REKLAMA

Ford wreszcie pozwolił obejrzeć Mustanga Mach-E. Ten wóz to trolling na wielu poziomach

Jak zdenerwować fanów „prawdziwej motoryzacji”? Wystarczy nadać elektrycznemu SUV-owi któreś z legendarnych imion, a do środka wpakować gigantyczny ekran. Oto Ford Mustang Mach-E. Widziałem go na żywo.

ford mustang mach e premiera
REKLAMA
REKLAMA

„Najpierw zniszczyli nazwę Eclipse, a teraz wzięli się za Mustanga” – wyczytałem na którejś z facebookowych grup miłośników samochodów. „Oni” to zarządcy współczesnych koncernów samochodowych. Chciwi, bezduszni i owładnięci ekologicznymi normami. Kiedyś było przecież zupełnie inaczej. I wtedy wjeżdża Ford Mustang Fox Body z silnikiem o mocy 88 KM.

Doceniam ten ruch marki Ford

ford mustang mach e premiera

Elektryczny SUV uosabia wszystkie lęki i koszmary wyznawców „starej, dobrej motoryzacji”. Ford zbudował więc taki model i nakleił na niego znaczek z galopującym koniem. Nic tak nie symbolizuje samochodowego „kiedyś to było” jak nazwa Mustang. To piękny trolling i świetne posunięcie marketingowe w jednym.

Podobno w Fordzie do ostatniej chwili niektórzy mieli wątpliwości, czy nie jest to jednak krok za daleko. W końcu dali się przekonać, ale to oznaczało, że poprzedni projekt elektrycznego SUV-a musiał trafić do kosza. Był podobno zbyt mało wyrazisty stylistycznie, a pierwszy Ford zaprojektowany od zera jako model elektryczny i wóz noszący nazwę Mustang, musiał wyglądać efektownie. Warunkiem było też osiągnięcie odpowiednio dużego zasięgu. W końcu Mustang kojarzy się z wolnością. Ładna historia, prawda?

ford mustang mach e premiera

Czy Ford Mustang Mach-E rzeczywiście wygląda efektownie?

Zobaczyłem ten samochód na żywo w dość specyficznych warunkach, czyli w studiu fotograficznym. W okolicy nie stały żadne inne auta, no i na białym tle trudno o punkty odniesienia. Efekt? Ford Mustang Mach-E wydał mi się strasznie wielki. Na tyle, że gdy usłyszałem, ile naprawdę ma długości (4,71 m, czyli mniej np. od Edge’a), byłem zdziwiony. Ale punkt za „efektowność” zdążyłem przyznać.

Przepraszam za tak gustowne nakładki na obuwie, kazali mi założyć.

Czy Mach-E przypomina spalinowego imiennika? Na szczęście niezbyt mocno, bo efekt Mustanga na szczudłach mógłby być groteskowy. Ale może kolejny „zwykły” Mustang – o ile powstanie – będzie przypominać Mach-E? Zobaczymy. Jak na razie, nawiązania stylistyczne widać głównie z tyłu: mowa o lampach. Te przednie też są trochę podobne. Wyszło nieźle. Ciekawe, czy wszyscy klienci to zauważą.

Na żywo dobre wrażenie robi też opadająca linia dachu. Obrysówek w europejskiej wersji produkcyjnej nie będzie. Egzemplarz pokazowy pochodzi z USA. Brak widocznych klamek sprawia, że Mach-E nadal wygląda jak prototyp.

ford mustang mach e premiera

Jak się wchodzi do Mustanga Mach-E?

Ford podkreśla, że Mustang Mach-E to pierwszy model marki, w którym zamiast kluczyka można użyć telefonu. Wóz wyczuje, co nosimy w kieszeni i gdy tylko podejdziemy, odrygluje zamki. Można też pozostać przy klasycznym kluczu. Aby otworzyć drzwi, należy wcisnąć guzik na słupku. Odpowiedni znajduje się przy każdych „wrotach” do Forda, z przodu i z tyłu. Drzwi delikatnie wtedy odskoczą. Aby je całkowicie otworzyć, trzeba pociągnąć za mini-klamkę na słupku.

ford mustang mach e premiera

Co zrobić, jeśli zostawiliśmy kluczyk w domu, a smartfon zdążył nam się po drodze rozładować albo rozbić? Wtedy z pomocą przybywa zapomniane rozwiązanie, które pamiętam ze starych aut sprowadzonych z USA do Polski. Chodzi o otwieranie drzwi kodem. Tyle że zamiast przyczepionego do drzwi panelu z cyferkami rodem z walizki tutaj zagościła nowoczesność. Cyfry wyświetlają się na słupku i znikają, gdy nikt nie włącza tej funkcji.

ford mustang mach e premiera

Weszliśmy do środka. Od razu widać kolejną rzecz, która niektórych drażni

Czy jest coś, czego miłośnicy klasycznej motoryzacji nie znoszą jeszcze bardziej od SUV-ów? Owszem. Nie cierpią wielkich wyświetlaczy dotykowych. A ten tutaj ma aż 15,5 cala, czyli więcej niż ekran w moim laptopie. Jest gigantyczny, jakby ktoś wyniósł go z wystawy sklepu RTV w galerii handlowej.

Olbrzymi (zaraz zabraknie mi określeń, zostało jeszcze „gargantuiczny” i „monstrualny”), pionowo ustawiony ekran w aucie elektrycznym – czy coś wam to przypomina? Oczywiście. Osoby, które przesiądą się do Mustanga Mach-E z Tesli (z czego Ford byłby bardzo zadowolony) poczują się jak w domu.

ford mustang mach e premiera

O ile jednak w Tesli nawet obsługę wycieraczek i odczyt prędkości rozwiązano na monitorze centralnym, Ford podszedł do tematu bardziej klasycznie – i dobrze. Prędkość, zasięg i inne podstawowe dane wyświetlają się na podłużnym wyświetlaczu za kierownicą (head-up: brak). Jest też zwyczajne pokrętło do głośności, ciekawie wyrastające z ekranu.

Ford Mustang Mach-E dostał zupełnie nowy system multimedialny Sync

To oznacza, że klikanie w ekran może zaowocować zmianą ponad 80 ustawień różnych elementów samochodu. Nie trzeba zresztą klikać, bo Ford ma doskonale rozpoznawać mowę, również tę potoczną. Sync podobno potrafi się też „uczyć” zachowań kierowcy „aby we właściwym czasie przedstawić właściwe sugestie dotyczące nawigacji i komunikacji”. Tego nie sprawdziłem, bo nie miałem okazji jechać Mach-E. Mogę tylko powiedzieć, że wielki ekran jest bardzo wygodny w użyciu… na postoju. Czy nie odwraca uwagi w czasie jazdy? Przekonam się.

Ford Mustang Mach-E ma mnóstwo miejsca we wnętrzu

Z tyłu – mimo opadającej linii dachu – nie brakuje miejsca na głowę, a z podłogi nie wyrasta żaden uskok ani tunel. Bagażnik z tyłu ma 402 litry pojemności, ale wydaje się większy. Ford Mustang Mach-E ma jeszcze drugi kufer.

Aby go zobaczyć, trzeba otworzyć Mach-Ę

Po jej otwarciu najpierw wymyka nam się głośne „Gdzie jest silnik??!”, a po chwili – gdy przypomnimy sobie, że to auto elektryczne – można się przyjrzeć dodatkowej przestrzeni bagażowej. Mniejszy bagażnik z przodu jest podzielony na schowki. Razem: 100 litrów pojemności.

Ford Mustang Mach-E: silniki

W historii, Mustang mógł mieć o wiele mniej niż 100 KM i osiągi popsutego skutera, ale obecnie ta nazwa kojarzy się ze świetnym przyspieszeniem, więc Mach-E musi być mocniejszy od amerykańskiego wrestlera żywiącego się poczwórnymi hamburgerami. W wersji wege, bo to auto elektryczne.

Najsłabszy Mustang na prąd ma 269 KM i osiąga 100 km/h w 6,2 s. Jeśli wybierzemy większy akumulator, moc urośnie do 294 KM. Mówimy tu o wersji z napędem na tył. Odmiana AWD może mieć nawet 351 KM i rozpędzać się do 100 km/h w 5,1 s.

Wersja GT oznacza AWD i duży akumulator w standardzie. Moc: 487 KM. Od zera do setki w 3,7 s. Największe wrażenie robi moment obrotowy. To dostępne niemal od razu, monstrualne niczym ekran centralny na kokpicie, 860 niutonometrów. Zasięg w topowej odmianie ma sięgać nawet 600 kilometrów. To na pewno więcej niż przejedzie na jednym tankowaniu spalinowy Mustang V8. Najmocniejsza wersja jest też od niego szybsza.

Ford Mustang Mach-E: ceny

Tego, ile Ford będzie kosztował na naszym rynku, jeszcze nie wiemy. Auto wkrótce trafi do salonów, ale rozmowy w sprawie polskiego cennika nadal się toczą. W Niemczech bazową wersję wyceniono na 45 718 euro, co w przeliczeniu daje niewiele ponad 200 tysięcy złotych – tyle że tamtejsze podatki i dopłaty dla „elektryków” są zupełnie inne niż nad Wisłą.

REKLAMA

Czy Ford Mustang Mach-E będzie przebojem? Chyba trudno używać tego słowa w odniesieniu do tak niszowego modelu. Niezależnie od jego wyników sprzedaży (im lepsze będą, tym dłużej Ford będzie mógł produkować spalinowego Mustanga V8), doceniam, że jest perfekcyjną maszyną do denerwowania fanów „prawdziwej” motoryzacji. Ciekawe, co by powiedzieli po przejażdżce najmocniejszą wersją. I ciekawe, czy Mach-E potrafi emitować z głośników dźwięk widlastej ósemki. Mam nadzieję, że tak.

ford mustang mach e premiera
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA