Wojna na układy elektryczne właśnie zaczyna się rozkręcać. Do gry wchodzi BMW X5 na wodór
BMW zaprezentowało X5 na wodór. To owoc współpracy z Toyotą, która już od dawna pracuje nad ogniwami paliwowymi. Kto wie, może to jest właściwa droga do elektryfikacji motoryzacji?
Nie ustaje spór na temat tego czy lepszym rozwiązaniem jest klasyczny samochód elektryczny czy samochód elektryczny z ogniwami paliwowymi. W ten drugi typ na przekór rynkowym trendom mocno inwestuje Toyota. Jej flagowy Mirai właśnie doczekał się drugiej generacji. Niektórzy twierdzą, że warto podążać drogą wytyczoną przez japońskiego producenta, bo to właśnie on kilkanaście lat temu zainwestował w napędy hybrydowe, dzięki czemu dzisiaj może pochwalić się ich świetnymi wynikami sprzedażowymi. Nie musi wykonywać nerwowych ruchów żeby spełnić normy emisji spalin, nie musi ciąć silników w gamie. Próby z wodorem podejmował Mercedes. Wodorowym egzemplarzem GLC jeździł Adam. Jednak niemiecki producent porzucił rozwój ogniw paliwowych w samochodach osobowych, bo uznał że lepiej sprawdzą się w samochodach ciężarowych. Tymczasem BMW pokazało X5 na wodór.
To nie jest pierwsza przygoda bawarskiego producenta z wodorem
BMW eksperymentowało z wodorem na początku lat 2000. Pierwszy prototyp powstał w oparciu o wspaniałą serię 7 typoszeregu E38. Żeby było ciekawiej pod maską znajdował się spalinowy silnik V12 o pojemności 5,4 l, przystosowany do spalania wodoru i benzyny. Auto miało dwa wlewy paliwa – jeden od wodoru, a drugi od benzyny. Silnik miał iście amerykańską moc – zaledwie 204 KM. Kolejny prototyp powstał w oparciu o model E65. Nosił oznaczenie 745h, za napęd odpowiadał silnik V8 o pojemności 4,4 l i mocy 187 KM również przystosowany do spalania wodoru. Ostatnią serią 7 na wodór był model Hydrogen 7 oparty na poliftowej E65. Za napęd ponownie odpowiadał silnik V12 tym razem o pojemności 6 l i mocy 260 KM. Miał już przyzwoite osiągi, ale niestety nigdy nie wszedł do produkcji. To był telegraficzny skrót, bo wodorowe serie 7 to zdecydowanie temat na osobny wpis. BMW przypomniało sobie o wodorze po kilkunastu latach. Tym razem postanowiło jednak skorzystać z ogniw paliwowych.
BMW X5 na wodór zadebiutuje w przyszłym roku
Jego pełna nazwa to BMW i Hydrogen NEXT. Co ciekawe – to kolejny owoc współpracy Toyoty i BMW. Z przodu auta umieszczono układ z ogniwami paliwowymi, które mogą dostarczyć 170 KM mocy. Idąc w kierunku tyłu za ogniwami paliwowymi znajdziemy dwa zbiorniki, w których mieści się 6 kg wodoru pod ciśnieniem 700 barów. Jego uzupełnienie ma trwać maksymalnie 4 minuty. Z tyłu znajduje się silnik elektryczny znany z iX3. Układ zastosowany w X5 na wodór jest w stanie łącznie wygenerować 374 KM mocy. BMW deklaruje, że auto zasilane wodorem będzie miało zasięg bardzo zbliżony do benzynowej wersji X5. Powstanie krótka seria, która będzie pełniła role promocyjną. Dokładnie tak jak 20 lat temu. Tylko wtedy po skończeniu trasy promocyjnej E38 na wodór zniszczono wszystkie egzemplarze poza jednym, który zostawiono na pamiątkę. Może tym razem los będzie łaskawszy.
Znak czasów – pionowe zdjęcie prasowe:
Niestety BMW X5 na wodór to tylko pokaz możliwości technologicznych producenta. BMW w komunikacie prasowym stwierdziło, że ze względu na kulejącą infrastrukturę wodorową, a w zasadzie jej praktyczny brak, auta na wodór trafią do oferty producenta dopiero w drugiej połowie obecnej dekady. Bawarczycy maja nadzieję, że do tego czasu Unia Europejska zainwestuje odpowiednie środki w rozwój infrastruktury. W międzyczasie liczą na to, że również inne rynki będą inwestować w produkcję i tankowanie wodoru. BMW i Hydrogen NEXT to całkiem sprytny ruch ze strony Bawarczyków. Pokazuje, że mają gotową technologię, ale nie zamierzają jej jeszcze wprowadzać, bo wolą poczekać i zobaczyć skąd wieje wiatr. Wtedy w zależności od światowych trendów, skupią się albo na elektrykach, albo na pojazdach z ogniwami wodorowymi lub na hybrydach plug in. Tak czy inaczej będą mogli nadal zarabiać na swoich autach.