Poniedziałkowy niewykonalny przegląd ofert: kompakt, automat, pod LPG, do 20 tys. zł
Mój kolega zarzucił mi niewykonalny temat: samochód do 20 tys. zł, dobry pod instalację LPG, maksymalnie kompaktowy (żadne duże sedany) i z automatyczną skrzynią biegów. Nie ma takich aut, odpowiedziałem mu od razu. Ale postanowiłem poszukać.
Takich rzeczy po prostu nie ma. Może są, ale w Stanach Zjednoczonych, a w Europie ze świecą szukać tak nietypowej konfiguracji. Kompaktowy wóz „pod LPG” za 20 tys. zł znajdziemy bez problemu, ze skrzynią ręczną. Duży wóz z automatem w tej cenie – też, choć na pewno będzie starszy i bardziej zużyty. Ale wszystko razem?
Ludzie się rozbestwili i chcą automat. Automaty stały się popularne w nowych autach, ale na nowe klientów nie stać, więc szukają używanych. A wśród używanych, zwłaszcza tańszych, to wielka rzadkość. I nagle okazuje się, że gdy żona mówi „samochód owszem tak, ale TYLKO automat”, to nasz wybór gwałtownie się kurczy. Ale prędzej żona zgodzi się na auto w kolorze, który jej nie odpowiada niż na ręczną zmianę biegów. Wiem coś o tym, moja żona miała buraczkoworóżowego sedana bez klimatyzacji i było jej wszystko jedno, bo nie trzeba było zmieniać biegów. Przejdźmy jednak do dzisiejszego przeglądu. Oto siedem i pół propozycji aut spełniających te niemal niemożliwe do spełnienia kryteria.
Wiecie ile jest takich ogłoszeń na CAŁYM OLX?
Cena 15-20 tys. zł, typ nadwozia – hatchback, silnik benzynowy i skrzynia automatyczna? 300 aut. W całej ofercie, we wszystkich markach. A jeszcze musimy odrzucić te, które z różnych powodów nie nadają się „pod gaz”. Jeśli zaczniemy marudzić, że „ee, z komisu” albo „z Radomia, to nie chcę”, to zaraz liczba ofert spadnie nam do 50.
Nr 8: nie kompakt, i nie wiadomo z jakim silnikiem
Sprzedający taktycznie nie podał, jaki silnik pracuje w jego aucie. Nie jest to typowy kompakt, to mikrovan: Renault Modus. Samochód bardzo fajnie obmyślony, niezwykle praktyczny, mały ale duży w środku dzięki pionowej pozycji siedzącej pasażerów. Ma nawet bagażnik, i to nie taki mały. Aby sprawdzić jaki silnik może napędzać Modusa musiałem sięgnąć do książki pt. „Jakie konfiguracje silników i skrzyń biegów wychodziły na którym rynku w Europie” i dowiedziałem się, że jest to zapewne Modus 1.2 16V ze skrzynią QuickShift, czyli przekładnią typu zautomatyzowany manual. Wszyscy wiemy, jak działa taka przekładnia, a jak ktoś nie wie, to niech się przejedzie i zobaczy czy da radę – wymusza ona dość niecodzienny styl jazdy, w którym kierowca odgaduje czy skrzynia ma zamiar zmienić bieg i odpowiednio wcześniej odpuszcza gaz. Można się przyzwyczaić. Na pewno nie jest to najbardziej niezawodne rozwiązanie na świecie, ale za to przynajmniej 1.2 16V można śmiało zatruwać gazem. Tyle że jest to trudne, bo w Modusie jest strasznie mało miejsca pod maską, a i z tyłu trzeba podobno coś przerobić, żeby móc podczepić butlę od spodu. W efekcie otrzymamy auto, którym niezbyt przyjemnie się jeździ, nie jest też szybkie, a gazownicy go nienawidzą. Hmmm...
Nr 7: Peugeot 308 VTi, czyli kto to zagazuje?
Nie chodzi o Civica VTi, a o silniki skonstruowane we współpracy Peugeota z BMW. Wolnossący wariant 1.6 VTi nie ma bezpośredniego wtrysku paliwa. Ale nie ma też typowego dla starszych silników podciśnienia w kolektorze, więc podobnie jak BMW Valvetronic stawia gazownikom więcej wyzwań. Dać się da, pytanie czy łatwo będzie znaleźć warsztat, który sobie z tym poradzi. Druga sprawa to automatyczna skrzynia biegów. Prawdopodobnie to konstrukcja francuska znana jako AL4/DP0. O jej problemach i awariach można poczytać sobie tutaj, mając jednak na uwadze to, że warsztat zajmujący się skrzyniami zna głównie awarie – dla mechanika każde auto jest zepsute, bo takie widzi na co dzień. Nie ma co demonizować francuskiej technologii i choć nie jest to kandydat idealny, to wydaje się przynajmniej niezły. A to już sporo. Poza tym 308-mka to nadzwyczaj wygodny samochód z mnóstwem miejsca i ładnym wnętrzem.
Nr 6: świetny samochód w gorszym anturażu
Kiedy widzę ofertę komisową z Radomia, muszę walczyć z uprzedzeniami, żeby od razu nie zamknąć karty i choć doczytać ją do końca. Tym razem staram się wybrzydzać mniej, więc daje szansę Maździe 3. Zanim napiszecie komentarz, szybko zastrzegam – z z zewnątrz nie widać żadnej rdzy na nadkolach, możliwe że sprzedający już ją usunął. Opisywana konfiguracja to benzynowy 1.6 z automatyczną skrzynią biegów. Automat w takiej Maździe to fordowski 4F27E z czterema biegami. Szału nie ma, ale działa. Skrzynia ta ma prostą konstrukcję i nie jest zbyt awaryjna, w razie awarii nie jest trudno dokupić używaną, bo była stosowana w wielu modelach Forda. Silnik typu Z6 (ZM) można bez obaw gazować. Ma wprawdzie mechaniczną regulację luzów zaworowych i zmienne fazy rozrządu, ale pogódźmy się z tym, że rok 1989 i kręcenie śrubką minęły bezpowrotnie, a instalacje sekwencyjne dają sobie z tym radę. Ta Mazda to bardzo fajna propozycja pod względem mechanicznym – jeśli ją kupisz, pewnie potwierdzisz te słowa, gdy razem z kumplem będziecie w niej szpachlować dziury w blasze.
Nr 5: samochód luksusowy.
Mercedes klasy B tej generacji ma absurdalny silnik dwulitrowy. Dwu-i-kawałek litrowy. 2034 ccm. Trzeba było być naprawdę oryginalnym człowiekiem, żeby wpaść na coś takiego i jeszcze zatwierdzić to do produkcji, wiedząc o tym że w wielu krajach podatki liczy się od pojemności z granicą na 2000 ccm. Tak w ogóle, to dobra jednostka, tylko dostęp do niej jest tragicznie słaby – i gazownik, który będzie musiał zamontować tu komponenty instalacji pewnie srogo się natrudzi. Dziwaczny silnik łączy się tu ze skrzynią bezstopniową CVT, zwaną w Mercedesie Autotronic. Nie każdy polubi CVT – ja uwielbiam, a ludzie którzy jechali autem z CVT raz w życiu mówią że nie kupią nigdy czegoś takiego, bo „wyje podczas przyspieszania”. Tak jakby normalny automat podczas przyspieszania śpiewał arię operową. Niestety, akurat Autotronic nie jest najmocniejszym punktem klasy B – przy przebiegu 250 tys. km można już się martwić o zużycie eksploatacyjne. Mercedes klasy B z uwagi na nietypową konstrukcję będzie autem drogim w utrzymaniu.
Ponadto w przypadku tego auta mamy cenę 17 900 zł + opłaty. Przypomnijmy, że wchodzi tu wyższa akcyza za pojemność ponad 2 litry. Ta akcyza to 18,6% od ceny auta. Czy zmieścimy się w 20 tys. zł? Może być trudno. Ale równie trudno może być sprzedać taki wóz, więc targowanie się w tym przypadku ma sens. Klasa B ma świetne, niesamowicie wręcz przestronne i ustawne wnętrze: to jej największa zaleta.
Przerywamy ten przegląd, żeby pokazać kilka ofert, które się do niego nie załapały.
Nie trafił do niego Dodge Caliber: za dziwny, okropne wnętrze. Przewiduję problemy z częściami. Choć do LPG nadaje się świetnie. Nie trafiło do niego to Suzuki SX4: strasznie biedna wersja 2WD, duży przebieg i za dużo plaka w kabinie. Oraz ten Opel Astra 1.6: podobno te silniki Twinport nie lubią LPG, a skrzynia zautomatyzowana w tym wozie jest gorsza niż propozycje konkurencji (choć trudno w to uwierzyć). Pominąłem Fiata Bravo (dziwactwo) i tę Beemkę (okropna konfiguracja). Długo zastanawiałem się nad tą Kią Rio, ale jest to też dziwadło i obawiałem się, jak ten silnik zniesie gaz – w necie nie ma za wiele informacji o tym modelu. Choć zestawienie wzruszające.
Nr 4: Civic i-Shift po inwestycjach
Nie jest to propozycja idealna i wcale tego nie kryję. Skrzynia i-Shift to też zrobotyzowany manual, i nie jest idealny, o czym świadczy opis „wymieniony sterownik skrzyni i-Shift – 6 tysięcy zł”. Ale skoro jest wymieniony, to chyba nie ma się czego bać. Również silnik 1.8 i-VTEC nie jest jednostką wymarzoną, jeśli chodzi o LPG, głównie z powodu ryzyka wypalenia się gniazd zaworowych. Oczywiście na forum o LPG znajdziemy wielu zadowolonych użytkowników, którzy mają takie Civiki i są super zadowoleni. Luzy zaworowe kontrolują średnio raz na 15 tys. km i wszystko jakoś działa, a na pewno jeżdżą o wiele taniej. Zamieściłem tego Civica w polecanych propozycjach, bo to wciąż niezawodny kawał fury, przy tym bardzo wygodny, przestronny i z wielkim bagażnikiem. Zastrzegam jednak, że naprawdę bardzo ładne „UFO” kosztują o wiele więcej niż dwie dyszki. Ewentualnie można wziąć pod uwagę ten egzemplarz.
Nr 3: Nissan Nutka, to już ostatni „japończyk”, obiecuję
Mam dla Was ciekawostkę o Nissanie Note. Ten model powstał na platformie wydłużonego Renault Modus, znanego jako Grand Modus i szybko przebił Grand Modusa w statystykach sprzedaży. Nissan potrzebował jednak 7-miejscowego minivana na rynki wschodzące, więc platformę Grand Modusa wydłużył drugi raz, konstruując model pod nazwą Nissan Grand Livina. Czyli mamy tu dwukrotny Grand. Nie jest to jednak tak ważne jak obecność bardzo przestronnego i przemyślanego wnętrza oraz zwykły silnik 1.6 ze zwykłą automatyczną skrzynią biegów. Nie jest to CVT, to czterobiegowy automat, prosty jak drut i niezawodny. Jakby ktoś szukał oznaczenia, to według katalogu części brzmi ono RE4 F03A. Silnik 1.6 można bez problemu przerabiać na LPG, szkoda jednak że do Note wchodzi dość mała butla – 30 litrów, a gazu upchamy do niej maksymalnie 27 litrów. Jednak ogólnie to bardzo dobra oferta, jedna z najsensowniejszych w tym przeglądzie.
Nr 2: zło znane jest lepsze od zeł nieznanych
Kolega jeździ na co dzień Fabią. A to oznacza, że jeśli zostanie przy tym samym modelu, to przynajmniej będzie konsekwentny. Znalazłem mu więc Fabię w ciekawej konfiguracji: 1.6 MPI 105 KM z automatyczną skrzynią biegów. To nie jest DSG! To hydrokinetyczny automat marki Aisin-AW. Jeździłem kiedyś takim wozem z nadwoziem kombi – był w parku prasowym. Głośny, ale zadziwiająco żwawy. Przy okazji był to samochód, w którym nie czuło się, że jedzie się samochodem. Wsiadasz, wysiadasz. Jakieś wrażenia z jazdy? Nie wiem. Jechałem, ale nic nie czułem.
Silnik w takiej Fabii to ciekawa jednostka o oznaczeniu BTS. To jeszcze stara rodzina EA111, ale uwaga – ma łańcuch rozrządu zamiast paska. Silnik ten jest znany z klekoczącego dźwięku pracy, czego przyczyna nie jest do końca znana, ale jeśli to jego jedyna awaria, to wypada tylko się cieszyć. Nie wiem czy można się cieszyć z Fabii II, ale nawet ryzykując komentarze typu „WZIEŁEŚ PINIONDZE OD SKODY!!!!1” napiszę, że ten samochód wydaje się nieźle spełniać założone kryteria – z tym jednak zastrzeżeniem, że kompaktem trudno go nazwać. Ale jak już wspomniałem, była to misja: niemożliwe, więc dobrze że w ogóle udało się znaleźć cokolwiek.
Nr 1:
Nie znalazłem w ogłoszeniach ani jednego Golfa V 1.6 MPI z automatem. To jakiś biały kruk wśród kwiatów paproci.