REKLAMA

Leapmotor B10 zastąpi twój stary samochód i się nie skrzywisz. Tak jeździ nowa normalność

Leapmotor B10 to najnowszy SUV chińskiej dywizji koncernu Stellantis. Jest trochę mniejszy niż oferowane do tej pory C10 i można go kupić całkiem tanio. Jeździłem nim, by sprawdzić, czy warto.

leapmotor b10
REKLAMA

Czy da się jeździć nowym SUV-em średniej wielkości - czyli mierzącym mniej więcej tyle, co np. Qashqai czy Sportage - za około 90 tysięcy złotych? Tak - pod kilkoma warunkami.

Po pierwsze, to będzie samochód elektryczny. Cenę udaje się bowiem zbić za sprawą dopłat z programu „NaszEauto”. Warunek drugi: że zdążymy przed wyczerpaniem się środków z tego budżetu. To może stać się już pod koniec tego roku, a najpóźniej na początku kolejnego. Warunek trzeci: mówimy o produkcie chińskim. Choć w tym wypadku jest to auto sprzedawane przez koncern Stellantis, zapewniający sieć serwisową i dealerską. Można czuć się trochę bardziej zaopiekowanym niż w przypadku egzotyków, o których usłyszeliście dopiero w zeszły czwartek.

REKLAMA

Tyle może kosztować Leapmotor B10

To samochód, który ma 4515 mm długości, 1885 mm szerokości i 1655 mm wysokości, z rozstawem osi 2735 mm. Jego bagażnik mieści 430 litrów, a z przodu jest jeszcze 25-litrowy schowek. Znany dotychczas Leapmotor C10 (te nazwy mogą się komuś pomylić) jest dłuższy - mierzy 4,74 m. B10 jest więc od niego trochę mniejszy i tańszy.

Jak wygląda? To nie jest unikatowa stylistyka, a Leapmotor nie wyrobił sobie jeszcze stylu, po którym od razu dałoby się go rozpoznać. B10 wygląda trochę jak auto stworzone przez generator, albo takie z gry komputerowej, w której twórcy nie mieli licencji na znane marki samochodów. Jednocześnie, proporcje są bardzo dobre, całość prezentuje się spójnie i dość dynamicznie. Istnieją „przekombinowane” stylistycznie, chińskie auta, z dziwacznymi linami, przetłoczeniami albo za mocno przypominające konkretne modele marek z tradycjami. Niczego takiego Leapmotorowi zarzucić nie można.

leapmotor b10

Z tyłu można pomyśleć, że to samochód „Bio”

Nazwa „B10” jest tam napisana w taki sposób, że wygląda jak reklama drogiego warzywniaka. Ale od „bio” niedaleko do „eko” - a ten samochód jest wyłącznie elektryczny, więc to wszystko jakoś do siebie pasuje. Później gamę uzupełni też odmiana ze spalinowym range extenderem. 

Układ napędowy w Bio… przepraszam, w B10, składa się z silnika o mocy 218 KM i momencie obrotowym 240 Nm. Napęd trafia na tylne koła, a klient może wybrać pojemność akumulatora: to albo 56,2 kWh (zasięg ok. 360 km), albo 67,1 kWh (do ok. 430 km). Maksymalna moc ładowania to 168 kW, a przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje SUV-owi równe osiem sekund. 

Jaki jest Leapmotor B10 we wnętrzu?

Minimalistyczna stylistyka, naprawdę niezłe materiały i montaż, a do tego obsługa, która mocno zapatrzyła się na Teslę - tak można opisać wrażenia z pierwszego rzędu B10. Praktycznie wszystko obsługuje się z poziomu prawie 15-calowego ekranu, co niby w tych czasach zaskakiwać nie powinno, ale jednak czasami przekracza granice rozsądku. Przykład: aby ustawić lusterka boczne, trzeba najpierw kilka razy kliknąć w ekran, a potem manipulować przyciskami na kierownicy. To moim zdaniem zbędna komplikacja czegoś, co powinno być proste.

leapmotor b10

Na plus: płynne działanie systemu i intuicyjne skróty np. do wyłączania systemu ISA. Na minus: dziwne odpalanie kartą lub telefonem (co było nie tak z normalnym kluczykiem?), kiepskiej jakości tłumaczenie różnych nazw w menu. Nie ma też funkcji Apple CarPlay, ale podobno ma się pojawić po zdalnej aktualizacji.

Leapmotor B10 jest bardzo przestronny z tyłu

Pozwólcie, że zacytuję stronę marki: „Odległość od oparcia tylnej kanapy do przedniego podnóżka wynosi 2390 mm, a szerokość przestrzeni dla pasażerów z tyłu wynosi 1400 mm, co jest najlepszym wynikiem w tym segmencie. Przestrzeń nad głową z przodu (1027 mm) i z tyłu (1005 mm) również jest najlepsza w tym segmencie”. Buńczuczne zapowiedzi - postanowiłem więc je sprawdzić i wgramoliłem się na tylną kanapę, wcześniej ustawiając fotel pod siebie (mam 1,85 m wzrostu). Rzeczywiście, jak na auto mierzące 4,5 metra miałem tam masę miejsca w każdą stronę. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby B10 zainteresowali się taksówkarze, bo jest tu przestronniej niż w Corolli.

leapmotor b10

Jak jeździ ten SUV?

Zwyczajnie - to najlepszy opis wrażeń. Auto jest żwawe, jak przystało na elektryka, ale nie ma tu mowy o sporcie. Zawieszenie było podobno dopracowywane na słynnym, firmowym torze Stellantisa w Balocco. Auto prowadzi się poprawnie, z lekką tendencją do wyjeżdżania przodem z szybkich zakrętów (zwłaszcza że ma na kołach nieprzesadnie wspaniałe, chińskie opony). Większość kierowców takiej podsterowności jednak nie doświadczy. Do spokojnej jazdy auto nadaje się doskonale. W mieście przydaje się regulowany stopień rekuperacji. Resorowanie ustawiono miękko, co sprawia, że pokonywanie progów zwalniających przebiega przyjemnie. Zużycie energii policzę, gdy pojeżdżę tym autem dłużej.

leapmotor b10

Ile to kosztuje?

Nawet jeśli w programie „NaszEauto” zabraknie za chwilę funduszy, ceny Leapmotora nie będą skandaliczne. Auto w bazowej wersji Life (w wyposażeniu: 14,6-calowy ekran centralny, cyfrowe zegary 8,8”, pompa ciepła, kamera 360°, 18-calowe felgi, reflektory LED, 17 systemów ADAS, ładowarka indukcyjna, funkcję V2L (zasilanie z samochodu) i panoramiczny dach) kosztuje 119 900 zł. Odmiana Life Pro Max, czyli z akumulatorem 67,1 kWh, to wydatek 125 300 zł, a Design (dodaje m.in. tapicerkę z ekoskóry, elektrycznie regulowane, podgrzewane i wentylowane fotele, elektryczną klapę bagażnika, przyciemniane szyby, nastrojowe oświetlenie i 12-głośnikowy system audio) kosztuje 131 600 zł. Jeśli pieniędzy na dopłaty wystarczy, od każdej z tych kwot można jeszcze odliczyć po trzy dyszki.

To tani SUV, a przedstawiciele marki podczas prezentacji zapewniali, że nie mają żadnych ambicji premium. Chcą oferować zwyczajne, rozsądnie wycenione wozy. Dlatego Leapmotor nie ma za zadanie zachwycać osiągami, prowadzeniem czy wykonaniem. Robi to wszystko po prostu poprawnie - i tak jest dość szybki, prowadzi się bezpiecznie i jest zmontowany tak, jak należy. Większość klientów przesiądzie się na niego z „normalnych” aut w rodzaju Mitsubishi ASX, Opla Mokki czy wspomnianych Sportage’a i Qashqaia. Nie oczekują sportowych wrażeń, bo i tak po prostu dojeżdżają w korkach do biura albo do sklepu, a za to docenią kamery dookoła auta, niezłe głośniki, okno dachowe dodające światła i kilka innych gadżetów, których dotąd nie mieli (i których w autach europejskich marek za tę cenę brak). Pewnie przez parę dni ponarzekają na obsługę funkcji z ekranu, a potem się przyzwyczają. Ot - normalny samochód na nowe czasy.

REKLAMA



REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-11-05T16:29:30+01:00
Aktualizacja: 2025-11-05T14:24:45+01:00
Aktualizacja: 2025-11-05T12:35:32+01:00
Aktualizacja: 2025-11-05T12:11:42+01:00
Aktualizacja: 2025-11-05T11:00:53+01:00
Aktualizacja: 2025-11-05T09:22:20+01:00
Aktualizacja: 2025-11-04T19:10:51+01:00
Aktualizacja: 2025-11-04T13:55:22+01:00
Aktualizacja: 2025-11-04T10:08:35+01:00
Aktualizacja: 2025-11-03T17:34:09+01:00
Aktualizacja: 2025-11-03T16:13:38+01:00
Aktualizacja: 2025-11-03T14:33:23+01:00
Aktualizacja: 2025-11-03T11:46:17+01:00
Aktualizacja: 2025-11-03T10:43:27+01:00
Aktualizacja: 2025-11-03T09:51:06+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA