Rivian utonie w forsie - Amazon zamówił 100 tys. elektrycznych dostawczaków
Jeff Bezos wkręcił się w dekarbonizację swojego biznesu. I wyda na nią mnóstwo pieniędzy.
Rivian - amerykańska firma, którą możecie kojarzyć z pick-upa, który przeciągnął red. Koziara na elektryczną stronę mocy jeszcze zanim ten wsiadł do Tesli - ma do końca 2030 r. wyprodukować dla Amazona 100 tysięcy dostawczaków. To ciekawe szczególnie dlatego, że dotąd Rivian nie rozpoczął jeszcze produkcji czegokolwiek - ciągle pracuje nad egzemplarzami koncepcyjnymi.
Ale wygląda na to, że ktoś tam ma dobry plan na biznes, bo Rivian pozyskał już od inwestorów prawie 2 miliardy dolarów.
Do grona kibiców tej firmy dołączył Dave Clark - wiceprezes Amazona. Na Twitterze napisał, że pierwsze ze 100 tys. dostawczaków wyjadą na ulice już w 2021 r. Do 2022 r. Amazon chce mieć ich już 10 tys., a pozostałe 90 tys. - do 2030 r. Amerykanie wyliczyli, że mając te 10 tys. aut do 2030 r. będą w stanie oszczędzić środowisku emisji 4 milionów ton dwutlenku węgla. A do 2040 r. cała firma ma być neutralna pod względem emisji dwutlenku węgla.
O samych samochodach nie wiadomo właściwie nic.
Amazon pokazał wizualizacje, na których widać wyoblone vany z napisem „powered by Rivian”. Zgadujemy, że będą to samochody na platformie Riviana, zbudowane dokładnie według potrzeb Amazona.
Ani Amazon ani Rivian nie podali jeszcze żadnych szczegółów technicznych. Można się jednak domyślać, że skoro Amazon już poinformował o swoich planach zakupowych, to wszystko mają dawno ustalone, a samochody będą naprawdę przydatne w biznesie - pod względem możliwości załadunkowych i zasięgu.
Jeśli, ostrożnie licząc, jeden elektryczny dostawczak będzie kosztował 40 tys. dolarów, to Rivian przyjmie zastrzyk 4 miliardów dolarów i będzie miał zajęcie na kolejne 10 lat. Ale biorąc pod uwagę plany produkcyjne firmy, które zakładają produkcję 50-60 tys. aut rocznie do 2025 r., a pełną moc produkcyjną swoich obiektów w Illinois Rivian szacuje na 350 tys. aut rocznie, Amazon nie będzie jedynym klientem firmy.
Swoją drogą, Muskowi przeszedł koło nosa gruby interes.
Gdyby zamiast obiecywaniem gruszek na wierzbie na twitterze i wydmuszkami Modelu S na Nurburgringu zajął się pracami nad swoim dostawczakiem, być może auta Amazona miałyby z boku napis „powered by Tesla”.