REKLAMA

Relacja ze zlotu youngtimerów w 2044 r. Wiadomość z przyszłości

Jest 24 października 2044 r. Nadaję dla was prosto z zakończenia sezonu Youngtimer Warsaw.

zlot samochodów zabytkowych
REKLAMA
REKLAMA

Wchodząc na teren lotniska Bemowo jak zawsze nie mogę się nadziwić, że jeszcze nie zostało przejęte i zabudowane blokami. Ziemia tak blisko centrum jest wręcz bezcenna, granice Wielkiej Warszawy dawno już sięgają za dawne Łomianki na północy, na południu mało kto już pamięta, że Piaseczno kiedyś nie było dzielnicą.

Po drodze mijam długi sznur klasycznych samochodów, w tym mnóstwo z tradycyjnym napędem spalinowym. Organizatorom udało się wynegocjować specjalny korytarz w strefie czystego powietrza by uczestnicy mogli dojechać na miejsce. Ograniczenia wjazdu dla spalinówek oczywiście nic nie dały, powietrze w Warszawie jest tragiczne, klimat ciągle się ociepla, ale przynajmniej mogę cieszyć się pięknym słońcem pod koniec października.

Zaczynamy zwiedzanie.

Jak zawsze podczas zakończeń sezonu długa kolejka do wjazdu to jedynie preludium. Na sporej płycie lotniska stoją setki aut. Jako pierwsze dostrzegam Tesle. Kilka z nich jest poobijanych i pordzewiałych, widać szpachlę i niewprawne naprawy tu i tam. Nic dziwnego, dostęp do części do starszych modeli jest tragiczny. Właściciele robią co mogą, a złej jakości fabryczne powłoki lakiernicze nie ułatwiają im zadania.

O czym rozmawiają kierowcy klasycznych Tesli? Jeden pokazuje reszcie jak przerobił swój model 3 na otwieranie z kluczyka, rozwiązując problem łamiących się kart i awarii czytnika w słupku. Inny entuzjastycznie tłumaczy młodszemu koledze gdzie wymienią mu zużyte pamięci bez kupowania całego systemu Infotainmentu. Zamiast podawać adres opisuje drogę, wspomina coś o figurze i skręcaniu w lewo. Nieopodal przy modelu X trzech panów nie może przestać się zachwycać jakie fajne opcje ma piracka wersja softu sterującego autem. Kawałek dalej przy modelu rozmawia dwóch gości:

-...wyje mi to strasznie, a w serwisie powiedzieli, że nie mają i nie będą mieli. Nie wiem co robić.
-Pojedź do rolniczego i poproś o łożysko 3721. Serio, pasuje idealnie.

Idziemy dalej

Jak na każdym zlocie znajduję cały szpaler Mercedesów, od lat królów polskiej sceny youngtimerów. Dominuje klasa A W176. Właściciele dumnie podnieśli maski, by wszyscy mogli podziwiać potężne diesle 1.5 produkcji Renault. Tu i tam widać zaawansowaną korozję, ale i tak od strony grupki właścicieli wyłapuję strzępek rozmowy:

- No co Ty, mordo, mój Mercedes nie gnije!

Ach, to sakramentalne zdanie każdego mercedesiarza. Podobno gadają tak odkąd założono w Polsce pierwszy klub marki ze Stuttgartu. Oprócz W176 gdzieniegdzie pojawia się klasa C W204. Głównie w bazowych wersjach. Przechodzę obok żywo gestykulujących właścicieli i wyłapuję fragment rozmowy:

- ...i gość mi mówi, że tu wszystkie filtry do wymiany i jeszcze jakieś ustrojstwa przy silniku, wiesz, te od spełniania norm eminen… emana…. emi… No wiesz, te żeby mniej smrodzić. No i mówi mi, że to kosztuje 3 tys. zł, złodziej jeden!
- Nie słuchaj go, bzdury gada. Ja ci powiem jak to naprawić za dwie stówki. Musisz tylko te czujniki zastąpić…

Pewne rzeczy się nie zmieniają.

Przechodzę dalej i widzę sektor obstawiony przez BMW, głównie serii 3 z generacji F30. W większości oczywiście obniżone, z rzucającymi się w oczy niefabrycznymi felgami. Oryginalność? A kogo to obchodzi. Ma być nisko, szeroko i z Mpakietem. Obok kilku prawdziwych eMek stoją grupki zachwyconych młodych chłopaczków. Gdzieś dalej trwa kłótnia o to jaki rozmiar przedniego grilla jest najlepszy.

Także rejon zajęty przez auta marki Citroen wita mnie znajomym zjawiskiem. Z daleka można usłyszeć ostrą kłótnie. Kością niezgody okazuje się stwierdzenie który model to był ostatni prawdziwy Citroen - C5 z zawieszeniem hydropneumatycznym czy przedliftowy C4 Cactus. Jedyny punkt wspólny, jaki udało się wypracować, to szkalowanie wszystkiego co wyprodukowano później.

A tam dalej? To chyba UAZ Buchanka. Nikogo nie interesuje. Przecież nadal je produkują.

Znowu Niemcy.

Sektor VAG. Duży i nudny. Tam jakiś banner klubu NIEZNISZCZALNA OCTAVIA I, gdzieś w rogu schowane wczesne ID.3. Mało kto chce przyznać elektrycznemu VW miano youngtimera, przecież ciągle pełno tego na ulicach. Gdzieś dalej słyszę jak na widok Audi jakiś skodziarz krzyczy „4 zera, piąte za kierownicą!”. Ktoś przyjechał zelektryfikowanym garbusem, ale wszyscy patrzą na niego z pogardą. „Co za biedak, nie było stać na oryginał to kupił jakiegoś kundla z czasów dziwnej mody." Gdzie indziej otwarta maska, poważna rozmowa:

-No tak, to TSI, ale czy to już to poprawione?

Skoro już mowa o autach niemieckich, to nie widzę nigdzie Opli. Nadal nikt ich nie lubi. Obok mnie przejeżdżają Polonez Caro Plus i Daewoo Lanos. Nikt się nie śmieje. To już oldtimery.

Klasyki z odległych krajów.

Trafiam w rejon gdzie stoją auta japońskie. Miłośnicy Mazd psioczą jak to trudno znaleźć fachowców od wczesnych silników Skyactiv X. Nieopodal stoją hybrydowe Toyoty, ich właściciele umyślnie zaparkowali dalej od reszty. To panowie w słusznym wieku, którzy nie chcą mieszać się z tłumem. Są zbyt zajęci debatą o wspaniałości Toyoty jako prekursora napędów hybrydowych. Rejon okupowany przez Nissany jest niewielki, ale królują w nim drożejące obecnie Juke'i pierwszej generacji.

Nagle zapada cisza, wszyscy stają jak wryci. Jedzie Mazda 6 pierwszej generacji bez rdzy. Kierowca spokojnie parkuje, ale wokoło słychać tylko dźwięk jego silnika MZR-CD i opadających szczęk. Skąd on ją wytrzasnął? Przecież wszystkie dawno się złamały.

Hondy, gdzie są Hondy? Ach, tutaj. Kilka Civiców z naklejkami „pokaż ciastko dam ci jeansy" i zbyt głośnymi wydechami oraz rarytas - jeden z ostatnich europejskich Accordów. Ledwo je widać zza szpaleru czapek z płaskim daszkiem.

Obrzeża.

Nadal nie mogę znaleźć amcarów. Chwila, chyba widzę. Tak, tam. Ostatnie europejskie Mustangi i otaczający je fani, narzekający jak to kiedyś były czasy, a teraz już nie ma czasów. Poza tym stoi obowiązkowy lowrider i 2 duże pickupy z połyskującymi emblematami HEMI i napisami „No replacement for displacement".

Idę dalej i docieram do najodleglejszych zakątków zlotu. Nadal nie widać żadnych Peugeotów ani Renault. Jest tylko kilka Dacii Duster, lubianych przez 18 i 19-letnich miłośników youngtimerów. Dzięki niskim cenom są najbardziej przystępne dla młodzieży. Rumuńsko-francuskie auta są całe w naklejkach z logami firm z epoki, których dziś już nie ma na polskim rynku. Napisy Lotos i Tesco dumnie zdobią szyby Dusterów.

Zapytacie co z włoskimi autami? Znajdzie się kilka 500 oraz dwie Multiple, które obecnie są już bardzo drogie. Widzę też jedną Alfę Romeo Giulię. Na tym koniec włoszczyzny

Starczy na dziś.

Wygląda na to, że widziałem już większość zlotu. Zero zaskoczeń, prawie taki sam skład jak co roku. Nie chce mi się szukać pojedynczych smaczków, nic więcej mnie nie zwali z nóg, nawet to Alpine A110 tam w rogu. Zdrowa Mazda 6 pierwszej generacji i tak pozamiatała wszystkich. Pora zakończyć transmisję.

REKLAMA

Niniejszy wpis to transkrypcja wiadomości głosowej wyłapanej przez sondę InSight przebywającą na Marsie. Według rosyjskich naukowców transmisję z przyszłości udało się wyłapać dzięki anomalii w czasoprzestrzeni.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA