REKLAMA

Oto nowy pojazd koncepcyjny FSO Polonez Syrena inspirowany PRL ratunku

Zapomniałem wziąć tabletek. Dobrze, że szpital psychiatryczny mam blisko.

fso polonez
REKLAMA
REKLAMA

Wszystko było dobrze, obierałem ziemniaki na obiad (udało się kupić pyszny świeży koperek), kiedy nagle zadzwoniło mi powiadomienie na messengerze. Kolega od Kozmo wysłał mi film z Facebooka nakręcony w jakości mniej więcej 320 x 240 p, przedstawiający NOWY POLSKI SAMOCHÓD ELEKTRYCZNY KONCEPCYJNY INSPIROWANY POLONEZEM. Ziemniaki wysypały mi się na ziemię, ręce zaczęły mi drżeć, przed oczami pojawiły się Mroczki.

Wchodzi pan w białym garniturze

Być może był na weselu, nie wnikam. Nie moja sprawa jak się ktoś ubiera, ale czym jeździ – już tak. Nie bez przyczyny pan w garniturze, pan Damian, przyjechał Polonezem-Borewiczem. Co to za przyczyna? Jaki może być powód jazdy Polonezem? Albo jesteś Michałem, albo masz coś nie po kolei w głowie, albo myślisz że za PRL było lepiej – czyli masz nie po kolei w głowie. Tu jednak przyczyna była inna. Pan Damian przyjechał Polonezem odkryć dla nas nowy samochód koncepcyjny Fabryki Samochodów Osobowych Syrena w Kutnie. To samochód klasy premium inspirowany Polonezem.

Samochód klasy premium inspirowany Polonezem

Złoty zegarek inspirowany workiem na śmieci. Garnitur szyty na miarę inspirowany ścierką do podłogi. To dokładnie tak brzmi. Ciekawe, że FSO Polonez, który poza Polską był tanim wozem do dojeżdżenia, odpowiednikiem dzisiejszej Dacii Sandero, w Polsce kojarzy się z klasą premium. A może po prostu w PRL było tak biednie, że nawet taki kapeć jak FSO Polonez był czymś wyjątkowym? Kiedy nie ma nic, to każde coś jest na wagę złota. Nie znaczy to jednak, że po 42 latach od debiutu należy się tym inspirować.

Zrzut ekranu z filmu reklamowego firmy FSO Syrena z Kutna

Spokojnie. Ta inspiracja nie poszła zbyt daleko

Nowy pojazd koncepcyjny nie ma nic wspólnego stylistycznie z Polonezem, choć pan Damian przekonuje nas, że jest inaczej, bo oba samochody mają silny „szołderlajn”. Niestety, ale szołderlajn to ma większość samochód od jakichś 30 lat, więc równie dobrze można powiedzieć, że koncept jest inspirowany Polonezem, bo ma cztery koła, jak legendarny wóz z PRL.

Pozbierałem ziemniaki z powrotem, opanowałem drżenie i skupiłem się na treści 30-sekundowego filmu. Niczego się z niego nie dowiadujemy, oprócz tego że samochód posiada jakiś wygląd zewnętrzny. Podejrzewam więc, a wręcz jestem pewien, że to skorupa z tworzywa sztucznego, którą można co najwyżej przepychać z miejsca na miejsce. A jedynym powodem jej prezentacji akurat dziś jest to, że jutro nastąpi premiera oficjalnego polskiego samochodu elektrycznego i trzeba się podpiąć pod hajp w internetach. Spoko, szanuję ten pomysł, dobry tajming to podstawa.

Zrzut ekranu z filmu reklamowego firmy FSO Syrena z Kutna

Czy będzie coś dalej?

Tak, będzie to samo co w przypadku pozostałych polskich projektów i wskrzeszania aut z PRL. Będzie dokładnie Nic. Wielkie, przezroczyste, milczące Nic. Wszystko umrze, zanim się urodzi, nastąpi resorbcja płodu na etapie wczesnej plastikowej zygoty. Wszystkie New Warsawy, Maluchy-Rysie, New Polonezy, Syreny AK Meluzyny, FSO Syreny Vosco i cała reszta tego koszmaru nieudolnie próbującego grać na instrumencie o nazwie „nostalgia” albo już padła, albo dogorywa w zupełnej ciszy, ponieważ błyskawicznie następuje moment zderzenia z rzeczywistością, gdy okazuje się, że nostalgią nie da się za nic zapłacić.

REKLAMA
Zrzut ekranu z filmu reklamowego firmy FSO Syrena z Kutna

Ale obejrzałem ten filmik, naprawdę się skupiałem, skupiałem się żeby dostrzec podobieństwa do Poloneza w jego wcieleniu premium 2020. Przez to wszystko zapomniałem wziąć tabletek i miałem wizję, że polska motoryzacja wraca do swojej potęgi i że nowy, elektryczny FSO Polonez z wąsami zamiast grilla zalewa Europę, Chiny i Indie, a klienci wymieniają FSO jednym tchem z Mercedesem czy Bentleyem. Bo tak przecież było za PRL, prawda?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA