoje testy rozpoczął właśnie polski elektryczny busik, który jak się okazuje - jest całkiem niezły.
Ostatnio informowaliśmy o zakończeniu testów pierwszego elektrycznego busika, który miał wyręczyć konie w ciężkiej trasie na Morskie Oko. Okazały się sukcesem, ale uwidoczniły kilka wad - cichy napęd miał być problemem na zatłoczonej trasie, a jedno miejsce dla osób niepełnosprawnych to zbyt mało, żeby busik był rozwiązaniem wszystkich problemów. Wbrew pozorom zasięg i czas ładowanie nie były żadną przeszkodą. Jednak jest jeszcze jedna rzecz, którą busik robił źle - niszczył tradycję. W prasie pojawiły się liczne wypowiedzi górali, którzy nazywali to wymysłem, zamachem na świętość i ciosem prosto w serce Tatr. Z drugiej strony, jeżeli jakieś działania denerwują górali, to znak, że są to dobre działania i należy je zintensyfikować.
I to właśnie się dzieje w stolicy Tatr. Na nic zdały się góralskie łzy, które spływają po asfalcie wiodącym na Morskie Oko, poseł Litewka ze swoimi wyborcami jest bezlitosny i pokazuje kolejne szpile, które przeszyją góralskie serca.
Polski bus elektryczny, a raczej VAN jest brzydki
Przypomina trochę Dartha Vadera, ale jeżeli ma zdenerwować górali, to nie musi mieć dobrej aparycji. Według posła E-Van przebył trasę na Morskie Oko 6 razy i stracił raptem 20 proc. poziomu naładowania. To bardzo dobry wynik, ale najlepsze jest to, że ten samochód to polska produkcja firmy Innovation AG S.A. Posiada silnik o mocy 160 kW, akumulator o pojemności 105 kWh, system kamer 360 stopni, które monitorują sytuacje wokół pojazdu. Pojazd przechodzi ciągle procedurę homologacyjną, ale wszystko wskazuje na to, że wkrótce ją zakończy. Nazywa się Evan, co jest nawet słodkie. Pomalowałbym go w góralskie barwy i woził ludzi jakby jutra miało nie być.
Ale mniej słodkie jest coś innego - firma stara się o wsparcie z KPO na rozwój elektromobilności, czyli o te same pieniądze, co Izera, tylko Evan jest jeżdżący, a za denerwowanie górali będzie miał kilka dodatkowych punktów. Jeżeli to ja miałbym decydować, to już w tym momencie poszłaby pierwsza transza.
Niestety nie pokażę wam więcej zdjęć z trasy na Morskie Oko, bo nie mam do nich praw, ale wejdźcie sobie w osadzony post posła Litewki, a w komentarzach zobaczycie więcej fotek.
Więcej o przygodach z Morskim Okiem znajdziecie w: