Od początku stycznia w Polsce doszło do bezprecedensowej sytuacji. Niektóre wydziały komunikacji odmawiają rejestracji samochodów sprowadzonych z USA oraz innych państw, które nie wchodzą w skład Unii Europejskiej. Polacy się denerwują, urzędnicy tłumaczą się, że są do tego zmuszeni, a ministerstwo nie wie, o co chodzi. Cóż za piękna katastrofa, ale na szczęście macie nas.
Polacy zaczęli ostatnio intensywniej odkrywać samochody z USA. Są znacznie tańsze niż europejskie, bo są uszkodzone, ale różnica jest na tyle korzystna, że niektórym opłaca się je sprowadzić i naprawić. W internecie pełno jest firm, które oferują pośrednictwo w tym procederze. Mają nawet rozwinięte działy marketingu i dowiadujemy się z nich, że dosłownie za kilkadziesiąt tysięcy złotych możemy mieć pod domem prawie nowy samochód premium. Bo tak, Polacy nie kupują zwykłych samochodów, amerykańskich potworów w rodzaju Chargera, tylko sprowadzają na potęgę Audi, BMW i MErcedesy, tak żeby wyglądał drogo na podjeździe. To nic, że mają gorsze wyposażenie, to nic, że po światłach widać, że coś tu jest nie tak. I tak sprowadzamy je w ilościach hurtowych, a import z USA pnie się w rocznych statystykach coraz mocniej do góry. Jest już czwarty, po Niemczech, Francji i Belgii. W 2024 r. przypłynęło do nas prawie milion rozbitków. Niektórzy jednak ostatnio zdziwili się w wydziale komunikacji, bo urzędnicy odmawiają ich rejestracji.
Nie zarejestrujesz samochodu z USA, jeżeli urzędnik tak powie
Urzędnicy proszą o pokazanie europejskiego numeru homologacji, który wpisywany jest w dowód rejestracyjny w rubryce K. Jeżeli go nie masz, to zabierasz kwity i wracasz z niczym. Do tej pory ten numer był potrzebny tylko do rejestracji nowych samochodów, a w używanych ta kolumna była pusta. Co się zmieniło? Interpretacja przepisów.
Pod koniec grudnia nastąpiły dwie rzeczy. Ministerstwo Infrastruktury wydało rozporządzenie, które wprowadza wymóg wpisania do dowodu rejestracyjnego europejskiego numeru homologacji. A równolegle Naczelny Sąd Administracyjny wydał wyrok, w którym określił, że bez tego numeru nie można zarejestrować pojazdu.
Na rynku importerów zapanowała panika, znalezienie takiego numeru nie jest proste, część aut go nie ma, a problemy z rejestracją oznaczają mocny cios w biznes. Zaczęli drążyć i co się okazało? To wszystko jedno wielkie nieporozumienie.
Ministerstwo i NSA próbują ograniczyć import białoruskich i chińskich ciągników, które według nich psują europejski rynek. To w ogóle zabawne, że tyle się mówi o powstrzymaniu chińskiej ekspansji w samochodach elektrycznych, a tymczasem po cichu trwa szturm ciągników. Według tych przepisów każdy używany ciągnik sprowadzany do UE powinien być traktowany jako nowy i musi mieć świadectwo homologacji. Importerzy znaleźli sobie lukę - Polska stała się bramą ciągnikową na resztę Europy - wystarczyło go zarejestrować w Polsce i później można było bez przeszkód sprzedawać na terenie UE.
Tylko przepisy są napisane tak dramatycznym językiem, że niektórzy starostowie mieli problem z ich interpretacją i to zrodziło problemy z rejestracją. A NSA, zamiast napisać ciągnik w swoim wyroku, to napisał pojazd i zrobił się problem. Na szczęście ministerstwo wysłało teraz informację do wszystkich wydziałów komunikacji, że nowe przepisy i wyrok NSA dotyczy tylko ciągników. Jeżeli więc ktoś odmówi wam rejestracji gruza z USA, to po prostu poproście odmowę na piśmie z podstawą prawną. Możecie się od niej odwołać i wtedy na pewno samochód będzie zarejestrowany.
Dlatego nadal możecie sprowadzać samochody z USA i jeździć z tymi obrzydliwymi pomarańczowymi obrysówkami i na halogenach. Ale błagam, nie róbcie tego, dozbierajcie na europejski samochód, bo to tylko poziom wyżej niż kupno samochodu z kierownicą po złej stronie. Kupujecie rozbite auta, które mają podnosić wasz status społeczny. Ktoś powie, że przecież samochody z Niemiec też mogą być rozbite, owszem - mogą, ale nie muszą. A zwykły samochód z USA zawsze ma za sobą jakąś przygodę. I najczęściej halogeny zamiast LED-ów, a to wygląda tragicznie w nowszych samochodach. Nie róbcie sobie tego.
Więcej o wydziałach komunikacji przeczytacie w: