Nowy SUV Porsche bez tajemnic. Ma więcej mocy niż Bugatti
Cayenne trzeciej generacji jest na rynku od 2017 roku. Dla niektórych klientów to zdecydowanie za długo, dlatego Porsche przygotowało zupełnie nowe wcielenie tego modelu.

Myśląc o Porsche każdy ma przed oczami legendarne 911, ale nawet ten model nie dał rady samodzielnie wyciągnąć marki z kryzysu finansowego. Od 2002 roku koniem pociągowym jest Cayenne, który doczekał się trzech generacji. Jego ostatnie wcielenie zadebiutowało w 2017 roku i mimo liftingu przeprowadzonego dwa lata temu Porsche i tak postanowiło dać klientom coś, czego jeszcze nie było. To SUV, który robi setkę w 2,5 sekundy i ma 1156 KM.

Nowe Porsche Cayenne Electric szczypie spalinowego odpowiednika
Porsche lubi się rozdrabniać. Nim oficjalnie zaprezentowało Cayenne Electric, rozłożyło wszystko na drobne raty, pokazując wnętrze, technologię i nadwozie w kamuflażu, by dopiero na końcu dać nam pełny obraz tego, jakie naprawdę jest nowe Cayenne. W tym miejscu uspokajam wszystkich, którzy ubolewają nad losami spalinowego odpowiednika. On nigdzie się nie wybiera. Ba, V8 zostanie w nim dłużej niż do 2030 roku. Porsche po prostu chciało dać wybór swoim klientom. A jest na czym zawiesić oko.
Elektryczne Porsche Cayenne zadebiutowało w dwóch wersjach, choć z biegiem czasu ofertę powinny uzupełnić kolejne odmiany. Klienci mogą wybrać spośród wariantu Electric i Turbo Electric, które oprócz specyfikacji technicznej różnią się wyposażeniem oraz kształtem przednich i tylnych wlotów. Ich ogólna sylwetka jest taka sama. Nowe Cayenne mierzy 4985 mm długości, 2199 mm szerokości (z lusterkami) i 1694 mm wysokości (najwyższe ustawienie). Jego rozstaw osi to 3023 mm. Oznacza to, że jest o 55 mm dłuższy od spalinowego Cayenne a rozstaw osi aż o 128 mm.
Nowe Cayenne wygląda jak połączenie spalinowego odpowiednika z elektrycznym Macanem. Widać to głównie po kształcie przednich reflektorów Matrix LED oraz w tylnej części samochodu. Pod miejscem na tablicę rejestracyjną pojawiły się otwierane kurtyny powietrzne poprawiające aerodynamikę. Przypominają te z nowego Porsche 911 GTS i pozwalają Cayenne Electric osiągać współczynnik oporu powietrza wynoszący 0,25 Cx. Trzeba przyznać, że z zewnątrz SUV jak najbardziej może się podobać, zwłaszcza z ładną felgą i lakierem.

Nie bójcie się, ten ekran ma tak wyglądać
Wnętrze nowego Porsche Cayenne Electric wyróżnia się zagiętym ekranem Flow Display, który zdążył wywołać już kilka kontrowersji. Wcześniej mówiło się, że jego działanie nie jest zbyt płynne, ale przy okazji premiery wydawał się działać całkiem nieźle. Ma wbudowanego asystenta głosowego opartego na sztucznej inteligencji, dlatego rozumie złożone pytania i kontekst. Producent nie podał jego wielkości. Wiemy jednak, że wyświetlacz do cyfrowych wskaźników ma 14,25 cala, a ten przed pasażerem 14,9 cala. Jako opcjonalne nagłośnienie można zamówić system firmy BOSE lub Burmester.
Tak naprawdę miejsce kierowcy wygląda bardzo podobnie do spalinowego Cayenne. Wieniec kierownicy i kształt zegarów pozostał taki sam, a reszta to raczej drobna kosmetyka. Taka strategia może pomóc klientom Porsche łatwo przesiadać się z odmian spalinowych do elektrycznych i odwrotnie. We wnętrzu może zagościć jeszcze kompas lub stoper Sport Chrono, ale tak naprawdę do nadania bardziej unikatowego charakteru wystarczy pozmieniać materiały i kolor przeszyć. Uwierzcie, że jest z czego wybierać.
Niektórzy zawiodą się, że nowe Cayenne Electric nie ma trzeciego rzędu siedzeń mimo większych rozmiarów nadwozia. Ma to swoje plusy, bo pasażerowie z tyłu będą mieć nieco więcej miejsca na nogi. Co więcej, tylne siedzenia już w standardzie są regulowane elektrycznie. Można też pochylać je od pozycji, która zapewni większą wygodę, do takiej zwiększającej przestrzeń ładunkową bagażnika. Swoją drogą ma on 781 litrów, a po złożeniu oparć może być to nawet 1588 litrów. Oprócz tego z przodu jest jeszcze kufer o pojemności 90 litrów. SUV może holować przyczepy z hamulcami ważące do 3000 kg (z pakietem Off-Road to aż 3500 kg).

10 minut ładowania daje 325 km zasięgu
Porsche podeszło do Cayenne Electric na poważnie i prezentowanie bezprzewodowych ładowarek nie okazało się odwróceniem uwagi od możliwości nowego SUV-a. Samochód bazuje na platformie PPE i korzysta z architektury 800 V. Akumulator ma pojemność 113 kWh brutto, a maksymalna moc ładowania prądem stałym to 390 kW. Producent dodaje, że w niektórych warunkach może wzrosnąć do 400 kW.
Ładowanie prądem stałym od 10 do 80 proc. z maksymalną mocą ładowania zajmuje 16 minut, a 10 minut wystarczy na uzyskanie kolejnych 325 km zasięgu. Jeśli jesteście ciekawi, ile zajmuje ładowanie prądem przemiennym od 0 do 100 proc., Porsche podaje różne wartości w zależności od mocy. Dla 9,6 kWh to 13 godzin, dla 11 kWh będzie to 11 godzin, moc 19,2 kWh skraca czas ładowania do 6 godzin i 30 minut, a z mocą 22 kWh wystarczy 5 godzin i 45 minut.
Równie dobrze wypada zasięg, a nie mówimy o wadze lekkiej. Cayenne Electric waży 2525 kg, a mocniejszy Turbo Electric 2645 kg. Porsche podaje, że w cyklu mieszanym będzie to 642 km dla słabszej oraz 623 km dla mocniejszej odmiany. W cyklu miejskim może być to nawet kolejno 806 i 775 km. Szykują się rzadsze wizyty przy ładowarce, chyba że będziecie chcieli wykorzystać moc elektrycznego Cayenne.
To jak wystrzelenie słonia z katapulty
Łagodniejsza odmiana Cayenne Electric generuje 442 KM i 835 Nm z funkcją Launch Control. Dzięki temu może przyspieszyć do 100 km/h w 4,8 sekundy, a prędkość maksymalna to 230 km/h, oczywiście ograniczone elektronicznie. Sprint do 200 km/h zajmuje 18,4 sekundy. Jeśli sądzicie, że takie osiągi nie dostarczą wam odpowiedniej dawki adrenaliny, lepiej spójrzcie na Cayenne Turbo Electric. Ta odmiana generuje zawrotne 1156 KM i 1500 Nm przy procedurze startu. Przypomnę tylko, że lata temu Bugatti Veyron EB 16.4 generowało 1001 KM. Szybszy wariant katapultuje się do 100 km/h w zaledwie 2,5 sekundy i w 7,4 sekundy do 200 km/h. Jego prędkość maksymalna jest nieco wyższa – to 260 km/h. Nowy SUV już w standardzie ma napęd na cztery koła z systemem ePTM.
Samochody elektryczne wywołują różne opinie. Często okazuje się jednak, że jeśli ich stylistyka nie jest przekombinowana, a możliwości mogą dorównać autu spalinowemu – z lekkim przymrużeniem oka – to wcale nie jest trudno się do nich przekonać. Właśnie dlatego nie zdziwię się, jeśli nowe Porsche Cayenne Electric okaże się jeszcze większym hitem, niż Taycan i Macan. Kto wie, może nawet właściciele spalinowego Cayenne się nim zainteresują. Pierwsi klienci powinni dostać swoje egzemplarze mniej więcej do połowy 2026 roku.
Więcej o nowym Porsche Cayenne Electric przeczytasz tutaj:







































