Prezydent Biden zapowiedział wymianę federalnych samochodów na całkowicie elektryczne
Prezydent Joe Biden chce żeby amerykański rząd federalny i jego poszczególne instytucje miały na stanie wyłącznie samochody elektryczne wyprodukowane w Ameryce. Producenci płaczą ze szczęścia na myśl o morzu pieniędzy.
Prezydent Joe Biden jest kojarzony z ekologicznym podejściem do motoryzacji. Pomimo tego, że sam jest właścicielem wspaniałej Corvetty Stingray z 1967 roku, z silnikiem V8 o pojemności 5,4 l oraz mocy 350 KM, to w swojej kampanii podkreślał konieczność odejścia od samochodów z silnikiem spalinowym na rzecz samochodów elektrycznych. Joe Biden funkcję prezydenta pełni od kilku dni, ale już teraz dał się poznać z tego, że prężnie realizuje postulaty kampanii prezydenckiej. Właśnie podpisał akt, który ma ogromne znaczenie dla rozwoju elektryków w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Producenci mogą już zacierać ręce z zadowolenia, bo będą musieli dostarczyć ponad 600 tysięcy samochodów elektrycznych na potrzeby rządu.
Pod tym adresem jest dostępne pełny zapis konferencji prezydenta Bidena. Warto obejrzeć, żeby mieć obraz jak powinien przemawiać polityk z charyzmą.
Biden chce, żeby samochody elektryczne były podstawą federalnej floty samochodowej
Federalna flota pomimo tego, że jej nazwa brzmi jak z serialu Star Trek, składa się z samochodów spalinowych. To moloch obejmujący 645 tysięcy aut. Obejmuje zarówno samochody cywilne, usługowe jak i pojazdy agencji militarnych. Zgodnie z wykazem pojazdów udostępnionym przez rząd federalny, składa się na nią 412 tysięcy ciężarówek, które obejmują między innymi pickupy, samochody dostawcze oraz ciągniki siodłowe. Ponadto flota obejmuje 224 tysiące aut osobowych oraz 8 tysięcy innych pojazdów w rodzaju karetek czy małych busów. Nic dziwnego, że jej wymiana będzie kosztować majątek, a producenci będą musieli zwiększyć zatrudnienie żeby dostarczyć samochody. Prezydent zapowiedział, że chce żeby samochody powstały w Ameryce, żeby budował je amerykański robotnik. Taki impuls jest potrzebny ponieważ w związku z epidemią koronawirusa pracę w sektorze motoryzacyjnym straciło ponad 500 tysięcy Amerykanów. Rządowe zamówienie to dla nich szansa na powrót do normalności.
Prezydent Joe Biden zmienił procent zawartości Ameryki w amerykańskim produkcie. W USA obowiązuje akt prawny o nazwie „Buy American”. Chroni on interesy amerykańskich producentów oraz pracowników. Zgodnie z tym aktem, żeby ubiegać się o rządowe zamówienie produkt musi mieć w sobie określoną zawartość procentową komponentów. Obecnie jest to 50 proc. Akt podpisany przez Bidena nie zmienia zawartości procentowej, ale nakłada dodatkowe wymogi np. liczba nowych miejsc pracy utworzona przy produkcji. Dodatkowo szef Departamentu Transportu zapowiedział, że rząd wybuduje pół miliona stacji do ładowania samochodów elektrycznych. Producenci samochodowi zareagowali entuzjastycznie. W końcu każdy z nich pracuje nad samochodem elektrycznym. Niestety Biden nie podał okresu w jakim ma być dokonana wymiana.
Jakie samochody elektryczne będzie miał do wyboru Joe Biden?
Oczywistym kandydatem wydaje się Tesla. Jest amerykańska, jest duża, ma odpowiedni marketing oraz posiada jedną z fabryk w Stanach Zjednoczonych. Niestety będzie w stanie obsłużyć wyłącznie samochody osobowe i do tego tylko nielicznych agencji. Nadal nie wprowadziła na rynek Cybertrucka, a ciężarówka elektryczna to pieśń odległej przyszłości. Jej konkurentem może być Ford ze swoim Mustangiem Mach- E. Agencje wojskowe mogą być obsługiwane przez elektrycznego Hummera. Agencje rządowe kojarzą się z wielkimi czarnymi SUV-ami, więc będą musiały poczekać aż swoje dzieło zaprezentuje Cadillac. Tylko co z listonoszami i karetkami? Chyba będą musieli poczekać na ciężarówkę Riviana, albo na rower ambulans. W końcu żadna dobra rewolucja nie obyła się bez ofiar.